IX

517 35 3
                                    

ENID POV:

- Czemu się zadajesz...- Yoko podniosła głos, gdy zamknęła za Wednesday drzwi - z tym czymś!?- skazała na zamknięte drzwi. Jest zła, ale o co?

- O co ci chodzi?- zapytałam marszcząc brwi i przechodząc znów do pokoju przyjaciółki.

- Przychodzi z nikąd i nagle pierwszy raz od wielu, wielu lat dochodzi do morderstwa w tej szkole. Nie wydaje ci się to podejrzane?- odpowiedziała z pretensjonalnym tonem.

- Yoko...- jęknęłam niezadowolona. - Wens by nikogo nie skrzywdziła.- upewniłam. Nadal czuje jak moje policzki są gorące. Sama nie wiem czy to było od ciepła w tej łazience, czy...

- Ja tam nie byłabym tego taka pewna.- skrzyżowała ręce na piersi. - Nie można jej ufać.- dokończyła ciemnowłosa.

- Yoko błagam zmień temat.- odpowiedziałam już bardziej chłodno. Nie chce wdawać się z nią w kłótnie o byle głupotę. Coś głęboko w środku mnie wie, że można jej zaufać, że ona chce mnie chronić, a nie skrzywdzić.

- Jasne.- rzuciła ręce ku górze. - Jutro impreza.-

- Co?- spojrzałam na nią zdziwiona. - i to ja jestem głupia, bo lubię Wens, ta?- prychnęłam. To jak samobójstwo.

- Nic nam nie grozi. To był jakiś normals, który chciał pokazać swój bunt przeciwko nam.- zaczęła zapewniać Yoko, lecz to nie wyglada na sprawę normalsa. Może nie widziałam ciała Rave, ale widziałam zadrapania w lesie. Po wspomnieniu Rave poczułam nieprzyjemne dreszcze na plecach.

- No nie wiem Yoko...- zaczęłam, lecz dziewczyna mi przerwała.

- Po prostu przyjdź, bo inaczej się nie przyjaźnimy.- powiedziała chłodno. Czy ta gnida mi właśnie zagroziła? Gdyby nie Yoko, nie miałabym tyle przyjaciół i pewnie zawsze bym była odrzutkiem. Zawdzięczam jej życie w tej szkole. Wednesday pewnie by mnie teraz wyśmiała, rzuciła jakiś swój oschły, wredny, lecz trafny komentarz, ale...
- Okej.- godzę się na chorą propozycję przyjaciółki.

- Super- pojawia się uśmiech na twarzy Yoko. - ale masz przyjść sama, jasne?- znów posłała mi te groźne, chłodne spojrzenie.

- Jasne.- kłamie. Nie zostawię Wens samej i wiem, że samej też nie pozwoli mi pójść, gdyż z tego co zauważyłam, a nie było to trudne, mroczna gotka nie zaprzyjaźniła się z imprezową wampirzycą. Nie powinnam się bać o Addams, ponieważ to bardziej morderca powinien się bać o swoje życie przy niej niż na odwrót, ale czuje że muszę ją ochronić w razie potrzeby, lub bardziej ona mnie... lecz przede wszystkim wezmę ją dla dobra sprawy, by zbadać teren. Przynajmniej tak sobie wmawiam.
Yoko uśmiechnęła się zadowolona.
- Pójdę już, bo Weems nas zabije.- posyłam jej słaby uśmiech.

- Gdyby coś zawsze możesz wprowadzić się tu. - przypomina przyjaciółka. Ich pokój w prawdzie jest 3 osobowy, ale od początku były tu tylko Yoko i Divina. Ostatnie trzecie łóżko zawsze stało tu puste, lecz często służyło mi za „kac-schron".

- Dzięki - odpowiadam. - Trzymaj się Yoko, dzwoń gdyby coś i pozdrów Divine, gdy wróci.- przytulam ją na pożegnanie i wychodzę. Przechodzę jak najciszej, lecz też jak najszybciej mogę korytarzami, po czym biegnę szybko po schodach na górę do naszego pokoju. Cały czas czuje wzrok na moich plecach, pomimo tego, że na korytarzu nie ma żadnej żywej duszy. Gdy dobiegam do naszego pokoju staje przed drzwiami i staram się uspokoić oddech. Kiedy jest już w miarę unormowany- wchodzę.

- Mogłaś po prostu wejść, a nie stać przed drzwiami.- dziewczyna siedziała przy biurku pochylona nad jakimiś notatkami. Podeszłam do niej bliżej ignorując jej słowa. Patrzę na lekko zżółknięte kartki, na które pada ostre światło z lampki. Stanęłam tuż za nią nie mówiąc ani słowa. Wzięłam głębszy wdech i wtedy poczułam ten zapach - coś bliskiego starych książek oraz... delikatny zapach lilii? Mimowolnie się uśmiecham, lecz odchrząkuje próbując to ukryć.

- Co tam masz?- staje entuzjastycznie na palcach. Nie panuje nad tym. Moje ciało robi to samo z siebie, bez mojej zgody.

- Myśle co Yoko ma z tym wspólnego.- nie odrywa wzroku od kartek. Chce zostać tu dłużej. Czuć ten dziwny, lecz idealny miks zapachów, lecz jeśli będę tak stać nad nią jeszcze chwile dłużej ta pewnie znów będzie chciała wymordować wszystkie moje pluszaki, więc nie ryzykuje i idę na moją połowę pokoju. Kładę się ciężko, plackiem na łóżko. Patrzę przez chwile na sufit, a następnie na plakaty na ścianie. Jeden z nich ma bardziej odgięty róg niż zwykle. To ten pod którym znajduje się zdjęcie mnie i Rave na jednej z imprez. Wednesday go widziała. Cholera.
Spoglądam na mroczna gotkę. Nie chce jej przeszkadzać, lecz muszę jej powiedzieć o jutrzejszych planach. Odchrząkuje by zwróciła na mnie uwagę, lecz to się nie dzieje.

- Wiem gdzie możemy poszukać tropu.- mówię gdy siadam na łóżku z skrzyżowanymi nogami.

- Mhm... gdzie?- nadal patrzy w te głupie notatki.

- Jutro ostatnie klasy robią imp...-

- Nie.- przerwała mi. Skrzywiłam się, gdy nie pozwoliła mi dokończyć.

- Zabójca na pewno tam będzie.- próbuje przekonać dziewczynę, choć wcale nie mam takiej pewności.

- Skąd ta pewność?- zapytała prostując się przy tym. I tu mnie masz Wednesday.

- Bo... zabójca będzie miał idealna okazje, by znów zabić.- w końcu zwróciła na mnie uwagę. Odwróciła się w moją stronę na obrotowym krześle i podniosła delikatnie jedną brew.
- Możemy lepiej zbadać teren.- dodaje po chwili, gdy dziewczyna nic nie mówi.

- Okej - westchnęła - mam nadzieje, że na prawdę masz to na myśli.- odwraca się znów do swoich notatek.

[Again trochę krótkie😭 ale obiecuje ze postaram się to nadrobić w następnym rozdziale.

Widzę że książka się spodobała w jakiejś mierze i dziękuje za bardzo miłe słowa, robi mi się ciepło na serduszku czytając to oraz gdy widzę że dajecie gwiazdeczke :) to nic nie kosztuje a mnie bardzo motywuje i nie zmuszam was ani przekupuje hahaha absolutnie (ale jak dacie gwiazdę wyślę wam ulubiona czekoladę lub ciastko) Ekhm.

I czy chcecie więcej Enid POV czy raczej to unikać???

Love ya dziubaski🫶
Miłego dnia lub wieczoru!]

Wenclair - Slightly DifferentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz