26

1.4K 70 20
                                    

Trzydziesty grudnia to dzień, który spędzam w trasie, przewożąc razem z Kamilą swoje rzeczy z Krakowa do Warszawy. Na całe szczęście nie nazbierałam tego aż tak dużo, więc wystarczają dwa kursy moim wysłużonym audi a4 b6, za co jestem sobie naprawdę wdzięczna. Nie zniosłabym więcej tak samo jak mój biedny samochodzik, który służy mi od osiemnastego roku życia kiedy to zdałam egzamin na prawo jazdy. Żeby na niego zarobić, wyjechałam na wakacje do pracy za granicę, dlatego jest zakorzeniony głęboko w moim sercu i nie wiem czy będę miała kiedykolwiek odwagę, żeby go sprzedać.

Nasze nowe mieszkanie nie jest jeszcze gotowe na nowych lokatorów, dlatego zatrzymuję się w wynajmowanym przez moją przyjaciółkę pokoju. Na szczęście następnego dnia ona również zaczyna się pakować, a ja ustawiam wszystkie walizki i kartony w jednym miejscu, więc da się przynajmniej przejść, a podłoga do spania wcale nie jest takim złym rozwiązaniem, zwłaszcza gdy jest wyścielona wszystkimi możliwymi kocami.

Wieczorem zaczynamy nasze przygotowania na sylwestrową noc, którą mamy spędzić u znajomych Rafała. Trochę obawiam się tej imprezy, w końcu moja ostatnia nie skończyła się za dobrze, ale jest już za późno, żeby się wycofać. Przynajmniej nie będzie to klub, a jakiś wynajęty domek nad jeziorem, więc wstęp będzie ograniczony. Nie ma tam miejsca na nieznajomych.

Jestem już gotowa i muszę przyznać, prezentuję się bardzo dobrze w cekinowej, czerwonej sukience przed kolano. Jestem w trakcie ostatnich poprawek szminki na ustach kiedy słyszę dzwonek do drzwi, a następnie krzyki w korytarzu. Marszczę brwi, spoglądam niepewnie w tamtym kierunku i postanawiam sprawdzić, o co chodzi.

- Co tu się dzieje?!- wychodzę z pokoju niczym huragan.

Kurwa. Jakub. Chwila, co?! Co on tu robi i skąd wie, gdzie mieszkamy?!

Kamila krzyczy na niego, wymachując rękami na wszystkie strony, a on chce wejść w głąb mieszkania. Doskonale wiem, że gdyby nie jakiś dziwny szacunek względem mojej przyjaciółki, bez problemu by ją ominął, ale widocznie daje jej jakieś niezrozumiałe dla mnie przywileje.

Mężczyzna odwraca się w moją stronę, a kiedy mnie zauważa, w jego oczach widzę jakiś dziwny błysk. Studiuje moje ciało od stop do głów z rozchylonymi ustami.

- Skończyłeś już te oględziny?- unoszę zadziornie brew.

- Ty!- potrząsa tak mocno głową, jakby chciał doprowadzić się do pionu i wymierza we mnie palec wskazujący.

- Ja- cóż, chyba wiem, z jakiego powodu nas odwiedził. Powinnam drżeć ze strachu, ale o dziwo, całkiem dobrze się trzymam.

- Co jest z tobą?!- jest wściekły. Cofam swoje słowa. Wewnętrznie piszczę jak mała dziewczynka, ale przecież nie mogę tego pokazać. Stoję z wysoko uniesioną brodą, kiedy rusza w moją stronę i pokonuje dzielącą nas odległość w dwóch susach. Tym razem Kamila już go nie zatrzymuje, a ucieka do kuchni z telefonem w dłoni. Nie wiem, co chce zrobić, ale najprawdopodobniej zadzwonić po policję. Lub po kogoś znajomego, kto mógłby nam pomóc.

Teraz praktycznie stykam się z Jakubem czołami. Nozdrza mu falują, a na twarzy czuję jego oddech. Mężczyzna nabiera powietrza, a jego klatka piersiowa unosi się i opada w zastraszająco szybkim tempie.

- Zwariowałaś?!- ryczy, a do mojej głowy napływają wspomnienia z czasów kiedy byłam przez niego przetrzymywana.

- O co ci właściwie chodzi, co?- udaję słodką idiotkę i jakimś cudem wytrzymuję jego przerażające spojrzenie. Zawsze taka byłam- na zewnątrz twarda, w środku krucha. Ma to swoje plusy i minusy.

Podejrzewam, że narobiłam mu problemów tym jednym niewinnym w moim odczuciu smsem. Inaczej by się tak nie wściekał.

- O co mi chodzi?!- drze się jeszcze bardziej, ale przecież właśnie na jego wkurzeniu mi chwilowo zależało. W końcu chciałam utrzeć mu nosa.- Nie udawaj głupiej- błyskawicznie nachyla się nade mną, a nasze usta są niebezpiecznie blisko siebie. Spinam się na jego ruch, ale nie daję tego po sobie poznać. Chyba..

W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz