Ivette wyszła z konkursu Umiejętności magicznych wraz z pozostałymi uczniami Akademii, ale nie podzielała ich entuzjazmu. Maxime obniżyła poziom zawodów od ich ostatniej rozmowy i de Ligne uważała, że z zadaniami poradziłby sobie średnio rozwinięty troll. Uczniowie zaś uważali, że zadania były niewyobrażalne trudne i tylko najstarsi z nich myśleli o jakiejś szansie.
– Jak Ci poszło, Ivi? – zapytała jakaś dziewczyna z klasy, której Lagerta nie kojarzyła w ogóle. Wzruszyła ramionami, nie zaszczycając dziewczyny nawet spojrzeniem. Miała gdzieś te dzieciaczki, a teraz miała inne zajęcie. Konkurs się dopiero skończył, ale Lagerta wiedziała, że musiała sprawdzić wraz z Olimpią testy, aby mieć pewność, że nikt nie będzie mieć podobnego wyniku.
– Panno de Ligne – Lagerta obróciła się, słysząc jak ktoś ją woła i prawie się uśmiechnęła się, widząc asystentkę dyrektorki. – Proszę za mną – poleciła dziewczyna, a Ivette posłusznie ruszyła za nią w kierunku gabinetu.– Wygląda na to, że nikt nawet blisko połowy twojego wyniku. Chyba trochę przegięłam z trudnością. Podwyższymy sztucznie wyniki i wyjdzie że wyprzedziłaś tylko o cztery punkty najlepszego z ostatniej klasy, zgoda? – Olimpia uniosła brwi, patrząc na Bellonę, która bawiła się imbrykiem do kawy.
– Wszystko mi jedno, bylebym się za tydzień znalazła w Hogwarcie – stwierdziła białowłosa i podrzuciła do góry naczynie, wprawnie łapiąc je później drugą ręką za plecami.
– Będę musiała porozmawiać z Dumbledorem, aby cię przyjął do szkoły. Nie jest fanem przenosin – westchnęła Olimpia, wyobrażając sobie ciężka debatę z Albusem.
– Nie będzie z tym problemu – stwierdziła zdecydowanym tonem Lagerta, a Maxime zaśmiała się ze swojej ignorancji. No tak. Legion musiał mieć kogoś w Hogwarcie. Organizacja miała miliony sznurków, które można było zawsze pociągnąć w razie konieczności.
– Wyniki ogłosimy dzisiaj przy kolacji. Wróć może się z kimś pokręcić, aby nie wzbudzać podejrzeń – powiedziała Maxime, która wciąż nie przyzwyczaiła się do przebywania z Belloną.
– Chyba to dobrze, że wciąż się mnie boisz. Do zobaczenia na kolację, Olimpio – Lagerta wstała z fotela i wyszła z gabinetu, zostawiając w osłupieniu Maxime.Gwar panujący w jadalni ani trochę nie podobał się madame Maxime. Kobieta zdegustowana patrzyła na wygłupiających się uczniów i głośno śmiejące się uczennice. Nie takie było jej zamierzenie. Oczywiście nei chciała zakazać się wychowankom śmiać, ale wierzyła że nauczyczyla ich takiej podstawy jak cisza przy posiłkach. Olimpia przesunęła wzrokiem po kadrze siedzącej przy stoliku i westchnęła nieusatysfakcjonowana. Z piętnastu nauczycieli tylko dwoje wyglądało, jakby podzielało jej zdanie – profesor Bourgeois nauczająca etyki i profesor Roux od magi ogólnej. Nie miała siły dzisiaj już upominam ani nauczycieli, ani uczniów, bo juz jutro wyjeżdżała do Hogwartu, więc trzeba było załatwić wszystkie ważniejsze sprawy przed wyjazdem. Profesor Cesaire miała ją zastępować przez ten rok i Maxime musiała jej przekazać dokumenty, akta uczniowie i udzielić dostępu do tajnych pomieszczeń i papierów. Zostało jej jeszcze tylko jedno zadanie. Westchnęła I skinęła do swojej asystentki, która uniosła łyżeczkę i zastukała parę razy w kielich, a dźwięk uderzenia rozniósł się echem po jadalni, uciszając uczniów.
– Dobry wieczór uczniowie. Jak doskonale wam wiadomo jutro reprezentacją Akademii Beauxbatons wyrusza do Hogwartu. Dzisiaj rano odbył się konkurs, który dał szansę jednemu z was na podróż wraz z nami w charakterze obserwatora. Wyniki podam wam za chwilę. Profesor Cesaire – słowa Maxime wywijały szmery w sali, które zostały uciszone przez nauczycielkę historii, która podała dyrektorce kopertę. Olimpia powoli otwierała kopertę, a każdy uczeń, który wziął udział w konkursie śledził, każdy jej ruch w pełnym skupieniu.
– Konkurs Umiejętności Magicznych, z maksymalnym wynikiem wygrywa markiza Ivette Anaise de Ligne – Maxime uśmiechnęła się i wraz z obecnymi zaczęła bić eleganckie brawa. W sali oprócz aplauzu można było usłyszeć zawiedzione jęki i szepty podekscytowania u starszych chłopaków. Lagerta musiała zagrać, więc jej twarz był zszokowana, kiedy zaproszona gestem podeszła niepewnie do stołu nauczycieli. Dyrektorka przekazała jej przy kadrze wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdu następnego wieczoru i poleciła się spakować, informując o zwolnieniu z zajęć. Lagerta uśmiechnęła się, słysząc te słowa, ponieważ jej kufer nawet nie został rozpakowany. Martwiła się tylko faktem, iż będzie dzielić sypialnię z którąś dziewczyn i nie będzie mieć takiej swobody co tu. Ale w sumie sprzęt będzie mogła trzymać u Dragana, bo znając Szalonego Króla na bank znalazł sobie jakieś lokum na czas pobytu w Hogwarcie i doskonale je zabezpieczył. No właśnie Dragan. Wciąż mu nie powiedzieli o ich misternym planie wkręcania się do szkoły i wyglądało na to, że dowie się dopiero jak ja zobaczy w zamku. Źle się czuła z okłamywaniem Luthera, ale cel uświęcał środki. Gdyby Kolekcjoner się dowiedział, na pewno przeszkodziłby jej w wykonywaniu jej misji. Turkusowooki nie był zachwycony, kiedy Kilian przedstawił ją jako Strażniczkę Paktu i chociaż uważał ja za swoją przyjaciółkę, Lagerta była pewna, że jego ego nie wytrzymałoby potrzeby pomocy. Gelbero westchnęła wiedząc, że czeka ją ciężka rozmowa z czarnowłosymszaleńcem. Na domiar złego, miała się skonfrontować z Lady Crown po raz pierwszy od dobrych dwudziestu lat. Vallerin na sto procent zauważy jej zawieszenia, bądź domyśli się co się dzieje dzięki bliznom. Normalnie żyć nie umierać.
CZYTASZ
Bellona
FanfictionKsiążka bezpośrednie nawiązuje do fabuły Córa rodu Phoenix od @Flyveen Bellona, a właściwie Lagerta Gelbero. Ukryta w cieniu, bezlitosna. Przez wielu uważana za najgroźniejszą istotę stąpającą po ziemi, na równi z Kolekcjonerem. niektó®życie boją si...