Perspektywa Cole'a
Jak ja kocham ten czas po matur, kiedy nie znam jeszcze wyników i nie muszę się martwić czy dostanę się na wymarzone studia, których nie mam, więc kolejny problem z głowy. Jedyne co może mnie dręczyć to o to jak mi poszedł test, ale po rozmowie z Kai'em nie stresuję się z tym jak na samym początku bo co będzie to będzie. Na razie nie wiem co mam zrobić po liceum. Nie mam planów dla własnej osoby. Na pewno będę więcej pracował.
Ale to później. Niech minie jakiś tydzień, gdzie będę tylko się obżerać i lenił. Nawet na siłownię nie chodzę, choć mnie ten fakt uwiera, ale nie chce mi się go zmienić. Jednak nie chce zaraz wyglądać jak piłka.
Siedziałem na swoim łóżku, zajadając się ciastem, które sam upiekłem i oglądałem serial. Nagle usłyszałem wołanie mojego ojca. A było za wcześnie na wyjście, które mieliśmy w planach, co oznaczało, że coś chciał. A jak chciał to pewnie nie wrócę szybo do pokoju. Dlatego zszedłem po schodach i udałem się wprost do kuchni, gdzie pod stołem spał smacznie nasz pies.
-Co się stało?- zapytałem.
-Weź ogarnij zmywarkę- powiedział, wycierając blat ścierką. Wyglądał na zdenerwowanego bo obsesyjnie sprzątał mimo, że sam blat już był czysty.
Dla nas ten dzień był szczególnie trudny i każdy przechodził stres na swój własny sposób. Ja obżerając się ciastami, a on sprzątając wszystko, co popadnie. Wieczorem mieliśmy zaplanowane wyjście, tak jak co roku. Z każdym rokiem było coraz łatwiej to znosić, ale nadal był to bardzo smutny dzień dla nas.
Opróżniłem zmywarkę i już wyciągnąłem ostatnie naczynia, gdy niespodziewanie mój tato powiedział:
-Benia jest w szpitalu
Czy tylko dla mnie te zdrobnienie jest tak ohydne dla prawie piędziesioletniej kobiety? W sumie wszystko co z nią związane jest ohydne, oprócz jej psa, psów. Już nie wiedziałem ile ich ma, bo wyłączałem się, gdy mój tato zaczął o tym wspominać i pokazywać mi ich zdjęcia.
Nie wiedziałem jakiej reakcji się po mnie spodziewał bo na pewno nie przejęcia. Jak dla mnie karma w końcu ją dopadła, ale z czystej kultury i ze względu na ojca, zapytałem z jakiego powodu.
-Zadzwonił do mnie przed chwilą i powiedział, że tam trafił bo ktoś go ogłuszył, kiedy tylko chciał z kimś spokojnie porozmawiać i prosił mnie o -
-Z kim rozmawiał?- przerwałem mu bo nie interesowało mnie to w ogóle, bardziej kim jest ta osoba, z którą chciał rzekomo spokojnie porozmawiać. Oczywiście, że się domyślałem. Kiedy tylko wspomniała o tym, moje serce zamroziło.
-Z jakimś chłopakiem. Nie chciał wdawać się w szczegóły. Był markotny- westchnął przejęty.
Usiadł na krześle przy kuchennej wyspie, a ja zamknąłem zmywarkę. Więcej informacji nie potrzebowałem. Teraz wyjaśniało, dlaczego Kai od rana mi nie odpisywał.
-Muszę do kogoś zadzwonić- rzuciłem tylko, będąc już na schodach.
-Ale przyjdź zaraz!
Dopadłem się do mojego telefonu i wykręciłem numer do szatyna. Raz, drugi i trzeci raz, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa. Zbiegłem znowu na dół do taty, który zabrał się za czyszczenie piecyka.
-Muszę pożyczyć twój samochód-powiedziałem na jednym tche.
-Nie bo zaraz muszę do niego jechać- odparł poirytowany z grymasem na twarzy.
-To czemu kurwa czyścić ten zasraną kuchenkę, zamiast do niej nie pojechać wcześniej, ale oczywiście kiedy cos potrzebuje to ty nagle tego też, japierdole!- nerwy mi puściły po całości. Byłem tak zdenerwowany na wszystko w sumie. W tej chwili nie posiadałem żadnych hamulców i najchętniej rozszarpałbym tą wariatkę albo ojca za to, że w sumie do tego dopuścił. A i policję, że nic nie zrobili, a może zrobili bo był spokój przez długi czas, ale może zapomnieli mnie kurwa o tym powiadomić.
CZYTASZ
â€â "ð®ððððððððð ððð ð»ðÅÄ ðððÅð" â⥠[Lava shipping] Lego ninjago
RandomKai jest studentem prawa, dorabiajÄ cym sobie jako doradca prawny w Domie Dziennego pobytu. NÄkajÄ go telefonicznie uciÄ ÅŒliwi ludzie niezadowoleni tym, ÅŒe pomaga osobÄ , których nie lubiÄ . Ale to nie jest jego gÅówny problem bo ten moÅŒna rozwiÄ zaÄ w Å...