𝘗𝘪𝘦𝘳𝘸𝘴𝘻𝘦 𝘚𝘱𝘰𝘵𝘬𝘢𝘯𝘪𝘦

414 10 2
                                    

𝗧𝗮𝗻𝗷𝗶𝗿𝗼 𝗞𝗮𝗺𝗮𝗱𝗼

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝗧𝗮𝗻𝗷𝗶𝗿𝗼 𝗞𝗮𝗺𝗮𝗱𝗼

Delikatny powiew wiatru włamywał się do pomieszczenia, studząc herbatę. Uważnie obserwowałam powolne ruchy wuja, odbierającego list od kruka. Kojącą ciszę zakłócały jedynie szumiące niespokojnie drzewa. Nagle mięśnie starca napięły się, jakby zszokowały go wieści. Bez słowa wszedł do środka, zawiązał chustę na głowie i uprzednio żegnając się ze mną, wyszedł.

Zainteresowana postanowiłam odczytać wiadomość. Czułam się jak niewychowany bachor, jednak ciekawość nie dawała mi spokoju. Zanim zaczęłam lekturę, szybko wyjrzałam za okno czy aby na pewno ten występek zostanie moim małym sekretem. Gdy upewniłam się że jestem sama, przystąpiłam do czytania.

"... Proszę o wzięcie go pod swoje skrzydła. Choć wiem, że to egoistyczna prośba, proszę mi wybaczyć i ją spełnić.
Proszę dbać o siebie, w swych wielkich wysiłkach.

Z poważaniem,
Tomioka Giyuu"

***

Zaniepokojona przecierałam trzeci raz ten sam stolik, by zająć czymś ręce. Niedługo zajdzie słońce, a w domu nie ma ani Urokodakiego, ani tajemniczego rodzeństwa.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dotyk na plecach. Przeszły mnie ciarki, jednak doskonale wiedziałam kto to był.

-Witaj wujku.- Posłałam mu ciepły uśmiech, na co on potarł lekko moje ramię, odpowiadając na przywitanie.

Wtedy dostrzegłam też dyszącego chłopaka z koszykiem na plecach. Czyżby to jeden z tego "wyjątkowego" rodzeństwa?

-Czy teraz przyjmie mnie Pan na swojego ucznia?- Padł na kolana dysząc i próbując jakkolwiek uspokoić oddech.

-Egzamin dopiero się zaczyna.- Szok na twarzy chłopaka, lekko mnie rozbawił. -Ja i *Imię* zaopiekujemy się dziewczyną. Ty w tym czasie będziesz musiał zejść ze szczytu góry, przed wschodem słońca.- Wtedy też gość mnie zauważył. Podszedł bliżej lekko się kłaniając.

-Kamado Tanjiro.- Posłał mi serdeczny uśmiech, na co odpowiedziałam tym samym.

-*Nazwisko i Imię*. Postaram się jak najlepiej zająć twoją siostrą.- Także się ukłoniłam.

𝗭𝗲𝗻𝗶𝘁𝘀𝘂 𝗔𝗴𝗮𝘁𝘀𝘂𝗺𝗮

Krzyk wybudził mnie ze snu. Jak najszybciej wstałam i wybiegłam z domu. Na podwórzu ujrzałam trzech zabójców demonów. Jeden z maską dzika, a pozostała dwójka składała się z siedzącego i płaczącego blondyna oraz czerwonowłosego chłopaka, który starał się go uspokoić. Wyszłam, nie kłopocząc się nawet o założenie obuwia. Kucnęłam przy mężczyźnie lekko dotykając jego ramienia.

Spodoba ci się także

          

-Czy mogłabym jakoś pomóc?- Zapytałam, a gdy chłopak ujrzał moją twarz natychmiast zaświeciły mu się oczy, a policzki przybrały odcień czerwieni. Słyszałam także fukanie i krzyki za plecami typu "EJ! Babo, walcz ze mną!" jednak zabójca w zielono-czarnym haori zajął się agresorem. Nagle jasnowłosy z klęku opadł na kolana, łapiąc moją rękę.

-Mogłabyś pomóc zostając moją żoną!- Wykrzyczał, zapatrzony na mnie jak w obraz. Totalnie zaniemówiłam. Wtedy też wrócił zabójca o ciemnoczerwonych włosach, łapiąc podrywacza na mundur i podnosząc go za niego do góry.

-Zenitsu, żadna kobieta nie zostanie twoją żoną jeśli będziesz się tak zachowywał!- Wykrzyczał młodzieniec. Następnie zwrócił się do mnie. -Czy mogłaby Pani nas przenocować? Będziemy ogromnie wdzięczni.- Ukłonił się przede mną, oraz wyciągną dłoń by pomóc mi się podnieść, sprawiając iż kolega zrobił się zielony z zazdrości. Z uśmiechem przyjęłam jego dłoń.

-Oczywiście, że tak, cała przyjemność po mojej stronie.- Skierowałam się w stronę domu.

𝗜𝗻𝗼𝘀𝘂𝗸𝗲 𝗛𝗮𝘀𝗵𝗶𝗯𝗶𝗿𝗮

Szłam w stronę góry Natagumo. Na życzenie jednego z filarów, a dokładniej Kocho Shinobu, miałam za zadanie pomóc kakushi. Z racji iż większość z nich nie była szkolona na szermierzy, przydałby im się ktoś, kto mógłby ich obronić mimo, że niedługo powinno świtać. Nie sprzeczałam się, w sumie miła odskocznia od tygodniowych misji.

Podążałam za dwoma członkami ekipy sprzątającej, mając nadzieje że zaraz wyskoczy jakikolwiek demon, by w końcu się do czegoś przydać. Nagle natknęliśmy się na wiszącego na drzewie świniogłowego potwora. Związany był liną wokół ramion.

-To człowiek, czy demon?!- Zapytała przerażona kobieta. Mieczem podważyłam, jak się okazało, maskę dzika ukazując ludzką twarz. Moi kompanie odetchnęli z ulgą, a ja westchnęłam. Jednak wpadłam na pomysł jak mogę się do czegoś przydać. Objęłam wiszącego mężczyznę, jednocześnie przecinając linę.

-Nie musi panienka... Ja go poniosę.- Odezwał się mężczyzna, jednak nie zamierzałam ustąpić.

-Spokojnie, poradzę sobie!- Uśmiechnęłam się, poprawiając chłopaka na ramieniu.

𝗚𝗶𝘆𝘂𝘂 𝗧𝗼𝗺𝗶𝗼𝗸𝗮

Metaliczny zapach krwi, wypełniał całe pomieszczenie, sprawiając coraz mocniejsze zawroty głowy. Chciałam uciekać, jednak nie dałam rady. Nogi miałam jak z waty, a paznokcie coraz mocniej przebijały skórę moich ud. Domyśliłam się, że demon zostawił mnie sobie na deser, gdyż chciał bym to wszystko widziała. Moi rodzice leżeli w powyrywanymi kończynami, a *inny członek rodziny* został/a na moich oczach zjedzony/a.

Gdy demon znudził się zwłokami, powoli zaczął kierować się w moją stronę. Z każdym jego krokiem coraz bardziej godziłam się ze śmiercią.

Aż nagle znikąd pojawił się mężczyzna, który wykorzystując nieuwagę przeciwnika, zwinnie obciął mu głowę. Gdy ciało potwora się rozpadło w pył, pognałam w stronę, martwej już rodziny. Nie mogłam uwierzyć w widok przed sobą. Bezsilność coraz bardziej zabijała mnie od środka. Głośny szloch komponował się z dźwiękiem kropli deszczu na dachu. Mężczyzna stał cicho, jednak nie odszedł. Mógłby rzec iż przyzwyczaił się już do tego dźwięku, jednak tym razem zamiast odejść bez słowa, postanowił zostać.

𝗦𝗰𝗲𝗻𝗮𝗿𝗶𝘂𝘀𝘇𝗲 - 𝗞𝗶𝗺𝗲𝘁𝘀𝘂 𝗻𝗼 𝗬𝗮𝗶𝗯𝗮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz