Olivia
- Nie odbieraj, a najlepiej go zablokuj. - Warknął, patrząc na mnie nerwowo. Zawahałam się na moment, ciągle trzymając odblokowane urządzenie w dłoni. - Daj mi to kurwa. - Powiedział, po czym wyrwał mi telefon z ręki.
- Ej co ty robisz? Oddaj mi to! - Krzyknęłam, a brunet nawet na mnie nie popatrzył.
- Zamknij się Chamberlain. Tylko go blokuję. - Oznajmił i chwilę później oddał mi telefon. Sprawdziłam szybko, czy rzeczywiście to zrobił i tak, numer zablokowany. Przynajmniej teraz będę mieć spokój, ale dlaczego to zrobił? Co takiego między nimi się stało? Miałam tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.
- Usunąłeś wiadomości. Po co? - Zapytałam z wyraźnym zdziwieniem na twarzy.
- Żeby cię nie kusiło. Zjebałaś tylko atmosferę. - Stwierdził, a następnie zaczął otwierać drzwi. On jedyny potrafił wzbudzić moje poczucie winy. Znów poczułam, że coś zepsułam. Ja wszystko psuję.
- Koszula. - Wskazałam ręką na rozpiętą część odzieży.
- Jebie mnie moja koszula. - Zdenerwowany wyszedł z pokoju, ubrał kurtkę, a następnie trzasnął drzwiami wyjściowymi. Nie zrozumiałam, dlaczego znów stał się nerwowy, ale on chyba po prostu taki był. Wybuchowy, niezdecydowany i zazdrosny.
Usiadłam na łóżku i oparłam głowę o ręce tak, że moje włosy zakrywały całą moją twarz. Z natłoku myśli aż chciało mi się płakać. Byłam o krok od załamania się. Jego nerwy wpływały na mnie inaczej. Czułam się słaba. Wzięłam dwa głębokie wdechy, próbując się uspokoić.
- Liv, wszystko okej? - Przyjaciółka usiadła obok mnie i mocno przytuliła. Ścisnęłam ją mocno, bo tylko wtedy czułam, że uciekam od rzeczywistości. - Co się stało?
- Jestem zmęczona. - Westchnęłam cicho.
Nie kłamałam. Byłam zmęczona, ale psychicznie. Miałam już dość tego, co było między mną a nim, w dodatku nie wiedziałam, czego chcę. Z jednej strony marzyłam, aby on wreszcie się zdecydował lub chociaż powiedział w końcu coś miłego, a z drugiej jego nieuzasadniona nienawiść bardzo mnie pociągała. Już nawet nie chciałam, żeby zostawił mnie w spokoju.
- Gdzie Alec? Myślałam, że jest z tobą. - Zapytała, poprawiając mi makijaż. Sama byłam ciekawa, gdzie wyszedł. Miałam nadzieję, że za chwilę wróci, ale coś czułam, że tak się nie stanie.
- Wyszedł gdzieś. - Oznajmiłam, po czym przełknęłam głośno ślinę. - Ash, ja chcę do domu. - Tak na prawdę nie chciałam tam być bez niego. Nawet jeśli znów mielibyśmy się pokłócić to i tak czułabym jego obecność.
- Nie pobawisz się z nami? Będzie fajnie. - Uśmiechnęła się szeroko, próbując mnie zachęcić.
- Nie mam humoru, proszę cię, niech mnie ktoś odwiezie.
- On coś zrobił? - Spojrzała na mnie poważnym wzrokiem, a na mojej twarzy pojawiła się obojętność. - Liv?
- Nie. Właśnie nic nie zrobił. Ja już nie wiem, co mam o nim myśleć. - Stwierdziłam, kładąc ręce na twarzy. Blondynka pogłaskała mnie po plecach, uspokajając mnie.
- On jest skomplikowaną osobą. Nie wiem, czemu się tak na tobie uwziął. - Powiedziała, a ja oparłam głowę o jej ramię. On był bardziej skomplikowany niż fizyka, której nigdy kompletnie nie rozumiałam. - Na pewno nie chcesz się rozerwać?
- Nie. Zadzwonię po mamę. - Oznajmiłam, szukając telefonu w torebce.
- Przecież cię odwieziemy. - Westchnęła głośno.
- Ashley, zadzwonię po mamę. - Powtórzyłam poważnym tonem. Gdyby któryś z chłopaków miał mnie odwieźć, na pewno pojawiłyby się pytania dotyczące Browna, a tego nie chciałam. Wybrałam numer rodzicielki, a następnie zadzwoniłam, patrząc na grymas, który pojawił się na twarzy przyjaciółki.
Przed wyjściem chwyciłam prezent, po czym ukradkiem wyszłam z mieszkania, żegnając się tylko z blondynką.
***
Wróciłam do domu. Mama o dziwo nie pytała mnie czemu tak wcześnie, wręcz widziałam na jej twarzy uśmiech. Wyszłam na piętro, trzymając prezent, żeby nikt z domowników go nie zobaczył. W drodze do pokoju ujrzałam Chrisa, który prawdopodobnie się rozpakowywał.
A więc muszę przyzwyczaić się do jego obecności. Tylko dla mamy.
- Olivia, możesz tutaj podejść? - Powiedział swoim niskim głosem. Położyłam torebkę przed drzwiami, odwróciłam się i weszłam do pokoju, w którym stał mężczyzna. Popatrzyłam na niego pytająco, czekając, aż coś powie. - Chciałbym, żebyśmy się chociaż szanowali. Ja wiem, że nie zastąpię ci ojca i nie mam zamiaru robić nic wbrew tobie. - Oznajmił, na co uniosłam brew ze zdziwienia.
Pierwszy raz spojrzałam na niego inaczej. On rzeczywiście się starał i próbował mnie zrozumieć. Może nie jest aż tak zły, jak myślałam? Coś mi mówiło, że powinnam dać mu szansę, ale tylko jedną. Za drugim razem będzie skończony.
- W porządku. - Westchnęłam, a gdy już chciałam wyjść, Christopher złapał mnie delikatnie za rękę.
- Zacznijmy od nowa. Chris. - Podał mi rękę, którą ścisnęłam szepcząc swoje imię.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki, aby przywrócić siebie do porządku. Zmyłam makijaż, związałam włosy, a następnie ubrałam się w piżamę. Gdy wyszłam z toalety, zauważyłam moją mamę, patrzącą na prezent, który dostałam. Totalnie zapomniałam, że go tam zostawiłam. Moja twarz zrobiła się czerwona z zawstydzenia jak nigdy dotąd. Wyrwałam jej bieliznę z ręki, szybko chowając ją pod mój aktualny strój.
- Właśnie chciałam ci powiedzieć, że ciekawy prezent dostałaś.
- Dzięki, ale nie wiem, po co Ash mi to kupiła. - Stwierdziłam, chowając świąteczny podarunek.
- Myślałam, że masz kogoś. - Powiedziała, podnosząc kącik ust. Złapałam się za czoło z ciągłego zawstydzenia. Ta rozmowa zmierzała do kolejnych kazań na temat tego, że trzeba się zabezpieczać i tak dalej. Zawsze, gdy zaczynała ten temat, czułam dość mocne zażenowanie.
- Mamo, przestań. Nie widziałaś tego, zapomnij. - Machnęłam ręka, a następnie szybkim krokiem weszłam do swojego pokoju.
Zamknęłam za sobą drzwi, a następnie włożyłam strój do szuflady. Ona zawsze wchodziła wtedy, kiedy nie trzeba. Gdyby wyszła na piętro pięć minut później, prezentu już by nie było. Zasłoniłam okno, położyłam laptopa na łóżku i włączyłam jeden z moich ostatnio ulubionych, a zarazem uspokajających reality show o tytule "Magicy makijażu". Przykryłam się kocem i skupiłam na oglądaniu.
***
Pierwsza w nocy. Zamknęłam laptopa, po czym położyłam głowę na poduszce. Sięgnęłam po telefon i otworzyłam Instagrama. Ciągle zastanawiało mnie, co robił brunet. Jakoś nie dawało mi to spokoju. Po prostu musiałam się dowiedzieć. Zaczęłam patrzeć na jego profil i zauważyłam, że dodał relację. Weszłam w nią z nadzieją, iż nie zobaczę niczego, co mnie załamie. Westchnęłam z ulgą, gdy na zdjęciu pokazane było, że tylko jedzie samochodem. Przymknęłam oczy i wzięłam kilka wdechów, aby się uspokoić. Za dużo myśli o nim kręciło się w mojej głowie, a odpowiedź na wszystkie pytania, mogłam znaleźć, tylko rozmawiając z nim. Zadzwoniłam do niego kilka razy. Nie odebrał, ale był aktywny. Ponownie wykręciłam numer, jednak nadal bez odzewu. Byłam pewna, że mnie ignorował, więc jedynym sensownym wyborem było napisanie do niego.