~14~

87 6 2
                                    

=Taehyung=

Byłem bardzo zdziwiony, gdy Yoongi zaoferował swoją pomoc. Wiem, że nie jest taki zły, ale i tak nie przypuszczałem, że kiedykolwiek dojdzie do czegoś takiego. Zasnąłem przy nim, a obudziłem się znów sam. Od razu napisałem do Namjoona, że dzisiaj się nie pojawię. Potrzebowałem zebrać myśli po wczoraj i nabrać sił.

Od dłuższego czasu nie widziałem się z ojcem, ale postanowił to wczoraj zmienić i przyszedł. Jak zwykle miał do mnie pretensje niewiadomo o co, zaczął się wydzierać, a potem mnie bić. Próbowałem się bronić, ale dostałem za to jeszcze mocniej. Zna moje słabe punkty, więc od razu w nie uderza, abym nie miał szans. Już pogodziłem się z tą myślą, chociaż za każdym razem boli tak samo, fizycznie jak i psychicznie. To się ciągnie od końca liceum, gdy zacząłem się z nim kłócić o firmę. Nie chciałem jej przejmować, wolałem robić coś co naprawdę sprawia mi przyjemność, ale zaczął mi grozić i tak to się rozkręciło. Najpierw kazał mi ją przejąć, a teraz narzeka na wszytko co robię lub czego nie robię. Nieważne, że firma odnosi sukcesy, on po prostu ma coś do mnie i zawsze okazuje to w ten sam sposób.

Nie mogłem się ruszyć, więc po prostu leżałem i patrzyłem w ścianę. Na myśl o wczoraj znów zachciało mi się płakać, ale usłyszałem jak ktoś puka. Podniosłem się, nałożyłem jakąś bluzę i poszedłem do drzwi. Mój gość jednak postanowił, że sam wejdzie. Na jego widok zrobiło mi się głupio. Min po prostu do mnie podszedł i delikatnie objął. Sam nie wiem czemu, ale serce zabiło mi mocniej. Może atak paniki się zbliża?

- Mm cześć. - przerwałem tę niezręczną dla mnie ciszę.

- Jak się czujesz? - widziałem zmartwienie w jego oczach.

- Dobrze. I nie musisz się tak przejmować. To nie był pierwszy raz. Nie idziesz do pracy?

- Właśnie dlatego, że nie był pierwszy, postanowiłem coś z tym zrobić. Dzisiaj nie idę, mogą mnie nawet zwolnić.

- C-co? No coś ty. Nie musisz nic robić, naprawdę.

- Taehyung, nie powstrzymasz mnie. Ale najpierw porozmawiajmy. - złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął na kanapę. - Chciałbym, żebyś mi zaufał. Najpierw zaczniemy od kawy czy tam herbaty.

- Jasne, czuj się jak u siebie.

Starszy poszedł do kuchni i wstawił wodę, a ja wziąłem maść z sypialni. Podałem mu ją, gdy odstawił parujące kubki na stolik. Spojrzał się dziwnie, a ja tylko wzruszyłem ramionami, po czym ściągnąłem bluzę.

- Wczoraj smarowałeś z tyłu to teraz jeszcze przód.

- Tu już sam dosięgniesz. - prychnął.

- Ale ty to robisz lepiej. Zresztą chciałeś pomóc, więc proszę. - położyłem się, opierając głowę o podłokietnik.

Wyglądał jakby chciał coś dodać, ale jednak zrezygnował. Nałożył trochę specyfiku na dłoń i przyłożył ją do mojego brzucha. Jakie on ma zimne ręce, ja nie mogę. Zaciskałem zęby, żeby w razie czego nie wydać z siebie żadnego odgłosu bólu.

- Gdybym umiał, to bym się teraz uśmiechnął.

- Co?

- Wyglądasz na takiego skupionego i... no po prostu... jakoś tak... - nagle zrobiło się niezręcznie. Do tego ktoś postanowił mi wbić na chatę.

- O, jesteś Tae. Myślałem, że będziesz w pracy, ale... Co tu się dzieje? - Jeon zobaczył Yoongiego, który pochylał się lekko nade mną i dotykał brzucha. Momentalnie zrobiło mi się ciepło na twarzy. - Czy ja wam w czymś przeszkodziłem?

Suitcase case // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz