Rozdział 20 Pożegnania

300 28 0
                                    

Kiedy stanęłyśmy przed szkołą cała odwaga momentalnie mnie opuściła. No może trochę jej zostało no bo w końcu jakoś musiałam wejść. Pierwsze co zrobiłyśmy to zaczęłyśmy szukać Olgi. Uczniowie dziwnie na nas patrzyli, ale nie dziwię im się. Byłyśmy nadal w swoich mundurkach. Ja mam ciuchy na zmianę, ale nie było czasu się przebrać. 

Olgę zobaczyłam dopiero pod salą od angielskiego. Siedziała skulona pod ścianą. Dziwi mnie, że nie poszła do koleżanek. Wydawały się do nie dawna nie rozłączne.

- Olga! - Wydarłam się na cały korytarz i zaczęłam machać ręką. Ludzie spojrzeli się na mnie dziwnie, ale w sumie miałam to daleko. Olga zobaczyła mnie i niemal podbiegła.

- Gdzie byłaś? I w co ty się ubrałaś?

- Ciebie też miło widzieć. Byłam w swojej starej, nowej szkole. A to jest mundurek.

- Starej, nowej?

- Tak. Starej, bo już do niej chodziłam, nowej bo mama mnie znów tam przepisała. 

- Czyli zostawiasz mnie tu samą? W jednej klasie z wampirem.

- Przykro mi. Chciałabym tu wrócić, ale nie mogę. Jednak możesz być spokojna, Dawid nic tobie nie zrobi. 

- Skąd ta pewność?

Już miałam coś odpowiedzieć, kiedy Zuza wtrąciła się w naszą rozmowę.

- Dawidowi podoba się Wera, więc nic tobie nie zrobi bo wie, że jesteś jej koleżanką.

- Zuza!

Olga patrzyła na nas wielkimi oczami.

- O czym wy mówicie?

- O niczym takim! Zuza chyba źle się czuje.

Spojrzałam groźnie na przyjaciółkę, która tylko wzruszyła ramionami. Od dalszych pytań uchronił mnie dzwonek. Olga rzuciła szybkie pa i pobiegła do klasy.

Łaziłyśmy jeszcze chwile szukając Dawida, ale przekonane, że jest w klasie na lekcji poszłyśmy w stronę wyjścia. Nie doceniłyśmy naszego szczęścia. Kiedy już miałyśmy wychodzić usłyszałam za sobą wołanie. Po odwróceniu się stwierdziłam, że to nie kto inny tylko Dawid. 

- Weronika? Czemu nie było ciebie na lekcjach?

- Mama mnie przepisała z powrotem do starej szkoły. Ktoś widział mnie i Zuzę przed budynkiem Rady później widziała, że odwiózł nas wampir. Mam szlaban do odwołania, dożywotni zakaz zadawania się z tobą, twoim bratem i każdym innym wampirem. 

- Ale kto mógł was widzieć? Nie było tam żadnej czarownicy, ani czarownika.

- Nie wiem, może kogoś mijaliśmy.

Miałam powiedzieć coś jeszcze, ale rozdzwonił się mój telefon. Kiedy zobaczyłam kto dzwoni jęknęłam głośno. Mama.

- Halo?

- Gdzie ty jesteś?

- W szkole.

- Nie kłam. Pielęgniarka do mnie dzwoniła, że zwolniła ciebie razem z Zuzą. A jej mama mówi, że jeszcze nie wróciła. Gdzie wy poszłyście?

- W tej drugiej szkole.

- Słucham?! Miałaś się tam nawet nie zbliżać!

- Tak, wiem. Chciałam się pożegnać z koleżanką. Czy to jakaś zbrodnia?

- Za pół godziny masz być w domu. 

- Dobra.

Zła rozłączyłam się.

- Zuza musimy wracać.

- Jak tym razem się dowiedziała?

- Pielęgniarka do niej zadzwoniła, że nas zwolniła a twoja mama zadzwoniła do mojej, że jeszcze nas nie ma.

- O matko. Kolejne pięć wykładów. 

Zuza zwiesiła głowę i poszła do wyjścia, a ja odwróciłam się w stronę Dawida.

- To cześć. 

- Cześć.

Szybko wybiegłam za przyjaciółką. Do domu szłyśmy w milczeniu. Nie tak planowałyśmy tą wyprawę, ale cóż. 

Pierwszy raz cieszyłam się, że mama pracuje do późna. Przynajmniej nie jestem zmuszona słuchać żadnych wykładów tak jak biedna Zuza. Ale bądźmy szczerzy to był jej pomysł. 

Położyłam się na łóżku z czekoladą i zaczęłam się zastanawiać skąd mama się dowiedziała, że byłam w budynku Rady? Znaczy ja wiem, że ktoś do niej zadzwonił, ale kto? Dawid powiedział, że nie mijaliśmy żadnej czarownicy ani czarownika. Czyżby to któryś z wampirów? Nie, to niemożliwe mama ich nienawidzi. A może jednak? Dość nerwowo zareagowała, kiedy zapytałam jej się czy wampir nie może być normalny. 

Telefon zaczął dzwonić ci zignorowałam. Nie obchodzi mnie kto dzwoni. Jestem w podłym nastroju i nie mam ochoty z nikim rozmawiać nawet Zuzą. Po zjedzeniu całej czekolady postanowiłam przygotować się na jutrzejszy dzień w piekle, to jest w szkole. 

Wojna wampiry-czarowniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz