13. REGULUS

546 44 24
                                    

Minęły trzy dni od imprezy u krukonów i za każdym razem gdy Lily próbowała zacząć temat związku między nią Regulusem i Jamesem chłopcy unikali tematu, wymawiali się treningami, pracami domowymi i zrobiło się lekko niezręcznie. Teraz gdy Regulus wchodził na śniadanie do Wielkiej Sali, jego wzrok od razu padł na huncwotów, którzy byli niezwykle podekscytowani. Ślizgon westchnął cicho słysząc, jak szepczą między sobą, śmieją się w głos.

Dużo osób podchodziło do Syriusza (który zgodnie z zapowiedziami od 3 dni chodził w spódnicach do kolana - żeby uszanować statut szkoły) i składało mu życzenia urodzinowe. Regulus nigdzie się nie wybierał, już kilka lat temu brat dał mu wyraźnie znać, jak mało one dla niego znaczą, gdy padają z ust rodziny. Lupin wbił małą świeczkę w tosty Syriusza i wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Regulus wstał od stołu, nie chciał na to patrzeć, zwłaszcza że Lily i James byli w gronie najbliższych osób dla jego brata. Był już holu głównym gdy usłyszał głos Pottera za sobą.

- Zaczekaj! Nic nie zjadłeś!

- No i co z tego, nie mam apetytu - James wydał z siebie warknięcie jak lew i wepchnął suchego tosta do ust Regulusa i zakrył je dłonią, żeby młodszy był zmuszony przełknąć pieczywo. Zrobił to z trudem, bo kromka była sucha, a nie miał nic do popicia. - O co ci chodzi? - Zapytał zdenerwowany i zdezorientowany Black, ale znów odpowiedziało mu mruczenie i cichy ryk, który powinien się wyrwać z piersi dzikiego kota, a nie chłopaka. - Czy to jakiś głupi żart? - James ochoczo pokiwał głową, po czym sięgnął do swojej torby po pergamin i pióro, resztką atramentu na stalówce naskrobał:

„To prezent urodzinowy dla Łapy, Wszystkie dania zostały przez nas zaczarowane, za kilka minut będziesz syczeć jak wąż. Każdy dom ma odgłosy swojego zwierzaka. Gdybyś nie był częścią żartu, to byłbyś podejrzany. Nauczyciele dostali szczekanie psów. Więc liczymy na wstrzymanie zajęć na cały dzień. Żart się skończy po obiedzie."

Dumny z siebie James podał pergamin Regulusowi, a ten przeczytał tekst dwa razy, zanim pokręcił głową.

- Tylko wy mogliście wpaść na tak skomplikowany pomysł dla jednego dnia wolnego.

James nie był w stanie odpowiedzieć, więc zaryczał zachęcająco i złapał za ramię Regulusa i pociągnął chłopaka z powrotem do Wielkiej Sali, gdzie Dumbledore próbował coś powiedzieć, ale jedynie szczeknięcia wychodziły z jego gardła. Dyrektor wyciągnął różdżkę nad głowę, a nad nim pojawiła się biała płachta z napisem.

"Zajęcia zostają odwołane, do wyjaśnienia sprawy i podania antidotum! Po śniadaniu możecie się rozejść."

Uczniowie zaczęli wiwatować ku chwale nieznajomym żartownisiom, choć większość podejrzewała, kto był sprawcą. Wokół było słychać krakanie kruków ze stołu Ravenclaw, zadowolone poburkiwanie Huffelpuffu, entuzjastyczne syki ze stołu Slytherina i najgłośniejsze ryki od strony Gryffindoru. Nauczyciele poszczekiwali między sobą i szukali w kieszeniach i torbach pergaminów, żeby się porozumiewać.

- Dobra robota - chciał powiedzieć Regulus, jednak z jego ust wydobył się już tylko syk, a James uśmiechnął się szeroko, jakby wiedział, co młodszy ma na myśli.

Cały czas trzymając dłoń chłopaka ruszył w kierunku przyjaciół, gdzie dokończyli śniadanie. Regulus nie wierzył, że Syriusz go jeszcze nie przeklął go za zniszczenie jego urodzin. Nie miał pojęcia, że James dokładnie przedstawił swojemu przyjacielowi zawiły plan zdobycia Lily za pośrednictwem Regulusa. Teraz uśmiechnął się do brata i na podsuniętym przez Lily kawałku pergaminu nakreślił proste życzenia, a Syriusz nieszczerze się uśmiechnął i pokiwał głową.

Po śniadaniu został pociągnięty przez dwójkę gryfonów do jednej z opuszczonych sal na czwartym piętrze, gdzie na rozstawionych w nieładzie ławkach i krzesłach już rozsiedli się huncwoci i cały czas ryczeli do siebie i się śmiali. Regulus czuł się przy nich zbędny, nie był częścią ich grupy, nawet jeśli Lily już ułożyła się z głową na jego kolanach, a James cały czas na niego spoglądał, jakby upewniał się, że młodszy Black nadal tam jest - choć wolał się nie oszukiwać, po prostu rudowłosa była tuż obok. Lily razem z Mary i Marlene cały czas coś do siebie pomrukiwały i po dłuższym czasie zaproponowały na pergaminie wyjście do biblioteki. Żaden z chłopaków nie był chętny. Regulus nie chciał przeszkadzać huncwotom w ich standardowych rozrywkach, więc napisał na pozostałym skrawku pergaminu:

"Też już idę."

"Co planujesz?" Od razu odpisał James.

"Polatam na miotle."

"Mogę z Tobą?"

"Nie zostajesz z przyjaciółmi?"

Syriusz, który całą wymianę zdań obserwował do tej pory z zaintrygowaniem, wziął pióro z dłoni Jamesa i odpisał.

"Luniek obiecał mi jeszcze prezent, w którym Rogacz jest niepożądany."

Dłużej ze sobą nie dyskutowali, tylko rozeszli się w swoje strony. James i Reg spotkali się na boisku, każdy ze swoją miotłą. Nie chcieli znów skończyć w skrzydle szpitalnym, więc po prostu przerzucali kafla między sobą współpracując, zamiast rywalizować.

Gdy i tym się zmęczyli to nadal w strojach sportowych zalegli pod trybunami, a ich miotły leżały porzucone niedaleko. Regulus obserwował Jamesa, jego spocone włosy przyklejone do czoła i okulary, które co rusz poprawiał niedbałym ruchem dłoni. Patrzył, jak klatka chłopaka unosi się i opada przy jeszcze gwałtownych wdechach. Jak zawadiacki uśmiech znika z jego twarzy, a pojawia się determinacja. Nagle James otworzył usta i zaryczał jak lew, przerywały to pomruki, których Regulus nie był w stanie zrozumieć. Jednak nie przerywał mu, brzmiało to dość poważnie. Wywód trwał już kilka minut, aż do uszu Regulusa dotarło.

- ... zafascynowałeś mnie tak jak Lily nigdy nie zdołała. - James dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie, że właśnie minęła pora obiadu, a ich żart stracił moc.

- Skup się na niej.

Po tych słowach po prostu uciekł, biegł w kierunku wierzy Ravenclaw, do Pandory. Była jedyną osobą, której mógł o tym powiedzieć, wypłakać się w ramię i przetrawić własną decyzję. Decyzję, którą podjął wiedząc, że nie ma szansy na szczęście z tym chłopakiem, że rodzice nie zaaprobują tego związku, że jeśli pozwoli sobie na tą bliskość, to jej następstwem będzie niewyobrażalny ból i tęsknota. 

~~~

Miejsce na opnie <3 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz