Rozdział 11

929 50 18
                                    

Olivia

- Nie odbieraj, a najlepiej go zablokuj. - Warknął, patrząc na mnie nerwowo. Zawahałam się na moment, ciągle trzymając odblokowane urządzenie w dłoni. - Daj mi to kurwa. - Powiedział, po czym wyrwał mi telefon z ręki.

- Ej co ty robisz? Oddaj mi to! - Krzyknęłam, a brunet nawet na mnie nie popatrzył.

- Zamknij się Chamberlain. Tylko go blokuję. - Oznajmił i chwilę później oddał mi telefon. Sprawdziłam szybko, czy rzeczywiście to zrobił i tak, numer zablokowany. Przynajmniej teraz będę mieć spokój, ale dlaczego to zrobił? Co takiego między nimi się stało? Miałam tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.

- Usunąłeś wiadomości. Po co? - Zapytałam z wyraźnym zdziwieniem na twarzy.

- Żeby cię nie kusiło. Zjebałaś tylko atmosferę. - Stwierdził, a następnie zaczął otwierać drzwi. On jedyny potrafił wzbudzić moje poczucie winy. Znów poczułam, że coś zepsułam. Ja wszystko psuję.

- Koszula. - Wskazałam ręką na rozpiętą część odzieży.

- Jebie mnie moja koszula. - Zdenerwowany wyszedł z pokoju, ubrał kurtkę, a następnie trzasnął drzwiami wyjściowymi. Nie zrozumiałam, dlaczego znów stał się nerwowy, ale on chyba po prostu taki był. Wybuchowy, niezdecydowany i zazdrosny.

Usiadłam na łóżku i oparłam głowę o ręce tak, że moje włosy zakrywały całą moją twarz. Z natłoku myśli aż chciało mi się płakać. Byłam o krok od załamania się. Jego nerwy wpływały na mnie inaczej. Czułam się słaba. Wzięłam dwa głębokie wdechy, próbując się uspokoić.

- Liv, wszystko okej? - Przyjaciółka usiadła obok mnie i mocno przytuliła. Ścisnęłam ją mocno, bo tylko wtedy czułam, że uciekam od rzeczywistości. - Co się stało?

- Jestem zmęczona. - Westchnęłam cicho.

Nie kłamałam. Byłam zmęczona, ale psychicznie. Miałam już dość tego, co było między mną a nim, w dodatku nie wiedziałam, czego chcę. Z jednej strony marzyłam, aby on wreszcie się zdecydował lub chociaż powiedział w końcu coś miłego, a z drugiej jego nieuzasadniona nienawiść bardzo mnie pociągała. Już nawet nie chciałam, żeby zostawił mnie w spokoju.

- Gdzie Alec? Myślałam, że jest z tobą. - Zapytała, poprawiając mi makijaż. Sama byłam ciekawa, gdzie wyszedł. Miałam nadzieję, że za chwilę wróci, ale coś czułam, że tak się nie stanie.

- Wyszedł gdzieś. - Oznajmiłam, po czym przełknęłam głośno ślinę. - Ash, ja chcę do domu. - Tak na prawdę nie chciałam tam być bez niego. Nawet jeśli znów mielibyśmy się pokłócić to i tak czułabym jego obecność.

- Nie pobawisz się z nami? Będzie fajnie. - Uśmiechnęła się szeroko, próbując mnie zachęcić.

- Nie mam humoru, proszę cię, niech mnie ktoś odwiezie.

- On coś zrobił? - Spojrzała na mnie poważnym wzrokiem, a na mojej twarzy pojawiła się obojętność. - Liv?

- Nie. Właśnie nic nie zrobił. Ja już nie wiem, co mam o nim myśleć. - Stwierdziłam, kładąc ręce na twarzy. Blondynka pogłaskała mnie po plecach, uspokajając mnie.

- On jest skomplikowaną osobą. Nie wiem, czemu się tak na tobie uwziął. - Powiedziała, a ja oparłam głowę o jej ramię. On był bardziej skomplikowany niż fizyka, której nigdy kompletnie nie rozumiałam. - Na pewno nie chcesz się rozerwać?

- Nie. Zadzwonię po mamę. - Oznajmiłam, szukając telefonu w torebce.

- Przecież cię odwieziemy. - Westchnęła głośno.

          

- Ashley, zadzwonię po mamę. - Powtórzyłam poważnym tonem. Gdyby któryś z chłopaków miał mnie odwieźć, na pewno pojawiłyby się pytania dotyczące Browna, a tego nie chciałam. Wybrałam numer rodzicielki, a następnie zadzwoniłam, patrząc na grymas, który pojawił się na twarzy przyjaciółki.

Przed wyjściem chwyciłam prezent, po czym ukradkiem wyszłam z mieszkania, żegnając się tylko z blondynką.

***

Wróciłam do domu. Mama o dziwo nie pytała mnie czemu tak wcześnie, wręcz widziałam na jej twarzy uśmiech. Wyszłam na piętro, trzymając prezent, żeby nikt z domowników go nie zobaczył. W drodze do pokoju ujrzałam Chrisa, który prawdopodobnie się rozpakowywał.

A więc muszę przyzwyczaić się do jego obecności. Tylko dla mamy.

- Olivia, możesz tutaj podejść? - Powiedział swoim niskim głosem. Położyłam torebkę przed drzwiami, odwróciłam się i weszłam do pokoju, w którym stał mężczyzna. Popatrzyłam na niego pytająco, czekając, aż coś powie. - Chciałbym, żebyśmy się chociaż szanowali. Ja wiem, że nie zastąpię ci ojca i nie mam zamiaru robić nic wbrew tobie. - Oznajmił, na co uniosłam brew ze zdziwienia.

Pierwszy raz spojrzałam na niego inaczej. On rzeczywiście się starał i próbował mnie zrozumieć. Może nie jest aż tak zły, jak myślałam? Coś mi mówiło, że powinnam dać mu szansę, ale tylko jedną. Za drugim razem będzie skończony.

- W porządku. - Westchnęłam, a gdy już chciałam wyjść, Christopher złapał mnie delikatnie za rękę.

- Zacznijmy od nowa. Chris. - Podał mi rękę, którą ścisnęłam szepcząc swoje imię.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki, aby przywrócić siebie do porządku. Zmyłam makijaż, związałam włosy, a następnie ubrałam się w piżamę. Gdy wyszłam z toalety, zauważyłam moją mamę, patrzącą na prezent, który dostałam. Totalnie zapomniałam, że go tam zostawiłam. Moja twarz zrobiła się czerwona z zawstydzenia jak nigdy dotąd.  Wyrwałam jej bieliznę z ręki, szybko chowając ją pod mój aktualny strój.

- Właśnie chciałam ci powiedzieć, że ciekawy prezent dostałaś.

- Dzięki, ale nie wiem, po co Ash mi to kupiła. - Stwierdziłam, chowając świąteczny podarunek.

- Myślałam, że masz kogoś. - Powiedziała, podnosząc kącik ust. Złapałam się za czoło z ciągłego zawstydzenia. Ta rozmowa zmierzała do kolejnych kazań na temat tego, że trzeba się zabezpieczać i tak dalej. Zawsze, gdy zaczynała ten temat, czułam dość mocne zażenowanie.

- Mamo, przestań. Nie widziałaś tego, zapomnij. - Machnęłam ręka, a następnie szybkim krokiem weszłam do swojego pokoju.

Zamknęłam za sobą drzwi, a następnie włożyłam strój do szuflady. Ona zawsze wchodziła wtedy, kiedy nie trzeba. Gdyby wyszła na piętro pięć minut później, prezentu już by nie było. Zasłoniłam okno, położyłam laptopa na łóżku i włączyłam jeden z moich ostatnio ulubionych, a zarazem uspokajających reality show o tytule "Magicy makijażu". Przykryłam się kocem i skupiłam na oglądaniu.

***

Pierwsza w nocy. Zamknęłam laptopa, po czym położyłam głowę na poduszce. Sięgnęłam po telefon i otworzyłam Instagrama. Ciągle zastanawiało mnie, co robił brunet. Jakoś nie dawało mi to spokoju. Po prostu musiałam się dowiedzieć. Zaczęłam patrzeć na jego profil i zauważyłam, że dodał relację. Weszłam w nią z nadzieją, iż nie zobaczę niczego, co mnie załamie. Westchnęłam z ulgą, gdy na zdjęciu pokazane było, że tylko jedzie samochodem. Przymknęłam oczy i wzięłam kilka wdechów, aby się uspokoić. Za dużo myśli o nim kręciło się w mojej głowie, a odpowiedź na wszystkie pytania, mogłam znaleźć, tylko rozmawiając z nim. Zadzwoniłam do niego kilka razy. Nie odebrał, ale był aktywny. Ponownie wykręciłam numer, jednak nadal bez odzewu. Byłam pewna, że mnie ignorował, więc jedynym sensownym wyborem było napisanie do niego.

Stuck With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz