12

25 15 16
                                    

Dedykuję rozdział mojej wspaniale irytującej przyjaciółce emkakaak. To co się tu stanie to jest twoja wina.

Ancil obudziła się około godziny piątej nad ranem z poczuciem że coś jest nie tak. Popatrzyła w drugi kąt komnaty. Enwe leżał spokojnie.
-E tam przesadzam wszystko jest w porządku. - pomyślała i położyła się z powrotem.
Nie mogła jednak zasnąć. Myślała o ataku Guamsa na Królestwo lasu. To była jej wina. Gdyby tu nie przychodziła to nic takiego by się nie wydarzyło. W końcu zasnęła niespokojnie.
                            ***
-Panie czemu ma Pan taką żałosną minę?
-I ty się jeszcze pytasz?!?!?! Jakaś NASTOLATKA wyrzuciła mnie przez okno. NASTOLATKA POKONAŁA MNIE SIŁĄ I SPRYTEM!!!!!
- Sprytem? Jak to przecież nie przewidziała że się zjawisz.
- Ale miała na sobie kolczugę. I nie udało mi się jej zabić.
-Ależ Panie. Każdemu się zdarza. Teraz możesz wymyślić sprytny plan i ją pokonać!
-Może masz rację mój doradco? Tak. Chyba mam już plan.
- Cuż to fantastycznie! To zostawiam cie panie samego abyś dokończył swoją ideę.
                               ***
-Ancil wstawaj już południe!!!!!- Enwe darł się na cały pokój
-No już dobra, wstaję. - odparła zaspana dziewczyna po 20 minutach wrzasków chłopaka
-Na pewno?- Enwe nie wyglądał na przekonanego
-Zrobię wszystko byle byś się zamknął. - odpowiedziała z uśmiechem Ancil
-Polecam się- odparł chłopak patrząc na nią zabójczym wzrokiem
Po 10 minutach byli już przy stole jedząc śniadanie.
-Jak się spało? -spytała Airelgia wchodząc do jadalni. 
-Świetnie!- Stwierdził Enwe
- Beznadziejnie- w tej samej chwili odparła Ancil
- Ach to wspaniale- stwierdziła władczyni lasu, która widocznie nie usłyszała odpowiedzi dziewczyny.
- Aha- Mruknęła Ancil pod nosem.
Enwe zaśmiał się cicho.
W tej chwili do sali wparowała Niqui.
- MUSICIE WYRUSZYĆ W DALSZĄ DROGĘ. - stwierdziła ze stoickim spokojem
- Po pierwsze: SKĄD TY SIĘ TU WZIĘŁAŚ?- zapytał Enwe
- A po drugie: Dokąd znowu mamy iść?- dokończyła Ancil
- Po pierwsze przyszłam tu sobie. A po drugie do mojej znajomej w podwodnym królestwie w jeziorze Bajkał.- Nadal spokojnie odpowiedziała Niqui.
- Aha. Fajnie wiedzieć. Ale wyruszamy dopiero jutro.- stwierdził Enwe.
- O nie. Wyruszamy natychmiast!- powiedziała Ancil i wstała od stołu.
- Eh- westchnął chłopak i również wstał.
                             ***
Po godzinie byli już żegnani przez Airelgie.
-W którą stronę do tego jeziora? - spytał Enwe
- Mam mapę całego tego świata. -Odparła Ancil
-I jak to mi odpowiada na moje pytanie?
- W lewo- zaśmiała się dziewczyna i ruszyła przodem.
Po 15 minutach doszli do jakiejś małej polanki.
-Odpocznijmy tu!!!!! Idziemy juz chyba 15 godzin!!!- wysapał chłopak.
-Idziemy równo 15 minut- Odparła Ancil.
- COOO tak krótko?!?!?! Czuje jakbym szedł ponad cały dzień.- Enwe był naprawdę zdziwiony
- Nie marudź. Zrobimy postój wieczorem. -Odpowiedziała Ancil
- Nie marudź zrobimy postój wieczorem bla bla bla- Enwe przedrzeźniał dziewczynę z dziwną miną.
- Weź przestań. Jak robisz taką minę to wyglądasz jak Gollum z filmów Władca pierścieni. - Ancil patrzyła na chłopaka z politowaniem.
-Ej!!! To było chamskie. Ty jesteś tak miła jak Orkowie dla swoich jeńców- Enwe wystawił dziewczynie język.
-Dobra zamknij się już.- westchnęła Ancil i skręciła w prawo.
Siedem godzin później dziewczyna się zatrzymała.
-Dosyć chodzenia na dziś. Robimy postój. Idziemy spać wstajemy o świcie- zakomenderowała i położyła się na kocu który rozłożyła na ziemi.
- Fantastycznie!!!!!- krzyknął Enwe, położył się i zasnął natychmiast
Ancil nie mogła spać targana złymi przeczuciami ale w końcu i ona zasnęła znużona całym dniem wędrówki.
                           ***
- Idę wcielić mój plan w życie.
-Dobrze mój panie. To jest na pewno świetny plan.
- Tak. Jest wspaniały. Zachwycający. I genialny. Zagnę Ancil do granic możliwości. Ahahahahahahaha
- Tak na pewno będzie mój panie.
-To ja wychodzę.
- Dowidzenia.
                            ***
Rano Ancil wstała rześka i wypoczęta. Chodź wciąż nie pozbyła się złych przeczuć.
Enwe jeszcze spał, albo tylko leżał nie wiedziała ponieważ był odwrócony  do niej plecami. Stwierdziła że da mu jeszcze chwilę odpocząć. 10 razy przebiegła dookoła niewielkie obozowisko w ramach porannej gimnastyki. Wciąż jednak coś jej mówiło że coś jest nie w porządku. Nazbierała drewna na ognisko żeby podgrzać nad nim wodę na herbatę.
Gdy wróciła zdziwiła się nieco, bo Enwe nadal leżał w tej samej pozycji.
- Hmmm. On zawsze się wiercił jak spał. Obudzę go chyba.- pomyślała i podeszła do chłopaka. Obrucila go na plecy i...
                           ***
-Dlaczego kazalaś Ancil wyruszyć? Przecież wiesz co się stanie. -Airelgia spytała Niqui popijając kawę.
-To jest ich przeznaczenie. Nie można tego uniknąć.
- Jednakże strasznie mi jej szkoda. Ona się załamie. -Odpowiedziała Airelgia
-Masz rację. Pójdę do nich I będę przy niej gdy dopełni się przeznaczenie.
                             ***
- NIEEEE- Ancil krzyknęła a do oczu zaczęły napływać jej gorące łzy. Jeszcze raz popatrzyła na chłopaka. Wzrok jej nie mylił. Długi sztylet wbity w pierś Enwego nie był tylko wytworem jej wyobraźni.
- Proszę nie...- Szepnęła dziewczyna i wybuchła płaczem. - Dlaczego...Dlaczego spotykają mnie same tragedie?- Ancil dalej łkała
- Czemu nie krzyczałeś? Dlaczego mnie nie obudziłeś? Pomogłabym ci. A teraz? Przecież nie potrafię wskrzeszać zmarłych!- dziewczyna była w szoku dlatego nie uważała mówienia do osoby martwej za nic dziwnego. Po jakimś czasie przestała płakać. Nie dlatego że się uspokoiła. Zabrakło jej sił i łez. Wtedy osunęła się bezwładnie na ciało Enwego i straciła przytomność.
Tak właśnie znalazła ich Niqui gdy przybiegła aby wesprzeć Ancil psychicznie. Nie obudziła jej. Nie miała serca żeby to zrobić. Usiadła i czekała aż dziewczyna się ocknie.
Trwało to kilkanaście godzin. Ancil obudziła się i w ułamku sekundy dotarła do niej wszystko co się stało. I wtedy zobaczyła że Alatariel się jej przypatruje.
-Dlaczego...?- szepnęła, a z jej oczu znów zaczęły płynąć łzy.
-To nie jest twoja wina. To...To było przeznaczenie. - Niqui ledwo mogła mówić takie rzeczy patrząc na Ancil.
Wtedy dziewczyna zobaczyła karteczkę w dłoni Enwego. Wzięła ją i przeczytała wiadomość:

