Mówiłem Ci, że chciałbym się w nic nie wpakować w tym roku, prawda?
Co znowu zrobiłeś, chłopaku? Czy Ty musisz mieć taką zdolność do pakowania się w kolejne kłopoty?
Tom… Co wiesz o Turnieju Trójmagicznym?
Salazarze, daj mi siłę do tego chłopca.
– Nie myślisz, że lepiej byłoby chociaż za nim zerknąć? Harry wydawał się być lekko skołowany.
Lucifer spojrzał z politowaniem na partnera i tylko pokręcił głową, znów skupiając wzrok na rozłożonych na stole planach. Po błysku w oczach Nathaniela wiedział, że ten już był kupiony dzieciakiem. Co prawda nie pokazywał tego w ciągu ostatniego miesiąca, ale wiedział, że ruszyła go historia z końca roku szkolnego i los Harry'ego. Nie pomagało też zapewne wielkie podobieństwo do Jamesa, za którym wszyscy nadal tęsknili, choć uważał, że to, jak bardzo Syriusz porównuje Harry'ego do jego ojca jest zdecydowanie niezdrowe.
– Jakby nie wystarczyło, że tamtych dwóch za nim poszło. Nie trzęś się tak nad nim, Carter – burknął znad przeciwnej strony stołu Snape, gromiąc Nathaniela spojrzeniem. Ten już podnosił się z krzesła, jednak powstrzymała go dłoń Lucifera położona na jego.
– Severusie – wycedził Hayami, uśmiechając się półgębkiem. Snape tylko zamrugał kilka razy i wrócił do omawiania swojej części wywiadu, starając się nie patrzeć już w ich stronę. Lucifer już od czasów nauczania w Hogwarcie podziwiał determinację tego dzieciaka, choć już chyba nie wypadało go tak nazywać. Był rzetelny i przynosił najistotniejsze informacje z szeregów Voldemorta, jednak nadal przebijały przez niego dawne żale. O ile kontakty Nathaniela ze Ślizgonami od pojawienia się w szkole Gabriela znacząco się ociepliły, tak cała czwórka Huncwotów nadal pozostawała przy swoich dziwnych uprzedzeniach. Jego nie dotyczyły chyba tylko ze względu na związek z Nathanielem, ale wolał nie dociekać. Drzwi uchyliły się i do środka wślizgnął się Remus z Syriuszem. Bez słowa zajęli dwa wolne krzesła, jednak widać było, że Syriusz jest mniej spięty, niż na początku spotkania. Lucifer zakładał, że był zirytowany sytuacją, w której nie mógł sam wyruszyć na poszukiwania chrześniaka. Mógł tylko ufać intuicji, że Black wiedział, że oddaje to w ręce najlepszych ludzi. Pomimo wątpliwości Zakonu wiedział, że Syriusz nigdy nie powierzyłby tego jednemu z bliższych ludzi Dumbledora. Bo o tym, że sam dyrektor nie zniżyłby sie do tych poszukiwań wiedział aż za dobrze.
Z rozmyślań wyrwało go szturchnięcie w ramię od Billa. Rozejrzał się po skupionych na nim twarzach, drgając lekko, kiedy poczuł dłoń Nathaniela na swoim udzie. Mężczyzna patrzył na niego zaniepokojony, więc tylko odchrząknął, pochylając się nad swoimi papierami.
– Tak. Udało mi się ustalić, że Rowle nie był widziany w Departamencie Tajemnic od ostatniego tygodnia. Margot twierdzi, że zmusiły go do tego jakieś sprawy rodzinne, ale zbiega się to z brakiem obecności Malfoya na ostatnim spotkaniu w Ministerstwie. Nie sądzę, żeby z własnej woli je opuścił.
– TYLKO FLORANCE DO MNIE WYSŁAŁA JAKIEKOLWIEK INFORMACJE!
Opadł na łóżko, dysząc ciężko i chowając twarz w dłoniach, żeby nie patrzeć na swoich przyjaciół. Nie chciał przyjąć do wiadomości ich tłumaczeń, a szczególnie tego, że to Dumbledore nie pozwolił im nic powiedzieć. Czuł, jak powoli opada z niego gniew, podsycany wcześniej przez dziwny chichot. Potrząsnął głową, zatykając uszy i starając się odsunąć od siebie dziwne uczucie. Nie chciał tak bardzo rozlać swoich emocji, ale po miesiącu w zamknięciu dłużej nie wytrzymał. Nie wiedział co dzieje się z Voldemortem, a docinki Dudleya o męczących go koszmarach wcale nie były pomocne. Gniew znów w nim wzbierał, kiedy pomyślał o tym, że dyrektor odesłał go do wujostwa, choć doskonale wiedział o warunkach, jakie tam panują.
Dalej. Powiedz im jeszcze raz, jak bardzo cię zawiedli.
CZYTASZ
You're lightning in a bottle
FanfictionBycie Wybrańcem po odrodzeniu się Voldemorta nie jest proste. Do tego dochodzi pewien szaleniec na posadzie nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, typowe problemy nastolatków i wielkie nadzieje społeczeństwa, choć pokładanie ich w piętnastolatku jes...