Mała Jones

6.8K 352 273
                                    

Siedziałem w kasynie z moimi partnerami biznesowymi. Rozgrywka pokera nie zapowiadała niczyjej wygranej, a nasz rozdający, pomimo najszczerszych starań, nie potrafił im zaimponować.

Potrzebowałem nowej dziewczyny, w możliwie najszybszym terminie.

Po skończonej rozgrywce, która nie usatysfakcjonowała nikogo, dołączyli do mnie bracia, a Aron próbował swoich sił przy barze, gdzie skrupulatnie podrywał Ines. Cóż, nie zapowiadało się, aby miała okazać mu chociażby odrobinę przychylności. Raczej wolała go unikać, ale on odbierał to po swojemu.

- Strzeli go po mordzie za minutę. - Anthony rzucił na stół plik banknotów.

- Pół minuty. - Matthew ze znudzeniem podwoił sumę.

- Za pięć. - Podbiłem stawkę. - Cztery - rzuciłem kątem oka, na przyjaciela, który usiłował przekonać do siebie dziewczynę. - Trzy. - Matthew uśmiechnął się pod nosem. - Dwa i.... - Nie dokończyłem, gdyż przerwał nam dźwięk uderzenia.

- Ale siadło. - Matt się roześmiał.

- Jebnie mu jeszcze ze dwa razy i wbije mu wszystkie klepki na miejsce, zobaczycie będzie jak nowy. - Anthony upił odrobine wody ze swojej szklanki, a Aron bezsilnie opadł na wolne krzesło i ukrył twarz w dłoniach.

- Miłość boli - jęknął, pocierając swój czerwony policzek dłonią.

- Jej ojciec, za chwilę wystawi ci zakaz zbliżania - zażartował najstarszy z nas.

- Co mam zrobić, żeby trochę mi odpuściła? - zapytał, zgniatając w palcach jeden z żetonów. - Jak wy je poderwaliście?

- Zrób tak, żeby zabili jej rodziców, a potem ty zabij tych, którzy ich zabili. I w ramach zapłaty za przysługę, niech jej pojebana rodzina, każe ci podpisać kontrakt na ślub. Potem tylko czekasz sobie czternaście lat i masz żonę. - Matt mruknął ze znudzeniem, spoglądając w karty. - Polecam, jest sto procent skuteczności. - Upił odrobinę alkoholu ze szklanki.

- Albo zawsze możesz zapaść w śpiączkę i wtedy dam ci do opieki, jakąś fajną dziewczynę. Tylko jak się obudzisz, to nie zapomnij obciąć ręki typowi, który ją zaczepi, a potem koniecznie daj jej, tę rękę w prezencie. To najważniejszy punkt - pouczył go Anthony.

- Albo daj się okraść, nie wiem jaka skuteczność, ale spoko zabawa. - Wzruszyłem ramionami.

- Bardzo zabawne - burknął Aron.

- I tak się z tobą nie umówi, ojciec dał jej zakaz - wyjaśnił Anthony. - Chciał żeby pracowała na swoje utrzymanie, ale nie żeby się związała z kimś naszego pokroju.

- Jesteśmy bardzo dobrego pokroju - mruknąłem rozbawiony, spoglądając na zamyślonego przyjaciela.

- Czyli musimy wyeliminować jej ojca. - Aron poderwał się do góry i klasnął w dłonie. - Nie ma ojca, nie ma zakazu - wyszczerzył się, zabrał Anthony'emu szklankę i wypił całą wodę.

- Ines! - krzyknął Anthony. - Weź mu jebnij jeszcze raz, tylko mocniej, bo coś mu przeskoczyło w złym kierunku! - Aron rzucił w niego żetonem.

- Idiota - brunet mruknął w odpowiedzi. - Płomyczku, oni tylko żartują! - krzyknął przesyłając jej całusa.

Jej policzki poczerwieniały, a rude loki jedynie podkreśliły to onieśmielenie. Wyglądała jakby miała ochotę zapaść się pod ziemię, a gdy Aron do niej pomachał, szybko odwróciła się do nas tyłem i zajęła przestawianiem butelek z alkoholem, chociaż wcale tego nie wymagały.

- Stresujesz ją - zauważył Matt.

- To dobrze, w końcu darzy mnie jakimkolwiek uczuciem. - Wzruszył ramionami.

Złodziejka #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz