~28. Rel~

55 5 10
                                    

Leon zaczął się stresować, gdy tylko dostał wiadomość od mężczyzny poznanego w internecie, że zaraz u niego będzie.

Bardzo chciał się spotkać z Alanem, jednak bez przerwy nachodziły go myśli, że może nie jest wystarczająco dobry, aby sprostać wymaganiom starszego lub po prostu będzie niezręcznie. Przecież był dla niego wredny nawet nie próbując go poznać bliżej.

***
Chodził po salonie w te i z powrotem, przygryzając skórki przy paznokciach. Jego dłonie trzęsły się a serce biło szybciej niż zazwyczaj.

Kiedy myślał, że za chwilę zemdleje ze strachu po całym mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi.

Chłopak przystanął na środku i wpatrywał się w ciemnobrązowe drzwi.

W jego głowie zapanowała pustka i jedyny o czym mógł myśleć to mężczyzna, który chciał mu pomóc.

Alan, Alan, Alan

To imię krążyło wokół i przytłaczało kruchego chłopca.

Powoli ruszył w stronę drzwi, gdy usłyszał dzwonek po raz drugi. Sunął nogami po jasnej podłodze, wycierając spocone dłonie o czarne jeansy.

Chwycił klamkę uprzednio otwierając drzwi. Nacisnął ją powoli o czuł jak jego serce stanęło na chwilę, gdy otworzył szerzej drewniana powłokę a za nią ujrzał czarnowłosego mężczyznę, który był niewiele wyższy od niego.

Wzrok starszego przesunął się po całej sylwetce Leona i znów powrócił do uroczej twarzyczki.

-Leonie... - westchnął i szybko znalazł się obok delikatnego chłopaka, który nie byk w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.

Ramiona Alana owinęły się wokół chudej talii Leona dający mu poczucie ciepła. Osiemnastolatek drżące dłonie ułożył na karku Kima i wtulił się w jego ciało.

-Boję się, że cię połamię - wyszeptał starszy tuż przy uchu Parka.

-Spokojnie. Nic... Nic mi nie będzie - odparł cichutko. Jego głos był bardzo drżący i niepewny a do tego zniekształcony przez koszulę Alana, w którą wetknął swoją twarz - Nigdy nie czułem się tak dobrze...

𝚃𝚑𝚎 𝚋𝚘𝚢 𝚠𝚑𝚘 𝚝𝚊𝚞𝚐𝚑𝚝 𝚖𝚎 𝚝𝚘 𝚕𝚒𝚟𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz