Czułam się źle z tym, jak potraktowałam Eddiego. Nie powinnam była się tak unosić. To, że szybko się denerwuję nie usprawiedliwia mnie z moich czynów.
Wracając, stuknęłam swoim ramieniem o ramię mężczyzny.
- Hej... Przepraszam za to w wodzie - mrugnęłam.
- Ah, tamto? Nie szkodzi - odparł posępnym głosem.
Dotknęło go to. Nie chciałam, by czuł się źle, więc złapałam go za rękę. Podeszłam do Harringtona i jemu także podałam dłoń, by nie czuł się przeze mnie odrzucony. Szliśmy tak we trójkę, aż dotarliśmy na rozwidlenie ulic. Wszyscy się pożegnali.
- Munson, a ty nie masz przypadkiem domu w tamtą stronę? - zapytał Steve, wskazując na inny kierunek.
- Może - odparł. Nie przejął się tym. Szedł obok mnie w kierunku mojego lokum. Dalej trzymaliśmy się za ręce, aż dotarliśmy do mojego mieszkania.
- Nie musiałeś odprowadzać mnie aż do mojego domu - powiedziałam, lekko zmieszana.
- Pięknych pań nie można piszcząc samych o takich porach - wyjaśnił.
- Rzeczywiście jest już bardzo późno. Myślę, że możesz przenocować u mnie.
- Nie będzie sprawiać ci to problemu? Nie będziesz czuć się niekomfortowo?
- Nie - odparłam, tym razem pewna siebie.
- W takim razie...
Otworzyłam drzwi, a on wszedł za mną do środka. Zdjęliśmy buty i zdjęliśmy zbędne odzienie.
- Będziesz spać w moim łóżku - postanowiłam.
Eddie zaśmiał się.
- Nie ma mowy. Mogę spać w salonie na ziemi albo sofie, ale na pewno nie w twoim przytulnym łóżku.
- W takim razie chodźmy na kompromis - zaproponowałam. - Śpijmy razem w jednym łóżku.
Przełknęłam ślinę. Jeszcze nie docierało do mnie to, co powiedziałam.
Nigdy nie spałam z nikim w łóżku. Nawet w młodości, gdy byłam małym dzieckiem. Jak już wspominałam, nie lubiłam bliskości.
Ale dla tego osobnika najwyraźniej byłam w stanie. Trzeba było mu jakoś wynagrodzić dzisiejszy dzień.
CZYTASZ
❝miłość do gitary i ciebie❞ eddie, steve ✓
FanfictionKochałam gitarę. Nie mogłam się z nią rozstać. On też umiał grać. Bardzo dobrze grać.