27 grudnia 2018r. 12:00
Zastanawia mnie czasem co kieruje naszym życiem.
Już ułożony plan... czy może my sami, naszymi działaniami?
Idę krętą ścieżką, podążając do góry. Dookoła mnie leży śnieg, dzięki któremu to całe otoczenie wygląda pięknie jak z obrazka. Słońce intensywnie świecące jak tamtego dnia.
Docieram na sam szczyt tego wzgórza, będącego częścią parku, którego da się stąd zauważyć. Także widok na panoramę miasta przykuwa uwagę oraz drzewa, już nie zielone a śnieżnobiałe.
Są tu również ławeczki, gdzie na jednej siedzi on. Podchodzę bliżej. Wyrywam go z zamyślenia swoją tu obecnością i siadam obok. Oboje w milczeniu, podziwiam to co mamy przed sobą. Czyste niebo, a pozostałość pokryta śniegiem.
- Tak myślałam, że cię tu znajdę. - mówię.
- Przeczuwałaś? - pyta, znając odpowiedź. Czasem warto zaufać swojej intuicji. - Lubię to miejsce. - mówi. - Od zawsze skłaniało mnie ono do różnych refleksji. Jakikolwiek kryzys miałem.. czy też jak nie raz upadałem w swoim życiu, potrzebowałem takiego oderwania od rzeczywistości.
Spoglądam na niego.
- Rozumiem. - odpowiadam na jego słowa. - Też wiele razy upadałam. - Znów odwracam wzrok, patrząc przed siebie. - Na przykład raz tutaj, wchodząc na górę. - przypominam, uśmiechając się.
- A no tak. - przyznaje.
- I stwierdzam, że czasem warto upaść. - W każdym znaczeniu tego słowa. - Choć głowa napierdalała mnie strasznie to i tak warto było.
Zaśmiewa się razem ze mną.
- Cóż za piękny wypadek. - mówi oraz kładzie swoją dłoń na mojej nodze, gładząc.
Patrzę w dal, a po chwili wstaję z ławki, odrywając na razie od jego dotyku.
Odwracam w jego stronę, lecz z błądzącym wzrokiem.
- Do jednego wypadku również tu prawie doszło. Kiedy... leżąc na torach.. chciałam umrzeć. - mówię, myśląc też o śnie, przypomnianym w dniu występu. - Wciąż mam obraz nadjeżdżającego pociągu... zrezygnowałam, bo gdzieś tam jednak głęboko w sobie miałam nadzieje, która mówiła..."Skąd wiesz czy zaraz się nie poprawi?", "Czemu mówisz, że nie będzie lepiej?", "Przecież... masz dla kogo żyć".. - To może być ktokolwiek. Rodzina, chłopak, dziewczyna, przyjaciel, znajomy, sąsiad, ukochany zwierzak. - "Skąd wiesz czy nie przegapisz czegoś... co na lepsze odmieni..." - nie kończę, tylko z wmurowanym wzrokiem w ziemie wyczuwam wiele emocji przez które wspomnieniami wracam do wielu sytuacji w moim życiu oraz ogarniam jak na mnóstwo rzeczy chciałabym znać odpowiedź.
- Kiedy to było dokładnie? - pyta.
Patrzę mu w oczy.
I teraz wiem jedno. Nie zmieniłabym ani jednej rzeczy.
- W dniu, w którym poznałam ciebie.
CZYTASZ
(Im)possible [ZAKOŃCZONE]
Romance- Przestań kurwa pieprzyć, specjalnie próbujesz nas zniszczyć!!! - wydzieram się ze wszystkich sił. Nie hamuję ze słowami. Gdzieś mam już to, czy powiem za dużo bądź nie. - Już chyba wystarczająco mnie dotknęło, a więc dlaczego to robisz!? - zanoszę...