Chapter Three

390 18 6
                                    

Stałam jak wryta i patrzyłam prosto w oczy mojego brata. Był wściekły, wyraźnie to widziałam. Próbowałam się nie trząść jednak na marne. Billy wyraźnie to zauważył i uśmiechnął się szeroko. - W domu się z tobą rozprawię... - szepnął mi prosto do ucha. Poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Stałam tak jeszcze przez chwilę. Ocknęłam się dopiero po tym jak Eddie prawie wyszarpał mi ramiona. Mój brat miał to do siebie że działał hipnotyzująco na innych. - Wszystko w porządku Liz? - czułam głosie chłopaka przejęcie. - T..tak wszystko okej-odparłam. Tak szczerze? Nic nie było okej. Dobrze wiedziałam do czego zdolny był Billy. Cholera, wpakowałam się w niezłe gówno. Uśmiechnęłam się czule do bruneta i usiadłam ponownie na swoje miejsce. Chłopak spojrzał się na mnie pytająco ale odpuścił.

Następne lekcje dłużyły mi się niemiłosiernie. Cały czas myślałam co będzie z moim bratem. Gdy wybrzmiał dzwonek kończący ostatnią lekcje, zimny dreszcz przeszył moje ciało. Wstałam z miejsca i chwyciłam za moje rzeczy. Szybkim krokiem wyszłam z klasy jednak coś mnie zatrzymało tuż przy wyjściu ze szkoły. - Hej! Lizzy wszystko okej? Zachowujesz się jakoś dziwnie.- to był Eddie. Wydawał się smutny. Nie rozumiem dlaczego. - Tak wszystko jest ok.. Muszę lecieć wybacz!- chciałam odejść ale chłopak cały czas mnie trzymał. - Eddie serio muszę iść!- - Posłuchaj jeszcze chwilę! Może chciałabyś kiedyś wyjść wspólnie lub zajarać?- na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, jednak po chwili przypomniałam sobie gdzie tak na prawdę się spieszę. - Jasne Eddie jednak muszę lecieć! Wybacz! - po tym chłopak w końcu mnie puścił. Szybko podbiegłam przed szkołę i zauważyłam auto Billy'iego. Biegłam jak szalona w stronę mojego brata dobrze wiedząc że już mam przesrane. - Błagam wybacz.. Musiałam zostać dłużej w klasie.. - jąkałam się ponieważ nie mogłam złapać powietrza. - Gdybyś nie kłamała, może i bym Ci odpuścił. - Ja nie kła.. Tylko tyle zdołałam powiedzieć zanim zostałam przyszpilona do drzwi samochodu. - Dobrze widziałem że gadałaś z tym dziwakiem! Jeszcze jeden taki numer, przysięgam że obije tą jego śliczną twarzyczkę! - powiedział przez zaciśnięte zęby a przez moje plecy przebiegł zimby dreszcz. Chłopak zwolnił uścisk i mnie pościł wsiadając do samochodu. Ja usiadłam na miejscu pasażera i sparaliżowana nie mogłam nic powiedzieć. Dopiero gdy chłopak odjechał, ocknęłam się. - A Max?? - zapytałam. - Przyjechała sama, to i wróci sama- prychnął Blondyn. - Billy słuchaj j- - NIE MAM ZAMIARU CIĘ SŁUCHAĆ! - wykrzyczał a moja twarz momentalnie posmutniała. Chłopak tylko na mnie spojrzał, po chwili jednak odwrócił wzrok ponownie.

Gdy dojechaliśmy do domu chciałam iść do pokoju ale usłyszałam jak Billy mnie woła. Jednak zignorowałan to i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Gdy miałam wchodzić do pomieszczenia zostałam przyszpilona do ściany. Zaczęłam się szarpać ale to nic nie dało. - Puść mnie!- krzyczałam i szarpałam chłopaka, jednak to nic nie dało. - WYSŁUCHAJ MNIE TO CIĘ PUSZCZE! - krzyknął mi prosto w twarz. Spojrzałam na niego przerażona na co jego mina złagodniała. - Słuchaj.. Jestem dla Ciebie oraz Max tak surowy ponieważ się martwię.. Jestem waszym bratem i nie chce by coś wam się stało. Ten Eddie.. Nie chcę byś wpadła w nałóg! On sprowadzi cię na zła drogę. Nie chce by coś Ci się stało! Lizzy zrozum, nie chce Ci uprzykrzać życia.. Po prostu chce cie chronić okej?!- gdy to powiedział, zamarłam. Nigdy bym nie przeczuwała że Billy tak się zachowa wobec mnie. Nigdy nie pokazywał mi się z tej strony. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam płakać i po prostu wtuliłam się w tors mojego brata. Objął mnie i również się przytulił. Ktoś go zamienił? Nie rozumiem co właśnie się stało... To było dziwne ale? Miłe...

No to witam już w 3 rozdziale! Od razu mówię nie sprawdzony.
Jak wam się podoba.. W sumie zastanawiam się czy ktoś w ogóle to czyta. Chodzi o ten pogrubiony tekst. Do zobaczenia w następnym rozdziale!! <3

Obiecuję... - Eddie Munson x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz