To byłby najzwyczajniejszy dzień w siedzibie knights of favonius z wyjątkiem tego że był 30 listopada - urodziny kapitana kawalerii. Ludzie wokół niego robili zawsze z tego większą sprawę niż jaka była w rzeczywistości. W tamtym roku Jean zmusiła go do wzięcia wolnego i praktycznie wykopała go przed drzwi headquaters. W tym roku Kaeya spokojnie przepracował ten dzień z tym samym czarującym uśmieszkiem na ustach. Każdy inny też traktował go całkowicie normalnie. W trakcie pracy rycerz napisał list do Aethera w którym zaprosił go do tawerny. Kochany podróżnik kazał mu obiecać że napisze do niego jak będzie miał urodziny. Alberich więc wypełnił tą prośbę trochę rozpisując się na temat nowej gry karcianej w Mond. Rycerz miał przeczucie że spodoba się podróżnikowi oraz sam chętnie zobaczy jak blondyn będzie sobie radził. Uśmiechając się pod nosem kapitan dał list gołębiu patrząc jak odlatuje w dal.
Niebieskowłosy poprosił Gunnhildr o wcześniejsze wyjście z pracy, mężczyzna obawiał się że siedzenie w barze późniejszy wieczorem z alkoholikami nie byłoby miłym czasem dla Aethera. Kobieta była lekko zaskoczona bo Kaeya prosił o to bardzo rzadko ale prędko się zgodziła. Aberich powędrował do tawerny wolnym krokiem, otworzył drzwi i usiadł na swoim ulubionym miejscu wyciągając z kieszeni karty o których opowiadał dla podróżnika. Za barem stał dziś Diluc który wolno czyścił szklankę lustrując kapitana. Po parunastu minutach ciszy Ragvindr odezwał się.
- Czemu jesteś tak wcześnie praktycznie nikogo jeszcze nie ma- barman rzucił okiem na kilku klientów których mógł policzyć na palcach jednej ręki- zazwyczaj zawsze przychodzisz gdy już są wszyscy pijacy
- Czekam na kogoś- odpowiedział Kaeya- czy mógłbym dostać soczek jabłkowy i jedną "Death Afternoon"?
Czerwonowłosy kiwnął głową i zabrał się do pracy. W tym czasie rycerz rozkładał karty. Diluc postawił przed nim 2 szklanki. Alberich uśmiechnął się do niego i kontynuował zajęcie.
- Co robisz?- zapytał barman marszcząc brwi
- To nowa gra karciana którą wymyśliły dzieciaki- Kaeya szybko wyjaśnił- możesz w niej mieć swoją własną 4-osobową drużynę bohaterów! Jest Jean, Lisa...
- Tch.. pewnie w swojej drużynie zawsze stawiasz siebie znając twoje ego- prychnął Ragvindr
- Haha master Diluc zawsze w punkt- zaśmiał się rycerz
Rzeczywiście w swoim zestawie kart posiadał swoją postać którą zawsze parował z Diluciem. To przynosiło mu pewną radość widzieć jak ich postacie wspólnie pokonywały przeciwnika. Może nie współpracują w prawdziwym życiu ale chociaż w grze mogą być braćmi. To było sentymentalne myślenie lecz kto mu tego zabroni?
- To na kogo czekasz?- zadał kolejne pytanie tej nocy barman.
- Cóż na Aethera może uda mi się nauczyć go parę sztuczek- wyszczerzył się szeroko niebieskowłosy.
Właściciel winiarni przewrócił oczami i odwrócił się do niego plecami biorąc kolejną szklankę do czyszczenia.
- Jestem pewien że podróżnik ma ważniejsze sprawy na głowie niż siedzenie w barze z alkoholikami- Kaeya nic nie odpowiedział tylko lekko się zaśmiał.
Minęły już 2 godziny od umówionego czasu spotkania, na blacie baru stała szklanka soku jabłkowego i jedna "Death Afternoon". Oba napoje były wciąż nietknięte. Alberich zaczął się zastanawiać dlaczego Aether się spóźniał. Czy gołąb pocztowy gdzieś się zagubił? Nie to mało prawdopodobne więc co było powodem? Może było tak jak mówił Diluc "podróżnik ma ważniejsze sprawy na głowie niż siedzenie w barze z alkoholikami". Kapitan słyszał o tym co się działo w Sumeru z ust swoich informatorów. Ostatnie przygody blondyna były dość żywiołowe więc pewnie nie miał czasu odesłać odpowiedzi z informacją że nie przyjdzie. W końcu nie każdy był tak leniwy jak rycerz, niektórzy byli zajęci. Niebieskowłosy głęboko westchnął wstając ze stołka, Ragvindr posłał mu wymowne spojrzenie.
CZYTASZ
Happy Birthday!!![]Kaeya Alberich[]No ships
FanfictionUrodziny to dzień w którym się urodziłeś i od którego liczono twój wiek dlatego powinno się znać tą datę. Tak raz powiedział dla młodego Kaeyi jego ojciec. Jak został przygarnięty przez rodzinę Ragvindr chłopiec został nagle poinformowany że urodzin...