Zanim zacznę, powiem choć trochę o przeszłości, lecz będzie to trudne, gdyż ciężko do tego wracać, bo to tak strasznie boli... A więc tak...
Może życie było idealne. Pewnie już to nieraz słyszeliście, ale stety niestety taka prawda. Miałam kochających rodziców, przyjaciół, dobrze się uczyłam, ale umiałam także zaszaleć. Rozmyślałam nad kilkoma uczelniami. Miałam tyle dobrze, że nie musiałam przejmować się czy mnie odrzucą.
Byłam w szkole jedną z tych popularnych, choć nie wiem jak to się stało, bo oglądając te wszystkie filmy, wiem jakie sukowate mogą być dziewczyny należące do elity, a ja starałam się dla wszystkich być uprzejma i na miarę swoich możliwości pomagać.
Moi przyjaciele byli jedyni w swoim rodzaju, przyjaźnie się z nimi odkąd przekroczyłam progii podstawówki. Zawsze mogłam na nich polegać, wyżalić się, a oni mnie wysłuchali. Nie miałam także problemów z kontaktami z płcią przeciwną, gdyż w naszej paczce chłopaków nie brakowało. Lecz nie myślałam o nich, jak o kimś z kimś chciałabym wejść w jakieś głębsze relacje.Tak szybko jak to przyszło, tak szybko to odeszło....
Poukładane życie prysło jak bańka mydlana...
A ja teraz siedzę tu zamknięta w czterech ścianach i rozmyślam jak głupia o moim życiu, które skończyło się dobre kilka miesięcy temu.
Usłyszałam hałas, co oznaczało, że ktoś chce przerwać mój czas na "odpoczynek".
- Cassie, zbieraj się, zaraz wyjeżdżamy.
- Blake, gdzie jedziemy?
- Mam pewne plany na wieczór, więc musisz być do nich odpowiednio przygotowana.Nie chcąc się z nim sprzeczać, bo tylko on mnie rozumiał i mi pomagał w tym wszystkim, więc szybciutko podniosłam się z niewygodnego łóżka i zarzuciwszy bluzę na siebie, byłam gotowa do wyjścia. Jak zwykle pod drzwiami czekał jeden z kolegów Blake'a, który odprowadził mnie na parter wielkiego domu, gdzie czekał na mnie mój towarzysz. Bez słowa weszliśmy do garaży, w którym znajdowało się najnowsze Audi. Wsiadam do niego i czekałam jak zrobi to także mój przyjaciel.
- Cassie! Bezpieczeństwo przede wszystkim, więc proszę Cię, zapinaj pasy- upomniał mnie.
- Twoje szybkie jazdy jakoś nie równają się zapewnieniu mi bezpieczeńska.
- Nie marudź- uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam, że wygrałam.
Posłuszna ja jednak zrobiłam co mi kazał.Po chwili dojechaliśmy do galerii, gdzie Blake szybko otworzył drzwi i wziął pod rękę, bym poczuła się lepiej. Mógł sobie tego oszczędzić, wiedział, że to mnie powoli wyniszcza, nie mam przecież do kogo wrócić..
- Cass! Słuchasz ty mnie do cholery?!! - on i te jego humoru, niczym kobieta w ciąży, tylko, że on jest o wiele gorszy i bardziej markotniejszy.
- Przepraszam, zamyśliłam się - spuściłam głowę w dół, by nie widział mojej przygnębionej twarzy - Mógłbyś powtórzyć?- spytałam z nadzieją.
- Ile razy Ci mówiłem, że musisz poczekać na ten moment. Wtedy wszystko pójdzie z górki. Gdy ten szczęściarz podpisze odpowiednie papiery, wtedy już na prawdę będziesz patrzeć na świat przez różowe okulary - dodał już spokojniej, przy czym zignorował moje poprzednie pytanie.
- Jaka to okazja? Muszę wiedzieć jak się ubrać. - zmieniłam szybko temat, bym przy Blake'u się nie rozpłakać. Po co to zaczynał? Tyle razy mu powtarzałam, że nie chce o tym rozmawiać, za bardzo boli mnie to, co oni zrobili, jak mnie potraktowali.
- Co? - zapytał zdezorientowany, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Sukienka. Na co. - wytłumaczyłam.
- Niech Ci będzie. Urządzamy dzisiaj imprezkę, zejdzie się niemała liczba osób. - uśmiechnął się promiennie.
- A gdzie? - dopytywałam dalej.
- Wynajmujemy klub, żeby nam domu nie rozpierdolili - zaśmiał się z własnego żartu. - Masz tu kasę, idź wybierz sobie coś ładnego, będę czekam koło Adidasa, muszę sobie nowe buty kupić. - zaczął powoli odchodzić.
- Jasne.Wzięłam od niego pieniądze i wybrałam się do pierwszego lepszego, lecz po chwili wyszłam. Te ceny sprawiły, że coraz bardziej odechciewa się wszystko. Kogo na to stać?! Dziwne, że ten sklep jeszcze prosperuje. Następnie przekroczyłam próg kolejnego sklepu. Tam były już bardziej zachęcające ceny. Zauważyłam piękna, liliową sukienkę na grubych ramiączkach, idealnie dopasowaną do ciała. Długość też mi nie przeszkadzała. Była trochę powyżej kolana. Nie myśląc za długo, złapałam mój rozmiar i skierowałam się do przymierzalni. Po chwili ekspedientka pakowała mi ją do jednej z firmowych toreb.
- No dobra. Teraz przydałyby się jakieś buty - myślałam na głos.
Venezia to jeden z moich ulubionych butików. Znajdziesz tam buty jakie potrzebujesz. Tak było i tym razem. Wypatrzyłam sobie wygodne, czarne szpilki, które kupiłam za resztę pieniędzy.
Patrząc na rachunek moich zdobyczy nagle poczułam, że zderzam się z czymś twardych, a po chwili ląduje na ciemnej i brudnej podłodze.- Jak chodzisz pokrako?! - usłyszałam donośny, zachrapnięty męski głos. Powoli unosiłam głowę do góry, by zobaczyć kto miał czelność się tak na mnie wydrzeć. Na drodze ścieżki do głowy napotkałam szczupłe, odziane w czarne obwisłe spodnie, nogi. Na ich końcu miał ubrane czerwone Supry. Następnie zobaczyłam bordową koszulkę chłopaka, która opinała jego mocno wyrzeźbioną klatkę piersiową. Ramiona zakrył czarną, skórzana kurtką.
W końcu dotarłam do twarzy. O Mój Boże!!!! Jak takie coś może chodzić po ziemi?! Nachylał się nade mną przystojny brunet, o czekoladowych oczach, pięknie wykrojonych ustach, gęstych rzęsach, ciemnych brwiach i małym nosku. Odebrało mi po prostu mowę...- Nie dość, że ślepa to jeszcze głucha!! Pytałem się chyba czy umiesz chodzić.
Mnie. Się. Nie. Ignoruje. - wysyczał w moim kierunku. Szkoda, że tak obiecująco wyglądający chłopak okazał się dupkiem.. Ja to mam szczęście..
- Ta-ak, pora-afię - wyjąkałam. No cudownie! Akurat w takim momencie mój głos musiał mnie zawieść. Widząc moje zmieszanie chłopak uśmiechnął się zwycięski, poczym odszedł w drugą stronę. Przyłapałam się na tym, że śledzę każdy jego krok oraz minimalny ruch. Od razu skarciłam siebie w myślach.Szybko, jak tylko potrafiłam, znalazłam się w miejscu, które wybrał Blake na miejsce zbiórki. Jednak będąc kilka metrów przed sklepem zwolniłam, gdyż mój przyjaciel jeszcze nie pojawił się tam, gdzie miał być. Miałam choć trochę czasu na przemyślenia, choć tylko jeden wątek utkwił mi w pamięci, a konkretnie te hipnotyzujące, czekoladowe tęczówki, w których niejedna dziewczyna mogłaby w nich się zatracić...

YOU ARE READING
Limited Freedom
Teen FictionDziewczyna, która od pewnego czasu jest całkowicie podporządkowana innym. Chłopak, który, aby zdobyć majątek swojego wuja musi spełnić ostatnie jego życzenie. Ona według niego okaże się idealna do tej roli. Ale czy dla niej to będzie tylko udawanie...