3

213 20 3
                                    

Kilka godzin później, po tym jak Izu mnie tu przyprowadził, ochroniarze przyprowadzili moją matke i powiedzieli że możemy opuścić to miejsce. Zdziwiłem się czemu dopiero teraz ją przyporwadzili, może Deku się pomylił poprostu albo Matka mu nie powiedziała dokładnie gdzie jest.

- cały jesteś synku? - zapytała podchodząc do mnie. Chciała mnie chwycić za ramię lecz szybko się odsunąłem.

- Gdzie on jest? - patrzyłem jej w oczy. Widziałem jak  zastanawia się nad odpowiedzią.

-Nie wiem. - westchnęła - porwali go chyba. Przepraszam nic nie mogliśmy zrobić.

Zamarłem, lecz szybko się ożywiłem.

-BUJDA! ON DOBRZE WIEDZIAŁ ŻE NIE WRÓCI!  - krzyknąłem.

"Do zobaczenia Katsuki"  przypomniało mi się.

W tym momencie magicznie się uspokoiłem. Na pewno się zobaczymy jeszcze. On nigdy nie kłamie w tej kwestii.

Westchnąłem lekko i popatrzyłem na matkę.

- Przepraszam Katsuki. Znajdziemy ci innego ochroniarza. - mówiła z udawanym spokojem.

- nie potrzebuje ochroniarza. Umiem sam o siebie zadbać. - fuknąłem na nią i wyszedłem z pomieszczenia. Udałem się do pokoju Izuku. Skoro jest tam coś dla mnie to może być coś ważnego.

Przyspieszyłem i szybko wszedłem do jego pokoju.
Zacząłem grzebać po szafkach i w końcu pochyliłem się i spojrzałem pod łóżko i było tam pudełko. Wyjąłem je i przetarłem z warstwy kurzu który na nim zgromadził.

Otwarłem, był tam miś. Rozpoznałem go, Deku mi o nim opowiadał. To była jego przytulanka z dzieciństwa wziąłem ją do siebie i przytuliłem.

Pod nim była koperta. Zobaczyłem podpis "Drogi Paniczu" i od razu wiedziałem że to dla mnie.

Wziąłem wdech I Otworzyłem kopertę biorąc do ręki list. Nie wiedziałem czy jestem gotowy aby to przeczytać więc zanim na niego spojrzałem popatrzyłem w sufit. Jak pomyślałem że jestem gotowy mentalnie wziąłem bardzo duży wdech I zacząłem czytać.

"Drogi Paniczu,

Jeżeli to czytasz to zapewne mnie tam z tobą nie ma lecz żyje. Chcę Ci podziękować za to że mogłem z tobą być przez ten czas. Wiedz że jesteś jedyną osobą z którą mogę zamienić zdanie. Może Ci się wydawać że mało z tobą rozmawiam, albo jestem nie miły bo nie mówię jakichś rzeczy. Przepraszam, przełożony mi nie pozwala. Nikt oprócz ciebie się ze mną nie wita. Nikt nie dba abym zjadł. Dziękuję Ci za to że taki jesteś i chciałbym żebyś się nie zmieniał, ponieważ ja wrócę. Kiedy? Otóż sam nie wiem, ale wiem. NIE, ja jestem przekonany że wrócę, jestem twoim ochroniarzem. Moja praca polega na tym aby cię chronić. Więc kiedyś jak będziesz w zagrożeniu ja pojawię się i cię ocalę. Tak jak ty mnie od samotności. Moją misją życiową jest chronienie ciebie. Więc nawet jakbym miałbym to zrobić swoim ciałem, co nie jest dużym poświęceniem dla ciebie Panie i tak to zrobię. Już nie przedłużam. Pamiętaj "Od kołyski do grobu"

Do zobaczenia
Izuku

Ps. Sory, nie jestem najlepsza w pisanie listów.

Ps. Mógłbyś się dowiedzieć jak mam na nazwisko? Bo nie wiem"

Patrzyłem na kartkę papieru z niedowierzaniem. On wiedziała że kiedyś to nastąpi. Może to dlatego że jest ochroniarzem i to w tam młodym wieku?

Chciałem pognieść tą kartkę lecz się powstrzymałem. W końcu to jedyna rzecz, nie licząc misia która mi po nim została. Popatrzyłem na półkę, było tam jego zdjęcie wraz ze mną. Jego twarz nie okazywała żadnych emocji, zawsze jak ktoś był koło nas przybierała taką mine. Co było nawet śmieszne.

Lecz skoro Izu powiedział że wróci to wróci.

Wstałem I rozejrzałem się jeszcze po pokoju. Wyglądał jakby nikt w nim nie mieszkał. Taki pusty, w ogóle nie wygląda przytulnie, a Deku mówił że jak będzie mieć kiedyś dom to ma być przytulny.

Uśmiechnąłem się sam do siebie, wspominając niektóre śmieszne sytuację tak jakbyśmy się mieli już nigdy nie spotkać.

Przytuliłem się jeszcze raz do misia wdychając zapach Izuku, zawsze mnie uspokajał i był tak kojący.

- muszę być silny - powiedziałem i uderzyłem się w policzki aby wyjść z melancholijnego transu. - Dla Izu. On teraz ma na pewno ciężej.

××××××
Izuku

Obudziłem się w jakimś białym pomieszczeniu. Próbowałem podnieść ręce lecz miałem je przywiązane, więc spróbowałem cały się podnieść z łóżka. Nie udało mi się. Cały byłem po przypinany pasami.

Nie wiedząc czemu zacząłem sie wiercić, co raz bardziej panikowałem. Nikt nie przychodził. Rwałem coraz mocniej rękami aby je uwolnić. Patrzyłem z paniką na skórzane pasy, które wydawały się że z każdą sekundą co raz mocniej mnie ściskają.

Przypominały mi niektóre badania, które nie należały do najprzyjemniejszych. Obraz jeszcze bardziej mi się rozmazał. Nie mogłem złapać oddechu. Próbowałem tylko wydobyć się z zatrzasku.

Kiedy widziałem już jak przez mgłę, dostrzegłem jak jakaś kobieta wbiega do pomieszczenia I coś mi wstrzykuje w ramie, od razu opadły mi siły lecz ciągle byłem przytomny.

Co prawdaż powieki robiły mi się cięższe lecz nie dałem się temu zmylić. Jak "lek" stłumił moją "agresję" trzy kobiety podeszły do mnie. Jedna mnie trzymała za barki, a dwie pozostałe odpinały pasy.

Kiedy poczułem że jestem wolny, a aka pielęgniarka popuściła uścisk wyrwałem się, a kobieta upadła na ziemię.

Patrzyłem na nie a one na mnie. Wyglądały na przerażone, zresztą jak każdy kto na mnie spojrzy a mnie nie zna.

Uśmiechnąłem się do nich i z takim uśmiechem wybiegłem z pomieszczenia.

Stanąłem na środku korytarza i rozejrzałem się wokół siebie.

- Japierdole - westchnąłem i usiadłem obok drzwi przez które wybiegłem.

Przecież nie wiem gdzie jestem. Gdzie ucieknę? Może wbiegnę do nie odpowiedniego i od razu mnie zabiją.

Chwyciłem się za głowę I nieświadomie zacząłam ciągnąć swoje włosy.

Nic nie wiem, mogą zrobić ze mną wszystko a ja nawet nie będę wiedzieć czy to mężczyzna czy kobieta.

Muszę się im oddać przynajmniej na chwilę żeby znać rozmieszczenie pomieszczeń. Ale ja nie chce. Chcę do domu. Domu?

Chce gdzieś indziej.

Nagle poczułem dłoń na swojej głowie. Zamarłem.

Podniosłem powoli wzrok na osobę która stała przed mną.

- nic ci już nie grozi - powiedział spokojnym głosem Kacchan. Podniosłem się powoli. Rozejrzałem się, byłem w domu Państwa Bakugo,Nagle Katsu zniknął i obraz zaczął się rozmazywać.
Ostrość wyostrzyła mi się i zobaczyłem nieznanego mi mężczyznę który stoi przed mną, a raczej kuca i trzyma jedną dłoń na mojej głowie.

- eh nie wiedzieliśmy że tak zareagujesz na pasy - mówił a ja nie spuszczałem z niego wzroku. - Jesteś wyszkolony na najwyższym poziomie? - zaśmiał się I poczochrał mi włosy.

- Chodź małolacie. - rozkazał lecz ja nie posłuchałem. Wtedy odwrócił się do mnie przodem, posłał każące spojrzenie i wziął jakiś pilot. Kliknął coś na nim a po moim ciele momentalnie przeszedł prąd. Krzyknąłem bardziej z przerażenia niż z bólu. Podobnych rzeczy stosowali w "domu".

Położyłem na szyi ręce aby zbadać skąd dochodzi do mojego organizmu fala prądu. Miałem na niej obroże. Wszystko jasne.

-nie przeciwstawiaj się. Uwierz mi że nie chce dla ciebie źle. - zaśmiał się I poszedł przed siebie, a ja po chwili znów poczułem lekki dresz na szyi. - mówiłem. Chodź.

Podniosłem się i ruszyłem za nim. Nic innego mi nie zostało.

Ochroniarz×DekuBaku-A-O-BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz