III

512 14 0
                                    

Rano jak wstałam to byłam strasznie zmęczona. Od razu się przebralam w mundurek oraz poszłam do łazienki umyć twarz.
— Gdzie byłaś wczoraj?— zapytała Amanda lekko zaspanym głosem, ja odchrzaknelam.
— Tak, sorry zapomniałam Ci powiedzieć, ale już spałaś, a po lekcjach się spieszyłem. Byłam na randce z Alexem.— odpowiedziałam z lekkim uśmiechem spowodowanym przypomnieniem sobie co się działo na wieży.
— Hej, co to za uśmieszek.— popchnęła mnie lekko za ramiono, a ja się zasmialam.— Czy działo się coś co omijasz, by mi powiedzieć?— zaśmiała się również spoglądając na mnie.
— Noo.. Pocalowalismy się, może i by doszło do czegoś więcej gdyby nie ten jebany nowy nauczyciel.. Wbił nam i rozdzielił. A No i musiałam zrobic dla niego referat, dlatego siedziałam do 1 w nocy.— odparlam zgodnie z prawda omijając jedna rzecz, której nie chce jej mówić..

Weszlysmy razem do Wielkiej Sali zajmując nasze miejsca.
— Czesc, Carl.— rzuciłam w strone chłopaka; który siedział na przeciwko nas.
— Witam drogie panie, jak tam się spało?— zapytał z promiennym uśmiechem, którym nas zaraził. Nie odpowiedziałam mu bo spojrzałam na Riddle'a, te jego oczy, ta szczeka.. Nie zauważyłam, ale lekko podgryzlam wargę.
— Hej, zyjesz?—szturchnela mnie Amanda.
— Co? Tak, tak.. sorki odpłynęłam, zastanawiałam się nad wszelkimi zmianami w referacie.— akurat kłamać umiałam, w końcu Slytherin proszę państwa.
— Walencja była wczoraj na randce z Alexem od krukona.— rzuciła nagle Amanda zajadając się jajkiem na twardo.
— Tak, to prawda.— odparlam i spojrzałam na nią morderczo.
— A było już..?— Carl zrobił ruch ręka i jezykiem, był obrzydliwy, wiec wam nawet go oszczędzę.
— CARL!— krzyknęłam śmiejąc się wraz z ich dwójka. — co mamy dzisiaj za lekcje? Nie chciało mi się pakować.— spojrzałam na Amandę kręcąc palcem w moich falowanych brązowych włosach.
— Mamy dwie pod rząd obrony, potem eliksiry, transmutacje i botanikę.— odparła tak szybko jakby to wyryła jako regułke.
— Okej... Chwila, dwie obrony?— spojrzałam na nią, gdy ta zula swoje śniadanie.
— No tak powiedziałam.— spojrzała na mnie pogodnym wzrokiem.
— To widzimy się w sali, Czesc Carl.— pomachalam mu, a Amandę potarlam po ramieniu i wyszłam z Wielkiej Sali. — Kurwa.— mruknelam, gdy zauważyłam, ze znowu zapomniałam okularów. Miałam jeszcze dużo czasu, wiec pobiegłam do dormitorium, gdy byłam już blisko lochow zatrzymał mnie ktoś. Już się chyba domyślacie kto.
— Co zaś chcesz ode mnie?— zapytałam z poirytowaniem spoglądając na profesora Riddle'a.
— Fantazjuj o mnie ciszej. — puścił mi oczko i chciał wyminąć.
— Słucham?— obrocilam się na piecie z zdezorientowaniem.
— Wiesz o co mi chodzi.— lekko obrócił głowę w prawo dalej będąc do mnie odwróconym tyłem i odszedł. Co za palant.
czysta krew — wypowiedziałam hasło i weszłam do srodka pokoju wspólnego, pobiegłam do dormitorium i ubrałam okulary.

Wbiegłam do sali z Obrony, musiałam się spóźnić.
— O proszę, zjawiła się panna Emilient.— odparł Riddle.
— Tak, banda przygłupów paliła na korytarzu.— poprawiłam swoją plakietkę prefekta z litera „P" na zielonym tle.
— Dobrze, siadaj już na swoje miejsce.— wskazał szybko na ławkę i westchnął ciężko. Spojrzałam na niego z poirytowaniem i usiadłam obok Amandy.

Teraz była przerwa, wiec chciałam iść do Alexa, bo na razie wszystko dzisiaj było nudne.
— Mógłbym Cię prosic na sekundę, panno Emilient?— Uslyszlam ten wkurwiajacy głos, przerzuciłam oczami i obrocilam się na piecie podchodząc do profesora.
— Zamieniam się w słuch.— odparlam drapiąc się przy nosie szybko.
— Nie życze sobie aby spóźniała się Pani na moje lekcje.. inaczej będzie kara.— odparł krzyżując rece na piersi, ja się obrocilam żeby zobaczyc czy ktoś jest jeszcze w sali. — Spokojnie, wszyscy wyszli.— poczułam, ze położył kciuk na moim podbródku i go obrócił w swoją strone.
— Przykro mi, ale mam już plany na ta przerwe.— uśmiechnęłam się sztucznie i obrocilam na piecie wychodząc z sali.

— Czesc..— podeszłam do Alexa całując go w policzek.
— Hej..— odparł zawstydzony.
— Co jest?— zapytałam zdezorientowana, po chwili złapałam chłopaka za rękę i pociagnelam go w strone jakiegoś ustronnego miejsca.

Gdy dotarliśmy do jakiegoś cichego miejsca, spojrzałam na niego pytająco.
— Co się dzieje?— zapytałam ponownie
— Wiesz.. mysle, ze nie możemy być razem.— podrapał się za uchem.
— Słucham? Ale czemu? Jest jakis powód?— patrzyłam na niego z ogromnym zdezorientowaniem.
— Mysle, ze tak będzie najlepiej dla naszej trójki..— złapał moja dłoń i objął druga.
— Trójki? Co ty pierdolisz, Alex?!— Wyrwałam dłoń i się odsunęłam od niego.
— Dowiesz się dzisiaj wieczorem.. Przepraszam.— wyminął mnie i poszedł w swoim kierunku, a ja się za nim obrocilam z wielkim niedowierzaniem. Nie byłam wkurzona ani smutna tylko zdziwiona..

Wrocilam na lekcje cały czas zastanawiając się co się wydarzyło. Usiadłam w ławce obok Amandy z zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy.
— Coś się stało?— zapytała otwierając książkę do Obrony.
— No tak jakby.. — próbowałam zebrać myśli.. „nasza trójka". Co to miało znaczyć? — Alex ze mną zerwał? W sensie my nie byliśmy nawet razem..— spokrzalam na Amandę po czym na Riddle'a, który mi się przyglądał z uwaga. Zmrużyłam oczy patrząc na niego, czy on coś w tym majstrował? Poczekam do wieczora aż mu oddam referat.

W końcu koniec lekcji, było dzisiaj tak nudno oprócz tej sytuacji rano. Poszłam do dormitorium z Amanda i się od razu przebralam w top na ramiączkach i na niego zarzucilam kardigan, który dostalismy wraz z mundurkami. Buty przebralam na trapery, włosy przeczesalam, wzięłam do reki referat i podeszłam do drzwi.
— Idę oddać referat.— rzuciłam do Amandy, która i tak była pochłonięta ksiazka, mruknęła tylko ciche „pa".

Idąc korytarzem lekko się denerwowałam, ale również i czułam motylki w brzuchu...

:))

ZAKAZANY OWOC || Professor RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz