Rozdział 20 - Nie potrzebuje nikogo poza nim

33 2 0
                                    

Pov. Mal

Tw: przemoc i brutalne zabójstwo

Bogini miłości, stała blada i przerażona podczas gdy blondynka wbiła jej ostrze kosy w bok. Upadła, szybko wyjełą ostrze i zaczęła ją ciąć ostrzem po całym ciele nie zwracając uwagi na piskliwe krzyki. Biła jej twarz pięściami, wyrywała jej zęby, paznokcie u rąk i nóg. Wyciągnęła papierosa i zapalniczkę zapaliła go, zaczęła przylać jej obie piersi, a potem je odcięła, powodując krwotok. Zerwała z niej resztki sukienki i gwałtownie rozłożyła jej nogi wbijając jej pomiędzy katanę. Bogini płakała, wrzeszczał i błagała o litość. Jednak moja matka była bezwzględna bezlitosna, złapała ją za włosy i pociągnęła w stronę drzewa.

- Przepraszam błagam, okaż mi litość nie zabijaj mnie, błagam, błagam - zaczęła wrzeszczeć, płakać. Była naga, upokorzona i cała w złotej krwi.

Spojrzała w oczy blondynki, ona się tylko uśmiechnęła i zaczęła uderzać jej twarzą o drzewo, mierząc ja i doprowadzając do tego, że kości nosa wbijał się w jej skórę. Jednak to nie był koniec, zaczęła wykręcać jej ręce i łamać kości. Słyszałam pęknięcia i chrupnięcia. Pewnie Afrodyta przeklinała teraz swoją nieśmiertelność i to, że jej cierpienie będzie trwało zdecydowanie dłużej niż zwykłej śmiertelniczki. Heroska popchnęła ją na ziemię i uklękła nad nią ściskają jej nogi swoimi, przyjechała ostrzem broni po jej mostku, wbijając i otwierając jej klatkę, słyszałam wrzask Bogini miłości. Malisa wciąż niewzruszona, wsadzała rękę w jej klatkę i wyrwała jej mostek, razem z żebrami.

- Spójrz mi w oczy. Widzisz co się dzieje z ludźmi, którzy krzywdzą moich bliskich? Umierają w męczarniach. Mogłam sprawić Ci większy ból, jednak mam dość widoku Ciebie i twojego ciała. Moje oczy będą jedynym co zobaczysz przed swoją śmiercią. Niech to będzie przestroga dla wszystkich herosów, bogów, potworów, śmiertelników każdej istoty na tym cholernym świecie, że za moich bliskich zabije- powiedziała i uderzyła ja z pięści w twarz.

Znowu wsadziła rękę w jej klatkę i wyrwała jej serce. Zakrwawiona twarz bogini miłości leżała na boku blada, w oczach miała przerażenie i gigantyczny ból. Generał wiedziała jak sprawdzić ból fizyczny i psychiczny jednocześnie, upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Była zbyt inteligentna i mądra by tego nie wiedzieć, w jej ręce pojawiła się mała przeźroczy szkatułka z złotymi obramówkami. Otworzyła ją i wsadziła jeszcze bijące serce, wstała.

Koniec :Tw

Cholera, ona przed chwilą zabiła boginię. Sama bez niczyjej pomocy, ona jest naprawdę silną kobietą, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Nie wiem czy ja byłabym w stanie kogoś tak torturować i patrząc na tę osobę bez żadnych uczuć, bez współczucia i żalu. Spojrzała na nas, usiadłam jednak ból znowu się nasilił i powrócił. Gdy skupiła swoją uwagę na Afrodycie ból znikł, a teraz znowu wróciła, była cała w krwi. Podrzuciła kosę, która z powrotem zmieniła się w pierścionek i wystawiła rękę tak by spadając idealnie wsunoł się na jej palec. Delikatnie go ucałowała i powolnym krokiem podeszła do nas, spojrzałam na jej twarz była zimna i obojętna. Jej usta był w jednej lini, a oczy był zimne i przeszywały każde. Zlustrowała mnie wzrokiem, poczułam jak przez moje ciało przelatuje zimny dreszcz wzdrygnęłam się, wtuliłam się w Luke. Było w niej coś przerażające i nie był to tylko fakt, że przed chwilą zabiła olimpijskiego boga. Nie wyobrażałam sobie, że właśnes tak będzie wyglądać nasze spotkanie. Spotkanie córki i matki, które zostały rozdzielone, nie zdążyły się spotkać poznać, porozmawiać, bo zostały rozdzielone przez los. Mimo wszystko wcale nie miała chęci wstać, podbiec do niej i się przytulić. Nie czułam do niej nic, nie wzbudzała we mnie w postaci tęsknoty, wzruszenia tym, że w końcu możemy się spotkać. Nic, tylko strach, pustkę i pytanie, co tu robiła. Przecież nie mogła przewidzieć tego, że Luke zabije Liama i pojawienia się Afrodyty, chyba, że zamiast bycia córką Nyx była córką Apollo albo jakaś współczesną reinkarnacją kapłani  Pyti lub Kassandry.

- Żałuje, że Cię nie zabiłam. Bardzo tego żałuję, oddałam za Ciebie życie byś była bezpieczna. A ty jesteś w chorym związku z psychopatą, nawet nie można tego nazwać związkiem tylko uzależnieniem. Żałuje, że chciałam Ci pomóc i poprosiłam Aresa by Cię wskrzesił, choć próbował mnie przekonać byśmy razem uciekli. - powiedziała szczerze patrząc w moje oczy.

Byłam w szoku. Żadnego,, Cześć skarbie nie widziałyśmy się długa, jak tam u Ciebie. Widzę, że sobie kogoś znalazłaś mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa " albo,, Mal, córeczko jak ty wyrosłaś. Gdy ostatnio Cię widziałam byłaś taka maleńka i słodziutka, a teraz jesteś już dorosłą piękną kobietą. Wiem, że nie było Cię długo w twoim życiu, ale możemy to naprawić, może chodźmy na lody? Co ty na to". Poczułam jak po moich policzkach spłynęły łzy, dlaczego nikt nie rozumiał, że on mnie kocha. Myślałam, że chociaż ona mnie rozumie, wie co to jest miłość i to zakazana. Sama była z bogiem wojny, który nie ma zbyt dobrego charakteru, ale go pokochała i mu pomagała. Dlaczego nikt nie rozumiał mojej miłości do niego? Dlaczego każdy mi próbuje wmówić, że mną manipuluje. Gdyby mną manipulował nie oświadczyłby mi się, zrobił to bo mnie kocha. Spuściłam wzrok, który miałam zamazany od łez, Luke mnie przytulił.

- Mal weź się w garść i przestań się nad sobą użalać. Bądź silna, pokaż życiu, że to nie ono jebię Ciebie tylko ty jebiesz je. Pokaż mu kto to rządzi, wydostań się z dna, na którym jesteś. Rozpocznij nowe życie, odetnij się od Luke, nie widzisz, że wasza relacja jest toksyczna i niezdrowa. Wróć to starego życia, pierwotnego, do Nat'e i Sebastian, skończ liceum, napisz maturę dostań się na swoje wymarzone studia. Spełniaj swoje marzenia, a nie tkwisz przy tym chuju jak jego niewolnica. Wyrwij się, rozwiń swoje skrzydła - powiedziała.

- Nie, rozumiesz nie! Myślałam, że chociaż ty mnie zrozumiesz bo wiesz co to jest prawdziwa miłość. Też kogoś kochasz, dlaczego wy wszyscy stajecie na drodze do mojego szczęścia, dlaczego ja nie mogę być szczęśliwa i kochana?! Dlaczego chcecie nas rozdzielić Luke jest jedynym, który mnie kocha i rozumie. Ciebie nigdy nie było przy mnie gdy Cię potrzebowała. Jesteś najgorszą matką na świecie! - wrzasnęłam prosto w jej twarz.

To nie zmieniło wyraz jej twarzy, dalej była zimna i nie czuła jak kamień.

- Osobowość uzależniona, nie możesz się wyrwać, bo sama sobie bez niego nie poradzisz. Syndrom sztokholmski, jesteś od niego kompletnie uzależniona psychicznie i fizycznie zrobisz dla niego wszystko, toksyczny związek, to mówi samo za siebie. Ataki paniki, nie radzisz sobie ze swoimi emocjami i ze sobą. Powinnaś się udać do psychiatry i to jak najszybciej - powiedziała spokojnym tonem.

- Kim ty jesteś by dawać mu rady?! - wrzasnęłam.

- Twoją matką - odpowiedziała, patrząc mi w oczy. - Jeżeli dłużej tak będziesz żyć nie pociągniesz długo zajedziesz się - dodała.

- Zostaw mnie w spokój. Nie chce Cię nie potrzebuje, rozumiesz nie chce twojej pomocy, nie chce niczyjej pomocy. Nie potrzebuje do życia nikogo poza Luke'iem nikogo, rozumiesz?! - wrzasnęłam i rzuciłam się na nią z zamiarem uderzenia jej w twarz.

Jednak czyjaś silna muskularna dłoń złapał mnie za nadgarstek.

- Właśnie załatwiłaś sobie tortury - warknął właściciel ręki, Ares.

𝐎𝐁𝐒𝐒𝐄𝐒𝐈𝐎𝐍 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz