List do Laury cz.4

7 0 0
                                    

Gdy wzeszło słońce, Laura obudziła się niespokojna po krótkim śnie. Zastanawiała się czy wrócić jeszcze raz do domu Agnieszki, czy rozpocząć "śledztwo" na własną rękę pośród mieszkańców swojej miejscowości. Trochę stresował ją pomysł rozmowy z obcymi i jeszcze o tak dziwnym temacie, jednak ciekawość oraz chęć rozwiązania sprawy były silniejsze. Postanowiła, że ostateczną decyzję podejmie po szkole i wtedy też przystąpi do działania.

*

Po powrocie ze szkoły dziewczyna odgrzała sobie obiad. Jadła sama, bo jej rodzice akurat byli w pracy a brat wyszedł na dwór z nowo poznanymi kolegami. Zdecydowała się wybrać na jeszcze jeden spacer do opuszczonego domu. Wyszykowała się do wyjścia i zabrała ze sobą tylko telefon. Zamknęła drzwi na klucz, a rodzicom napisała, że idzie na spacer.

Dość szybko znalazła się na już znanej sobie ulicy. Nagle, będąc już blisko swego celu, przed jednym z domów zobaczyła starszą kobietę, która zamiatała chodnik. Postanowiła zaryzykować. Podeszła do ogrodzenia i zawołała:

- Dzień dobry! Przepraszam, że przeszkadzam ale chciałam się o coś zapytać. - Kobieta odłożyła miotłę i powoli ruszyła w jej stronę.

- Dzień dobry, coś się stało? - Zapytała, gdy już znalazła się bliżej Laury.

- Na szczęście chyba nie. Po prostu szukam informacji na temat jednej osoby i chciałam zapytać, czy zna ją pani, zaraz pokażę zdjęcie. - Odparła dziewczyna. Staruszka tylko skinęła głową, a młodsza odnalazła na telefonie zdjęcie tajemniczej fotografii ze ściany opuszczonego domu.

- To jest Agnieszka. Podobno mieszkała dawniej na tej ulicy. Kojarzy ją pani może? - Zapytała.

- Nie moja droga. Mieszkam w tym domu dopiero od dziesięciu lat. Przeprowadziłam się do córki. - Powiedziała kobieta.

- Dobrze, to nic nie szkodzi. Dziękuję bardzo mimo wszystko. - Laura pożegnała się ze staruszką i odeszła w swoją stronę. Trochę głupio jej było. No i zastanawiała się, jakiego pecha musiała mieć, że ze wszystkich osób, które zamieszkiwały tą miejscowość, trafiła akurat na kobietę pomieszkującą tam stosunkowo krótko.

Gdy stanęła przed domem Agnieszki, poczuła się jakoś dziwnie i przygnębiająco. Mimo to przekroczyła próg i ponownie udała się na piętro. Pokój zastała w takim samym stanie, w jakim ostatnio go opuściła. Nie czuła się komfortowo spoglądając na krwawe ślady i ogólny chaos. Jednak nie śmiała niczego ruszyć. Na dworze zaczynało robić się szaro. Pomieszczenie pogrążyło się w półmroku. Laura zapatrzyła się w zdjęcie na ścianie. Miała wrażenie, jakby ciemnowłosa dziewczyna patrzyła na nią z tego martwego wizerunku, jak gdyby jej usta rozciągnęły się w złowrogim uśmiechu. Otrząsnęła się po chwili z tego złudzenia. Jednak nie chciała dłużej zostawać w opuszczonym domu, gdy zbliżał się zmrok. Postanowiła czym prędzej go opuścić, mając wrażenie jakiejś dziwnej obecności. Ciarki przechodziły ją na wspomienie jakichś tajemniczych "ich" z pamiętnika Agnieszki, oraz równie tajemnicznej nieznajomej, która podobno stała nad jej łóżkiem.

*

Następnego dnia, po szkole, Laura postanowiła kontynuować swoje poszukiwania. Wybrała się w bardziej zaludnioną część swojej miejscowości, gdzie znajdowały się sklepy i inne tego typu miejsca. Pytała różne osoby, jednak nieskutecznie. Większość nic nie wiedziała, a niektórzy nie chcieli o tym rozmawiać. Nawet jakiś lokalny alkoholik z pod sklepu, zareagował na zdjęcie Agnieszki ze strachem, jakby ktoś przyzwał przy nim szatana i z przerażeniem odmówił udzielenia informacji. W końcu zdesperowana, lecz za razem już prawie zrezygnowana dziewczyna, udała się do niewielkiej kwiaciarni, w której przy ladzie siedziała na oko czterdziestoletnia kobieta, z zafarbowanymi na bordowo, długimi, falowanymi włosami.

- Dzień dobry, przyszłam do pani z dość ważną i trudną sprawą. - Powiedziała Laura.

- W czym mogę pomóc? Może doradzić w sprawie jakiejś wiązanki na szczególną okoliczność? - Zapytała sprzedawczyni.

- Niestety, ale nie przychodzę w sprawie kwiatów. Szczerze mówiąc mam do pani trochę inną sprawę, w której jak dotąd nikt inny nie chciał mi pomóc. Chciałabym zapytać panią o jedną osobę. - Odparła dziewczyna.

- Faktycznie, nie spodziewałam się tego. Ale mam dość sporo czasu bo mało klientów dziś przychodzi, więc postaram się pomóc najlepiej jak umiem. - Powiedziała kobieta. Laura włączyła telefon i pokazała jej zdjęcie Agnieszki, pytając:

- Czy zna ją pani, lub chociaż kojarzy? Podobno mieszkała kiedyś w tej miejscowości.

- Tak, znam ją. - Sprzedawczyni uniosła brwi w zdziwieniu. - To Agnieszka. Byłaś w jej domu? Czy jesteś kimś z jej rodziny? - Mimo stresu, jaki odczuła, Laura odetchnęła z ulgą, że na reszcie ktoś zechciał z nią porozmawiać.

- Byłam, ale nie bez powodu. Sama bym szczerze na to nie wpadła. Nie wiem o niej za wiele, oprócz jej imienia, nie jestem z nią spokrewniona. - Odparła.

- Więc w sumie dlaczego o nią pytasz? Co się stało? - Kobieta dalej nie mogła otrząsnąć się ze zdumienia ani połączyć faktów.

- Można powiedzieć, że... Dostałam od niej list. Sama kazała mi tam przyjść. Ona nie żyje, prawda? - Ostatnie dwa zdania Laura wyrzuciła z siebie na jednym oddechu. Sprzedawczyni wyglądała na jeszcze bardziej skołowaną niż przedtem.

- Żyje... Przynajmniej do niedawna jeszcze żyła z tego co wiem. Tylko zastanawiam się jakim cudem mogłaś dostać od niej list. - Tym razem to młoda dziewczyna przeżyła szok.

- Żyje? Ale jakim cudem, przecież pisała, że już umiera...

- Po kolei. - Odparła starsza. - O ile mówimy o tej samej osobie i nie połączyłaś z sobą dwóch różnych faktów. To taka niezbyt przyjemna sprawa, trochę kryminalna i tajemnicza. Ale Agnieszka w późnych latach dziewięćdziesiątych została znaleziona żywa, tylko trochę odwodniona i z uszkodzeniami na ciele w swoim domu, reszta jej rodziny była martwa. Są podejrzenia, że sama ich zabiła w jakimś ataku psychozy jednak w żaden sposób nie dało jej się tego udowodnić i nie było do końca wiarygodne, że sama dała radę pozbawić życia czwórkę albo piątkę ludzi w taki sposób. Jej stan psychiczny jest zły, z tego co wiem, to do dzisiaj przebywa w szpitalu psychiatrycznym w najbliższym mieście. Teraz już głównie na obserwacji, nawet nie wiedzą zbytnio jakie leki jej podawać, bo trudno stwierdzić co tak na prawdę jej jest. Czasami, bardzo rzadko ma jakieś ataki. Do dziś także nie ustalono co tak na prawdę stało się z jej rodziną trzeba przyznać, że ludzie tutaj do dziś boją się chodzić do jej domu. Mam nadzieję, że już trochę rozjaśniłam ci sytuację. Jednak powiedz mi proszę, o co chodzi z tym listem? Napisała do ciebie z psychiatryka? - Laura przez chwilę musiała przemyśleć to co właśnie usłyszała. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi.

- Nie proszę pani. Mieszkam tu dopiero czwarty tydzień, tak na prawdę. I parę dni temu, jakiś dziwny list przyszedł na mój adres. Wyglądał na stary, papier już pożółkł. Ale był zaadresowany konkretnie na mnie. Po jego treści zdecydowałam się wybrać do domu Agnieszki, bo o to mnie... Prosiła? Adresem nadawcy była nazwa ulicy, na której stoi jej stary dom. - Odparła dziewczyna.

- Hmmm... A to ciekawe. - Sprzedawczyni przyjrzała jej się zszokowana, nie mogąc połączyć faktów w żaden sposób.

- Mogę jutro przynieść pani ten list. - Rzuciła Laura.

- Dobrze, dziękuję. Może to mi trochę rozjaśni sprawę. - Odparła kobieta.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 23, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zbiór Randomowych One Shotów 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz