Następnego dnia, wraz ze wschodem słońca Katsuki opuścił swój pokój. Zaciągnął się świeżym, morskim powietrzem. Spojrzał na kompas upewniając się, że obrali dobry kierunek.
Lekki uśmiech wkradł się na twarz blondyna, kiedy kapelusz wylądował na jego głowie. Chwycił za mapę przyglądając się jej.
Z gwiazd, które widział dzisiaj w nocy wiedział, że do celu zostało im nie więcej niż dzień. Niezmiernie go to cieszyło i mimo że nie bardzo widziało mu się nurkowanie w głębiny, był w dobrym humorze.
Stanął za sterami patrząc, jak powoli reszta statku budzi się do życia. Załoga widząc, że Bakugo nie zabija wszystkich wzrokiem również prowadziła swoje obowiązki w przyjemnej atmosferze.
Gdy słońce wzeszło nieco wyżej, mężczyzna uznał, że to dobry czas na pierwszy posiłek, więc pozostawił stery schodząc do swojej kajuty.
W środku zastał Izuku, który był zajęty przygotowywaniem śniadania. Dopiero po chwili spostrzegł, że nie jest w pomieszczeniu sam i z lekką chrypką przywitał się z kapitanem.
— Dzień dobry, Kacchan — uśmiechnął się szeroko zapraszając blondyna gestem dłoni. — Na co masz dzisiaj ochotę?
— Cokolwiek — machnął ręką siadając przy stole.
Izuku przytaknął kontynuując. W międzyczasie Katsuki spostrzegł niedaleko siebie mały, oprawiony w skórę notatnik.
Bez zastanowienia wziął go i otworzył będąc ciekawym, co może się w nim znajdować. Na pierwszej stronie, wyraźnie napisane było pełne imię i nazwisko właściciela. Bakugo pozwolił sobie przeczytać na głos.
— Deku? — zdziwił się. Raczej nikt nie nadaje swojemu dziecku imiona o takim znaczeniu, które poniekąd Katsuki uważał za słuszne.
— Hm? — omega na chwilę oderwał się od wykonywanej czynności i spojrzał na blondyna. Uśmiechnął się poprawiając go. — Izuku. Nie Deku.
— Ta — potwierdził zapisując w myślach imię omegi. — No przecież wiem — prychnął udając, że to dla niego nie nowość. — Ale Deku bardziej do ciebie pasuje.
— Nie bądź śmieszny, Kacchan — westchnął z lekka niezadowolony. — To nie jest miłe.
— Nie bierz tego odrazu w złym znaczeniu — wzruszył ramionami.
— Jak inaczej mam to według ciebie odebrać? — Zmarszczył brwi.
— Po prostu uznajmy, że to słowo nie ma żadnego znaczenia. Powstało tylko dlatego, że pisze się je tak samo, jak twoje imię. I będzie wyjątkowe, dlatego że tylko ja będę się tak do ciebie zwracać.
— Ale kręcisz, Kacchan — zaśmiał się z lekka.
Bakugo powoli zaczął przegryzać przygotowany przez zielonowłosego posiłek. Przez ten moment, który spędzili tylko we dwoje blondyn zdążył zauważyć, że jego aktualny towarzysz jest dzisiaj nieco mniej rozmowny i bardziej zamyślony niż zwykle.
Nie bardzo się tym przejął. Ponownie zwrócił uwagę na omegę dopiero, kiedy ten chwycił go za rękę.
— Em… — spojrzał niepewnie. — Niedługo będziemy na miejscu, prawda?
— Hm? — Katsuki zmarszczył brwi nie rozumiejąc, co ma na myśli młodszy, jednak po chwili zrozumiał. — A, tak. Płyniemy z wiatrem, więc powinniśmy być jeszcze przed zachodem.
— Rozumiem — przytaknął.
— A co? — zapytał z uniesioną brwią.
— Nic, po prostu martwię się o ciebie, Kacchan — przyznał. — W wodzie czycha wiele niebezpieczeństw, nawet jeśli to tak piękny żywioł.
CZYTASZ
Podróż w nieznane ||Bakudeku A/B/O||
FanfictionMidoriya znudzony monotonnością swojego życia, postanawia przerwać w nieskończoność trwająca rutynę i wkrada się na statek, który, jak się później okazało, nie należał do zbyt przyjemnej osoby. Wplątał się tym w jedną z swoich pierwszych przygód, k...