Rozdział 1

18 1 0
                                    

To moja pierwsza książka na wattpadzie więc jak będą jakieś błędy czy coś to wybaczcie. Miłego czytania

-------------------------------------------------
- Wstawaj bo się spóźnisz! - usłyszałam głośny ale stłumiony głos mamy który dobiegał zza drzwi - Słyszysz wstawaj za chwilę jest siódma godzina

- Po co mam tam iść, nie mogę zostać w domu? - powiedziałam zaspanym głosem

- Nie, nie możesz - powiedziała stanowczo na co westchnęłam

Zsunęłam się dosłownie z łóżka i o mało co nie potykając się o psa, jeszcze trochę a bym była na podłodze choć może bym się bardziej obudziła ale mimo to wpadłam na szafę. Uszykowałam się i krzyknęłam, że wychodzę z domu ale nie usłyszałam nikogo, widocznie pojechała już do pracy - szybko jak na nią.

- Cześć Katie - usłyszałam głos Lucy zza pleców

- Cześć Lucy, jak tam u ciebie? - odpowiedziałam szczęśliwie

- A dobrze, a u ciebie? - zapytała mierząc mnie wzrokiem

- Mogłoby być lepiej nie chce mi się tu być - posmutniałam patrząc w podłogę

- Mi tez ale razem damy radę , przeżyjemy - odpowiedziała łapiąc mnie za ramię dając przy tym mi otuchę

- Dzięki - powiedziałam spoglądając jej w oczy

Otworzyłam szafkę po czym zadzwonił głośny i długi dzwonek na lekcje i tak do wakacji. Mijała lekcja i mijała co dziwne całą lekcje patrzył się jakiś chłopak, nawet nie wiem jak ma na imię wiem tylko że ma brunatne włosy na ostatnie pięć minut lekcji patrzyliśmy na siebie ale to nic nie znaczyło to po prostu patrzenie na siebie bezsensownie nic więcej. Wychodząc z sali zgubiłam gdzieś Lucy nie miałam pojęcia gdzie ona jest ale szłam do szafki odkładając książki zamykając drzwiczki od szafki omal nie dostałam zawału bo za moją szafką był  oparty ten chłopak właśnie.

- Cześć Zach jestem a ty? - uśmiechnął się do mnie

- Yyy cześć K..Katie jestem - byłam tak zaskoczona że nie wiedziałam co mam zrobić. Czego on ode mnie chciał. Czemu zaczął za mną chodzić.

- Co robisz w ten weekend? - zapytał nadal mając ten uśmieszek, czego on się tak uśmiecha, śmieszy go coś czy jak?!

- Zajęta jestem - odpowiedziałam pośpiesznie odchodząc od szafki i kierując się do wyjścia szkoły aż nagle poczułam szybkie szarpniecie i uderzenie w plecy bo obracając mnie uderzył mną o drzwi.

- Gdzie idziesz? - spojrzał mi prosto w oczy ale nie jak psychol tylko jak dobry kolega, który się martwi

- Do domu - odpowiedziałam powoli

- Może cię odprowadzę? - zapytał puszczając mój bark

- Aa możesz - odpowiedzaiałam z lekkim uśmiechem

- To chodź - powiedział i dosłownie ruszył przed siebie

Wyszliśmy ze szkoły idąc do domu

----------------------------------------------------

Jeśli ktoś to czyta to niech napisze co myśli wiem że pewnie krótkie ale może będą dłuższe to jest pierwsza książka czy coś co tu tworzę bo zawsze chciałam i mam nadzieję że jakoś to wyjdzie. Dobranoc

Nadzieja umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz