Kiedy Junji wróciła do domu, po jej twarzy odrazu można było poznać, że zakończyła swoją czteroletnią relację z Haerin'em, od końca podstawówki pod koniec gimnazjum. Ku zadowoleniu jej matki, która zaczęła prawić jej kazania o czystości krwi, o tym jak trzeba mieć swoje zasady i wymagania oraz jakieś granice.
A brunetka poprostu potakiwała i udawała, że jej słucha, przegryzając tosta z sałatą i popijając go zimną, zieloną herbatą z mlekiem. Nagle jej matka się odwróciła, poczym szybko gdzieś wyszła zostawiając Junji samą, co spowodowało że ta wyjęła telefon. Kiedy popatrzyła na wyświetlacz, omało co się nie zakrztusiła, widząc ile wiadomości od Haerin'a dostała.
Dwadzieścia trzy nieodebrane połączenia? Faktycznie, jej matka tutaj miała rację. Powinno się posiadać jakieś granice.— Dyrekcja przesłała Ci już mundurek oraz jakieś tam papiery. Masz się zapoznać z regulaminem szkoły, zasadami oraz...
— Zaraz, ja nawet nie pisałam egzaminów!
— Mówiłaś coś? — zapytała jadowicie jej matka. Junji z zrezygnowaniem pokręciła głową. — Nie wiem co ostatnio się z tobą dzieje. Ale wracając, masz niebezpieczny dar więc dyrekcja w każdym razie chciałaby mieć na tobie oko, byś przypadkiem nie skończyła jak Twoja starsza siostra... — warknęła kobieta.
Junji westchnęła tylko i stawiając flegmatyczne ruchy, powoli się wycofowała do swojego pokoju, gdzie założyła słuchawki na uszy, powoli wyciszając się w rytm tradycyjnej, japońskiej melodii.
Jutro czekał ją cholernie trudny dzień. Jak zawsze.xxx
Kiedy razem z matką dotarła znowu do szkoły dla Bohaterów, momentalnie poczuła jakby ktoś ją najpierw uderzył w brzuch a potem w twarz. Zapytała się mamy, czy muszą na siebie aż tak dużo uwagi zwracać, jednak ta jak zwykle ją wyśmiała i powiedziała, by przestała dramatyzować.
Dlatego Junji szła skulona za swoją matką jak jakiś pies, starając się nie zwracać uwagi na ciekawiskie spojrzenia uczniów oraz ich odgłosy zachwytów kiedy wielka dama, ubrana w biały garnitur i z ślicznymi loczkami, przechodziła obok nich z uśmiechem.
Szczerze mówiąc, dziewczyna momentalnie poczuła jak policzki robią się jej czerwone z wstydu, kiedy młodsi uczniowie zaczęli do siebie szeptać i pokazywać je sobie palcami. Po przyszłych bohaterach spodziewała się większej kultury, ale to nadal były dzieciaki, pragnące na chwilę żyć jak normalne osoby. Albo po prostu chciały na moment zabawić się swoim życiem.
Niestety ona nie miała takiego przywileja, dobrze o tym wiedziała.— To ty! — zawołał ktoś, a zdziwiona brunetka odrazu podniosła głowę, czując jak jej serce zaraz przestanie działać. Podbiegł do niej zielonowłosy chudzielec, widocznie bardziej pewny siebie niż go widziała. — Co ty tutaj robisz?
— Ja?
— Junji, kto to? — zapytała surowym tonem kobieta, mrużąc swoje ciemne oczy, pod którymi ciężkim wzrokiem stał biedny uczeń, nie za bardzo wiedząc jak ma się teraz zachować.
— Jestem Izuku Midoriya, bardzo miło poznać. — chłopak nerwowo się uśmiechnął i zgodnie z etykietą, ukłonił się.
Junji widziała jak jej rodzicielka przewraca oczami i odchodzi dalej. Dziewczyna odwróciła się do zielonowłosego i szybko się ukłoniła, pędząc, by dogonić matkę.
CZYTASZ
ððð ðð ðððððð . áŽÊ ÊáŽÊᎠáŽáŽáŽáŽ áŽáŽÉªáŽ
Fanfiction" BEACUSE WE WERE SICK OF LOVE BEACUSE WE WERE SICK BEACUSE OF LOVE BEACUSE WE WERE LOVESICK" ððð ðð ðððððð (æç æ°.) lovesick. junji itomie staraÅa siÄ ÅŒyÄ normalnie. dlatego kiedy okazaÅo siÄ...