9.

1.4K 122 107
                                    

— Hyunjin-ahh — jęknął niezadowolony, gdy ten w dalszym ciągu szedł gdzieś wzdłuż korytarza ewidentnie, szukając jakiegoś miejsca, gdzie nikogo nie ma. — Możesz mi powiedzieć co się takiego stało, że zmusiłeś mnie do pozostawienia jedzenia, które przypominam sam mi kupiłeś, bo.. znowu przypominam.. jestem głodny!?

— Słuchaj jeśli nie masz z tym problemu możemy się urwać z lekcji i iść na porządny obiad, który znowu ci kupię w ramach przeprosin, a przy okazji będę miał swobodę, aby ci powiedzieć o co mi chodzi. — Zaproponował, zatrzymując się, co uczynił też i Minho.

Westchnął zaciskając usta i zastanawiając się nad tym. Jednak ostateczną decyzję podjął jego brzuch, który kolejny raz głośno zaburczał.

— Okej, ale darujemy sobie dziś jakieś obiadki i idziemy najeść się do maka, bo mam na niego ochotę.

— Zgoda.

Poszli do swych szafek, wyciągając z nich kurtki, po czym wyszli ze szkoły, kierując się na miasto. Nie mieli jednak pojęcia, że byli śledzeni przez młodszą dwójkę, którzy chowali się za drzewami, śmietnikami, autami i za czym tylko się dało, idąc za nimi powoli i ostrożnie, aby ich nie zauważyli. Nie mogli sobie na to pozwolić, gdyż wtedy ich cały plan runąłby w gruzach i nie dowiedzieliby się o co im chodzi. A jak Seungmin przypuszczał miało to coś wspólnego z Jisungiem.

Docierając na centrum młodsi o mało co nie zgubili starszych w momencie przechodzenia przez światła, gdyż nie mogli przejść wraz z nimi na zielonym. Dlatego musieli poczekać na kolejną możliwość przejścia, a w tym czasie tamci znikali za rokiem.

— Kuźwa.. — syknął pod nosem. — Zapalaj się no..

Wydawać się mogło, że to Seungmin bardziej angażuje się w tą całą sprawę niż Jisung, który w przeciwieństwie do niego był oazą spokoju i nie widniała od niego jakakolwiek chęć dowiedzenia się o co chodzi tej dwójce. Co było nie do końca prawdą. Owszem chciał się dowiedzieć, ale z drugiej strony się bał. No, bo co jak usłyszy coś czego nie chciał? Jakieś słowa, które wylecą z ust Minho, raniąc go do tego stopnia, że będzie musiał zamykać się w pokoju na klucz, aby starszy nie zobaczył, że wylewa łzy w poduszkę. Już wolał żyć w niewiedzy.

Grzebał czubkiem buta w śniegu, zwisając głowę i chowając dłonie w kieszeniach kurtki. Był zupełnie w innym świecie. W świecie, gdzie on i Minho wylegują się na łóżku, przytulając się, szepcząc sobie słodkie słówka i... Pokręcił głową, wzdychając. Przestań marzyć Jisung. To się nigdy nie wydarzy..

— W końcu! — Krzyknął zniecierpliwiony, łapiąc blondyna za łokieć i pociągnął go, ruszając z niewyobrażalną prędkością, przez co Han prawie, że wywalił się na środku jezdni.

Jak się okazało Kim martwił się niepotrzebnie, gdyż jak tylko skręcili dostrzegli kilka metrów dalej jak wchodzą do średniego budynku z dużym napisem na górze "McDonald's". Szatyn odetchnął z ulgą, a Jisung lekko zmarkotniał. Szczerze liczył na to, że ich zgubią.

Podeszli pod bar, zaglądając dyskretnie przez okno.

— Kurczaczki, gdzie oni.. o są! — Wskazał palcem na ekran, przy którym stali, wybierając sobie jedzenie.

Han przekręcił lekko głowę w bok, marszcząc brwi, po czym spojrzał na młodszego.

— No dobra i jak chcesz się dowiedzieć o co im chodziło? — Podniósł brew. — Przecież nie wejdziesz tam sobie od tak, siadając obok nich i oczekując, że wszystko ci powiedzą.

Kim westchnął, zaciskając usta. Rzeczywiście tego nie przemyślał.

Zaczął rozglądać się dookoła, rozmyślając nad tym jak to ogarnąć, gdy nagle zauważył pewną niską brunetkę, na której widok uśmiechnął się szeroko. No i jego problem się rozwiązał.

cherry scented letter   m i n s u n gOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz