Nigdy nie rozumiałam siebie, jakbym podzielona na dwie różne osobowości nie umiała powstrzymać tej drugiej złej. Ciągłe ładowanie się w kłopoty, złe decyzje, które wciąż podejmowałam... Sama kopałam sobie rów do którego przecież koniec końców będę musiała wpaść. Prawda?- Gdzie byłaś? - zapytał chłopak w tym samym czasie kiedy weszłam do mojego pokoju. Przymknęłam oczy starając się policzyć do pięciu. Szczerze miałam nadzieje, że poszedł już spać i porozmawiamy dopiero jutro. Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.
- Williams zatrzymała mnie w domu - skłamałam i usiadłam na łóżku. Byłam zmęczona cały dnia dlatego od razu zdjęłam klapki i rozpuściłam włosy.
- Mieliśmy obejrzeć coś razem - upominał się, a ja spojrzałam w końcu spojrzałam w jego stronę. Był lekko zdenerwowany ale próbował to ukryć, sam jego ton był dość nietypowy jak na niego choć ostatnio słyszałam go coraz częściej.
- Możemy puścić coś teraz. Tylko pójdę się przebrać - zaproponowałam.
- Teraz idę spać - wybełkotał wychodząc z pokoju jednak szybko go zatrzymałam - Co?
- Nie bądź zły. Obiecuje ci, że jutro obejrzymy co tylko będziesz chciał - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek - Dobranoc William - dodałam, a kącik jego ust uniósł się ku górze. Odprowadziłam go wzrokiem, a kiedy stał już na korytarzu zamknęłam drzwi od pokoju i głośno wzdychając weszłam do łazienki szykując się do spania.
***
- Rozumiesz? Wrócił. Tata jest wkurwiony. Jak mógł pojawić się tutaj po tej całej akcji z pieniędzmi? - oburzyła się Sarah gestykulując agresywnie rękoma, a ja mocniej wtarłam oliwkę w ciało - To wszystko jest straszne powalone...
Nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Rzeczywiście cała sprawa była cholernie zawiła i niezrozumiała. Gdybym jakoś jej odpowiedziała mogłabym powiedzieć coś czego nie powinnam. To chore, miałam zacząć nowe życie, dobrze spędzić wakacje, znaleść przyjaciół, chłopka, a zamiast tego ciągle rozdrapywałam stare rany.
- Nieważne, po prostu cieszmy się słońcem i odpoczynkiem - dodala na co przytaknęłam. Założyłam na nos okulary i kontynuowalam czytanie książki. Lubiłam czytać. W domu miałam naprawdę pokaźną kolekcję książek która liczyła ich ponad dwieście. Każda kupiona i przeczytana przeze mnie. Choć tak naprawdę nie każda, miałam w swojej kolekcji kilka, które po prostu ładnie się prezentowały jednak nie miałam chęci się do nich zabierać. Moim małym marzeniem było żeby kiedyś nazbierać ich tyle aby mając swój własny dom móc przetrzymywać się w prywatnej bibliotece. Czy to nie brzmi pięknie? Własna biblioteka w domu?
Przewijałam kolejne strony kiedy dziewczyna ponownie się odezwała.
- Gdzie twój chłopak?
- To nie jest mój chłopak! - pisnęłam zdenerwowana. Wszyscy tak mówili, mój tata, Susan, Scott. Miałam tego dość - Nie wiem, był trochę zdenerwowany po wczoraj - dodałam spokojniej.
- Co było wczoraj? - zapytała, a ja natychmiast spowaznialam. Mogłam siedzieć cicho. Znowu. Brawo Georgina.
- Poszłam oglądać...fale po powrocie i trochę się zasiedziałam. William na mnie czekał.
- I o to się wkurzył? - zapytała zdziwiona - Nie sądzisz, że to trochę... no nie wiem. Dziwne?
Przytaknęłam mocniej zaciskając okulary przeciwsłoneczne na nosie. Skłamałam jej, ale to i tak nie miało znaczenia. Czy poszłabym na plaże, czy pomagała w kuchni on nie miał prawa być zły o to, że długo mnie nie było. Chyba, że dowiedziałby się co robiłam naprawdę.
CZYTASZ
𝐖𝐞 𝐜𝐨𝐮𝐥𝐝 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐡𝐚𝐝 𝐢𝐭 𝐚𝐥𝐥 [ 𝐑𝐚𝐟𝐞 𝐂𝐚𝐦𝐞𝐫𝐨𝐧 ]
FanfictionNigdy nie sądziłam, że ktoś kto kiedyś zrujnował mi życie będzie umiał poskładać je na nowo, a później ponownie zmieść jak nic nie znaczący domek z kart. Tym bardziej nie sądziłam, że sama mu na to pozwolę. Bogata dziewczyna z dobrego domu w końcu...