                      Droga Ancil
Mam nadzieję że masz się dobrze. Cuż twój brat ma się w każdym razie dużo gorzej niż ty. Poniosłem klęskę przez Ciebie kilka dni temu. Teraz ty poniosłaś klęskę przeze mnie. Złamałem twoje małe serduszko i teraz zatryumafuje nad Tobą. Zniszczę Cię. Serdeczne pozdrowienia. Guams.

Dziewczyna dała karteczkę do przeczytania Niqui.
- CO ZA NĘDZNY, ŚMIERTELNY IDIOTA!!!!!- krzyknęła Alatariel.
Ancil popatrzyła na nią przez łzy. Przetarła oczy i patrząc na Enwego szepnęła:
- Nie. To ja zniszczę ciebie Guams. Zabrałeś mi wszystko. Teraz moja kolej. Nie mam już nic do stracenia i jestem gotowa wykonać każde wyzwanie. Więc uważaj bo teraz mój ruch...

Czołem
Dochodzę do wniosku że jestem kompletnie bezuczuciowym psychopatą. Pisałam ten rozdział bez mrugnięcia okiem i nie zająknełam się ani razu, nawet wtedy kiedy zabijałam postać której zabić zabroniła mi przyjaciółka  emkakaak, którą serdecznie pozdrawiam (: (: (: (Jeśli nie wiecie o co mi chodzi to sobie wejdźcie na moją tablicę)

Wtorek 26 kwietnia godzina 21.19.

Po drugiej stronie światła [W Trakcie Korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz