3. Co ty dajesz Lewemu, że on tak strzela te bramki?

593 12 12
                                    

Dziewczyna patrząc na autokar reprezentacji Anglii, poczuła dziwny stres, jakiego nigdy dotąd nie czuła. Mimo, że bardzo chciała spotkać chłopaka, bała się.

-Dobra nie gapić się, tylko bierzcie bagaże-powiedziała biorąc swój bagaż i szybko udała się do wnętrza hotelu. Chłopaki zabrali swoje walizki i poszli za nią. Gdy byli w recepcji, wszyscy odebrali swoje karty do pokoi i ruszyli tam. Madison była w pokoju sama. No w sumie dziwne żeby była w pokoju, ze swoim zawodnikiem.

Bellingham wychodząc z autokaru zauważył, że w ich hotelu jest rownież reprezentacja Polski. Z jednej strony się ucieszył, ale z drugiej się bał. Gdy leciał do Anglii, odnalazł dziewczynę na mediach społecznościowych, więc wiedział że jest trenerka biało-czerwonych. Może uda im się spotkać?

30 minut później, 15:57

Gdy Madison trochę odpoczęła po locie i wypakowała się, wyszła z pokoju ze swoją torbą rzeczy, związanych z nadchodzącym meczem i ruszyła do recepcji gdzie czekała na swoją drużynę. Wcześniej napisała im, że o 16:00 jadą trening i będzie czekać na nich w recepcji. Usiadła na jednej z stojących tam kanap, i przeglądała coś na telefonie.  Nagle usłyszała głosy dochodzące z korytarza. Myślała, że to jej reprezentacja idzie, więc odłożyła telefon i wstała krzyżując ręce na piersi. Jednak nie spodziewała się zobaczyć tam jego.

Bellingham wszedł do recepcji z telefonem przy uchu, gadając z kimś. Gdy jednak zobaczył dziewczynę, stojącą i patrzącą na niego, przerwał swoją wypowiedź skierowaną do swojego rozmówcy.

-Halo?-zapytał Vini w słuchawce.-Judie jesteś tam?

-Oddzwonię potem-powiedział rozłączając się i nie odrywając wzroku od dziewczyny.

Stali tak przez chwilę tylko patrząc na siebie, aż w końcu Madison, aby przerwać tą niezręczną sytuację podeszła do niego.

-Madison Stark-przedstawiła się wyciągając do niego ręke i uśmiechając się lekko. Nie wiedziała zbytnio jak zacząć tą rozmowę, więc stwierdziła że przedstawienie się będzie najlepszym pomysłem.

-Jude Bellingham-uścisnął delikatnie jej dłoń, jakby się bał że zrobi jej krzywdę.

-Widziałam cię na meczu. Całkiem nieźle sobie radzisz. Jak długo jesteś w realu?

-Od 2 lat. I dziękuję za komplement. To samo mogę powiedzieć o tobie. Co ty dajesz Lewemu, że on tak strzela te bramki?

Dziewczyna zaśmiała się na jego słowa. Gdy już miała odpowiedzieć, w recepcji pojawiła się jej drużyna śmiejąc się i rozmawiając głośno ze sobą.

-Muszę już lecieć, mamy trening-powiedziała wracając wzrokiem do chłopaka.

-Może chciałabyś się spotkać później?-zaproponował.

-Bardzo chętnie. O 18?

-Tak, byłoby super. To będę na ciebie czekał tutaj, w recepcji.-uśmiechnął się.

-Super. To...do zobaczenia -odwzajemniła uśmiech i poszła do swojej drużyny.

-Do zobaczenia, Stark-patrzył jeszcze na dziewczynę, aż w końcu ruszył do swojego pokoju. Miał teraz ochotę skakać że szczęścia. Już nie mógł się doczekać, aż w końcu będzie 18:00.

Po treningu

-A co ty taka dziś szczęśliwa?-Robert podszedł do uśmiechniętej dziewczyny stojącej przy autokarze i oparł swój łokieć i jej ramię. Zawsze tak robił aby podkreślić, że jest od niej wyższy, czym zawsze wkurzał Madison.

-Można powiedzieć, że idę na randkę-powiedziała patrząc na niego.

-No proszę, młoda. Jesteśmy tu kilka godzin a ty już tak się bawisz. Pamiętaj o gumkach

-Dobra spierdalaj-odepchnęła go od siebie, w akompaniamencie jego śmiechu.

-Ja ci tylko doradzam. Ja nie używałem.

-I co z tego wyszło?

-Klara

-Boże, biedne dziecko-zaśmiała się i weszła do autokaru widząc, że reszta drużyny już idzie.

-Nie narzeka-wszedł za nią i siadł obok.-Więc. Opowiadaj. Jaki on jest?

-Tak szczerze to gadałam z nim tylko raz-przyznała zgodnie z prawdą.

-I już na randkę lecicie?

-Zaprosił mnie więc idę-wzruszyła ramionami jakby to była najprostsza odpowiedź.

-A jak to psychopata?

-Histeryzujesz

Resztę drogi spędzili na głupich rozmowach o dosłownie niczym. Gdy w końcu dojechali do hotelu była już 18:40. Madison wbiegła szybko do pokoju i zaczęła się szykować na... No właśnie. Czy to była randka? Czy może po prostu wyjście gdzieś jak znajomi? Nie chciała się ubierać zbyt elegancko, żeby nie wziął ją za jakąś biznesmenkę, ale nie chciała też się ubierać zbyt luźno, żeby nie wziął ją za dresa. Wpadła na pomysł. Wyciągnęła z walizki czarne, szerokie jeansy, i jego koszulkę. Założyła wszystko, przeczesała włosy i nałożyła delikatny makijaż. Gdy weszła do recepcji było już długo po 18. Dokładnie 18:27.

Chłopak czekał cierpliwie w recepcji na dziewczynę. Ubrany był w szare jeansy i białą koszulkę. Siedział spokojnie na kanapie z wzrokiem skupionym na suficie.

-Hej, strasznie cię przepraszam za spóźnienie, nie spodziewałam się, że tyle mi zejdzie z tym treningiem-powiedziała na wstępie podchodząc do niego.

Chłopak spojrzał na nią i wstał. Uśmiechnął się na widok koszulki jaką na sobie miała.

-Czyli udało ci się znaleźć tą koszulkę?

-Leżała na ziemi to ją wzięłam-zaśmiała się.

-Taki był plan-uśmiechnął się lekko.

-Ty ją specjalnie tam zostawiłeś?

-Wiedziałem, że weźmiesz ją i będziesz ją nosić. Zrobiłem to, żeby móc cię potem rozpoznać gdybyśmy się spotkali przypadkiem.

-Jesteś nie normalny.

-Wiem-uśmiechnął się szerzej.-A teraz chodź, bo stoimy w tej recepcji jak debile.

-Racja-odpiwiedziała i wyszli z hotelu.

30 minut później

Maddie i Jude postanowili, że pójdą na plażę posiedzieć sobie. Akurat na zachód słońca. Siedzieli na piasku rozmawiając i śmiejąc się jakby byli najlepszymi przyjaciółmi.

-Z kim macie pierwszy mecz?-zapytał chłopak.

-Z Meksykiem

-Boisz się?

-Nawet nie wiesz jak bardzo. Jestem trenerką tylko od 2 lat. Póki co byłam z tą drużyną tylko na euro. Nawet nie trenowałam ich, a pomagałam trenerowi. Teraz jest pierwszy raz, kiedy to ja, sama będę musiała poprowadzić tą drużynę. Na kwalifikacjach szło im całkiem dobrze. Wygraliśmy większość meczy. Mam nadzieję że pójdzie im równie dobrze na prawdziwych mistrzostwach-mówiła bez przerwy, a chłopak słuchał ją uważnie.

-Na pewno wszystko będzie dobrze. W końcu mają taką wspaniałą trenerkę-uśmiechnął się.

-Dzięki. U was na pewno też będzie dobrze. Jesteście jednymi z najlepszych na świecie-zaśmiala się.

-Racja. Zbieramy się już? Robi się zimno-zapytał patrząc na dziewczynę.

-Tak, chodźmy.

Chłopak wstał z piasku i pomógł dziewczynie się podnieść. Ruszyli ulicami miasta w stronę swojego hotelu, ciągle o czymś rozmawiając. Chłopak postanowił, że odprowadzi dziewczynę pod jej pokój. Zatrzymali się pod jej pokojem i po prostu patrzyli na siebie.

-Jutro mam mecz. Przyjdziesz?-zapytał chłopak.

-Przemyślę to-usmiechnęła się.-Dobranoc, Bellingham-z tymi słowami dziewczyna weszła do pokoju.

-Dobranoc, Stark.

We're like Romeo and Juliet...| Jude Bellingham  [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz