39 5 0
                                    

Malfoy obudził się rano z małym problemem w bokserkach i cały zlany potem. Śniły mu się wydarzenia dnia wczorajszego i na nowo je przeżywał, co doprowadziło go do tego stanu. Z początku próbował nie myśleć o tym i ponownie zasnąć, ale po półgodzinnym kręceniu się z boku na bok, nagle zdał sobie jak nieodpowiedzialne było to, co zrobił.

Nadal niedowierzał, że jego fantazje się spełniły, jednak poniosły nim emocje i zbyt małe opanowanie. Nawet wolał nie wiedzieć co będzie, jeżeli jego ojciec jakimś sposobem dowie się o zaistniałej sytuacji. Stwierdził, że musi trzymać się w ryzach i nie pozwalać sobie na takie przygody, tym bardziej, iż na głowie ma teraz ważniejsze rzeczy, takie jak ratowanie obozu przed atakiem Śmierciożerców.

Od pamiętnego spotkania z Czarnym Panem minęły zaledwie dwa dni, ale czas płynął nieubłaganie, a termin ataku się zbliżał. Nagle przypomniało mu się trzaśnięcie drzwiami i czyjeś kroki na korytarzu, gdy obaj byli w łazience. Miał obawy, czy przypadkiem Voldemort nie wysłał jakiś swoich szpiegów. W takim wypadku mógłby od razu strzelić sobie Avadą. Przypuszczał jednak, że wcale nie musi być to nikt związany z ciemną stroną, a może jakiś uczeń, który pomylił domek, albo w najgorszym scenariuszu - Astoria.

Czuł się lekko zaniepokojony, że ktoś widział ich pod prysznicem, ale co się stało, to już się nie odstanie - mógł pomyśleć, zanim zrobił. Zachował się jak cholerny, bezmózgi Gryfon.

Wnet usłyszał ciche pojękiwanie i leżący na łóżku obok Harry, otworzył zaspane oczy, natrafiając bezpośrednio na szare tęczówki Dracona. Przypomniawszy sobie o incydencie, spuścił wzrok i próbował pozorować sen. Na przekór temu, blondyn szybko wyhaczył onieśmielenie chłopaka i od razu przeszedł do sprostowania sytuacji:

- Potter.

Zielonooki nie zareagował, ale zdradziła go lekko poruszająca się grdyka.

- Potter, wiem, że nie śpisz. Popatrz na mnie - brunet zapatrzył się na wzorek pościeli Malfoya - Nie myśl sobie, że to wszystko co między nami się działo, ma jakieś znaczenie. Ludzie się kochają i to jest najnormalniejsza rzecz na świecie. Mam nadzieję, że słyszałeś o czymś takim jak seks bez zobowiązań i nie będziesz sobie robił teraz żadnych nadziei, bo i tak skończysz ze złamanym sercem, tak jak te twoje faneczki.

- Chyba sobie żarty stroisz. Ty i ja? - parsknął udawanym śmiechem, czując niewyjaśnione kłucie w sercu - Wiem, co masz na myśli i pozostańmy przy tym...Boże, ale my jesteśmy głupi - pacnął się z otwartej dłoni w czoło.

- Tak się kończy bycie twoją niańką, Potty. A teraz chciałbym zadać ci takie jedno, krępujące pytanie. Po co ci lubrykant podczas wyjazdu na zimowe ferie w góry na narty? Planowałeś coś?

Harry spalił buraka i próbował schować się pod kołdrą. Jego chwilowa odwaga jakby się rozpłynęła.

- No, dalej, odpowiadaj, chyba że chcesz, żebym ja ci pomógł odpowiedzieć.

Ni stąd, ni zowąd, Gryfon zdał sobie sprawę, że drugi chłopak musiał przeszukiwać jego rzeczy, skoro wiedział o słoiczku.

- Malfoy, dlaczego grzebałeś mi w komodzie?!

- Czy to ma jakieś znaczenie? Byłem po prostu ciekaw. I w rzeczywistości nadal jestem bardzo ciekawy do czego miałby ci on posłużyć. Nie wydaje mi się, żebyś był fanem przygód na jedną noc - uśmiechnął się sarkastycznie i popatrzył wyzywająco na bruneta.

- Dobra, niech ci będzie...Zawsze noszę ze sobą takie...rzeczy...bo nigdy nie wiadomo kiedy się mogą przydać. Tak jak wczoraj... - o ile to możliwe, stał się tak czerwony jak jego czapka, która już zdążyła znaleźć się na parapecie.

It's just a dream || DrarryWhere stories live. Discover now