Otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać dookoła. Leżałam na łóżku szpitalnym mając na sobie inhalator. Na łożu obok leżał Taro. Był przytomny. Lekarze podawali mu jakieś leki. Z tego co widziałam to zszyli mu bark. Podeszła do mnie lekarka.
- Vanessa Myers? - zapytała.
Kiwnęłam głową.
- Nie wiemy jak doszło do tej tragedii, ale jesteś już po operacji. Miałaś już za sobą zabieg ginekologiczny. Nie musisz się o to martwić. Wystarczy teraz poczekać aż się zagoi. Inhalator masz na sobie, ponieważ wiadomo w jakim byłaś stanie, a trzeba było podać leki, więc podaliśmy ci je w formie właśnie takiego roztworu. Twój kolega ma się trochę lepiej niż ty.
Zdjęłam urządzenie z mojej twarzy na chwilę, żeby było mnie słychać.
- Jak się tu znalazłam? - zapytałam zmęczonym wzrokiem.
- To zasługa twojego kolegi. Poczekaj już idę po niego. Tyler O'neill!
Po chwili w drzwiach ukazał się sam białowłosy stalker z mojej szkoły.
- Zostawię państwa samych na razie - powiedziała lekarka i odeszła.
Czerwonooki podszedł do mnie.
- Kto by pomyślał... - uśmiechnął się.
- Nie... Nie...
- Właśnie, że tak. Nigdy nie przypuszczałbym, że dzięki mojemu stalkowaniu mogę uratować komuś życie. A raczej życia - jego wzrok przewrócił się na mojego przyjaciela.
Taro odwzajemnił mu się nieprzyjemnym spojrzeniem.
- Nie powiem, że nie, ale to jest już hit. Najcenniejszy skarb w całym moim życiu. Muszę dobrze go wycenić.
- Tyler przestań. Życie to nie zabawa. Nie widzisz co się dzieje? To nie jest żadna fikcja - zdenerwował się szatyn.
- No właśnie. Życie to nie fikcja. Trzeba sobie radzić i zapewnić dla samego siebie dobrobyt. Nie moja wina, że macie naprawdę interesujące życie. Ja tylko trzepię kasę skąd tylko się da, a to kim się zainteresuję to już moja sprawa i nic wam do tego. I tak powinniście być mi wdzięczni, bo gdyby nie ja to nie wiadomo jakby się to potoczyło.
- Oczywiście, że jesteśmy wdzięczni Tyler, ale... Sam widzisz ile się dzieje. I tak mamy już przejebane życie. Nie zwal go jeszcze bardziej sprzedając te informacje... Proszę... - pociekła mi łza z oka.
- Przykro mi - uśmiechnął się niewinnie i wyszedł.
Taro spojrzał na mnie.
- Co za chuj! - zdenerwował się.
- Z drugiej strony ma rację... Gdyby nie on nie wiadomo co by się z nami stało...Minął tydzień z kawałkiem i dostałam wypis ze szpitala. Rozliczyłam się finansowo z usługami medycznymi. Portfel trochę zabolał... Mój przyjaciel dostał ten papier o wiele wcześniej. Na szczęście byłam w stanie chodzić, ale miałam zwolnienie z wychowania fizycznego. Byłam aktualnie w szkole. Nie wiedziałam totalnie jak się zachowywać. Czy mam udawać, że wszystko jest dobrze? Mam trzymać teraz tylko z okularnikiem? Zadręczałam się myślami idąc na szkolną stołówkę, bo była długa przerwa, a po niej zaczynała się moja pierwsza lekcja. Odłożyłam torbę na półce i poszłam ustawić się w szeregu. Stojąc w kolejce dostrzegłam Taro, który zaczął do mnie machać i dał mi sygnał, żebym podeszła do niego. Wpuścił mnie przed siebie.
- Hej - przytulił mnie mocno.
Wtuliłam się w jego ramiona.
- Co mamy robić? Mamy udawać, że między naszą trójką jest wszystko okej? - zapytałam.
- Ciszej - szepnął.
- O co chodzi?
- Tyler zaczął się nami interesować. To nie wróży dobrze, a on jest w chuj bystry co mnie przeraża. Cała szkoła zawsze pamięta naszą trójkę jako nierozłączną paczkę. Jeśli się rozstaniemy tak nagle to tego nie będzie dało się przeoczyć. Z kolei jeśli spróbujemy udawać, że wszystko jest git to obawiam się, że może nam średnio to pójść. Zwłaszcza jeśli chodzi o mnie, znasz moją porywczość.
- Nie mamy innego wyboru. Musimy spróbować udawać - zaczęłam sobie nakładać jedzenie.
- Tak, masz rację. Próbować warto - dołączył się do mnie.
Zaczęliśmy szukać wolnych miejsc, których na szczęście było dość dużo. Usiedliśmy przy stole.
- Jak bark? - zaczęłam temat wcinając posiłek.
- Żyje, nie martw się.
- Zdążyłeś sobie załatwić okulary z tego co widzę. Są dosyć ładne. Takie na Harrego Pottera.
- No zabawne Vaniś - lekko się zaśmiał nadziewając kurczaka na widelec.
- Cześć, mogę się dosiąść?
Podnieśliśmy wzrok i zobaczyliśmy Casey'ego.
- Pewnie, siadaj - próbowałam zamaskować strach.
Szatyn milczał, ale widziałam ogromne niezadowolenie po jego wyrazie twarzy.
Nastała niezręczna cisza. Przekierowywałam wzrok z jednego na drugiego nastolatka mając duże obawy. Niebieskooki wydawał się zadowolony z siebie, natomiast żółtooki wyglądał jakby miał się zaraz na niego rzucić. Nagle do stołówki weszła dziewczyna z krótkimi czarnymi włosami i usłyszeliśmy głośny śmiech. Nie rozumiałam o co chodzi. Nie potrafiłam rozpoznać tej dziewczyny. Była zakapturzona. Prawdopodobnie bała się pokazać swoją tożsamość. Zaczęli wskazywać na nią palcem, plotkować na jej temat, wyśmiewać. Nie ogarniałam dlaczego.
- Alice Thomson we własnej osobie! Tatuś przestał chlać?! - wytyknęła ją jakaś dziewczyna.
- Z twoją reputacją nie masz szans dostać się do kółka teatralnego - rzucił Louis poprawiając swoje limonkowe włosy.
- Kolejna ofiara Tylera? Naprawdę interesuje się tak brzydkimi laskami? - złośliwie Talus z mojej klasy.
- A kto utrzymuje farmę, co? - krzyknął jakiś chłopak.
- Co tu się odwala? - zdziwił się Casey.
- Też nie wiesz o co chodzi? - zapytałam.
- Alice Thomson... Coś słyszałem na jej temat po szkolnych korytarzch. Jeśli dobrze pamiętam to pochodzi z wioski. Mieszkała na farmie, ale przeprowadziła się tutaj, do akademika. Ma ojca pijaka. Z matką nie wiem co i jak. Z tego co też wnioskuję po tych obecnych komentarzach to bardzo chciała wstąpić do kółka teatralnego, który jest organizowany w naszej szkole, ale wyszły ścieki z jej przeszłości oraz teraźniejszości i nie ma zbytnio szansy na przyjęcie jej tam.
W tym momencie mnie zatkało. Naprawdę tylko tyle przeszła? To skoro szkoła dowie się o mnie... Przecież... Nie będę miała tu życia.
- Jaka szkoda... - powiedział Casey bez empatii zerkając na mnie.
- Sugerujesz coś? - warknął Taro.
- Ależ skąd mój drogi przyjacielu - uśmiechnął się bezczelnie.
O nie. Wiem do czego dąży.
- Przyjacielu?! Na to słowo musisz u mnie zasłużyć! - okularnik wstał z ławki, podniósł swoją tackę z jedzeniem i rzucił w rywala.
- Taro nie! On to zrobił celowo! - krzyknęłam.
Wszyscy ludzie ze stołówki spojrzeli na nas.
- Celowo powiadasz? - usłyszałam głos Tylera.
CZYTASZ
Powiernicy
Mystery / ThrillerVanessa to osiemnastoletnia dziewczyna, która ma tylko dwójkę przyjaciół w tym samym wieku. Są oni jej całym światem, bo zna ich od dziecka i nie ma nikogo innego. Jej rodzice to tajemnica. Nie porusza ich tematu. Casey to tajemniczy buntownik, a Ta...