Rozdział 8

9 1 0
                                    

Gabriel

Całe dwa tygodnie myślałem nad propozycją ojca. Z jednej strony chciałem go poznać, ale z drugiej był dla mnie obcą osobą i nie czułbym się komfortowo przy nim. Miałem mętlik w głowie, smierć mamy i pojawienie się ojca, bardzo mnie przytłaczało.

Do tego zmarła moja babcia, o której nigdy nie słyszałem. O czym miałabym z nim porozmawiać? Na rozmowy o mamie nie byłem jeszcze gotowy, na rozmowy o tym co robiłem przez tyle lat było za mało czasu, poza tym nie jestem pewien czy chciałbym mu o tym wszystkim mówić.

W końcu zdecydowałem, że tegoroczne święta spędzę u Rose. Jest to osoba, która była przy mnie po śmierci mamy dzień w dzień, przy której czułem się jak u siebie.

Postanowiłem zadzwonić do dziewczyny i poinformować ją, że zjawie się u niej na święta. Nigdy nie byłem w Ameryce, więc byłem bardzo podekscytowany.

Miałem wylecieć z Rose za tydzień, ponieważ chciała pomóc mamie w przygotowaniach do bożego narodzenia. W między czasie tata próbował się ze mną kontaktować, ale niezbyt chętnie mu odpisywałem. Byłem w większym szoku niż gdy dowiedziałem się o śmierci mamy.

***

osiemnasty grudnia. Właśnie próbowałem zamknąć walizkę, gdy doszła do mnie wiadomość od Rose, w której oznajmia mi, że czeka już przed moim domem. Nie chcąc by dziewczyna marzła wyszedłem do drzwi i zaprosiłem ją do środka. Postawiłem wodę na dwie gorące herbaty, a w międzyczasie dziewczyna pomagała mi na nowo poskładać moje upchane ubrania, tak by wszystko się zmieściło.

Kiedy czajnik wydał swój dźwięk, który oznaczał, że woda jest już gotowa sięgnąłem do szafki po herbatę o smaku owoców leśnych. Nie często pijałem jakiekolwiek herbaty, ale gdy dowiedziałem się, że Rose pije je kilka razy w ciągu dnia, postanowiłem zaopatrzyć się w jedno opakowanie jej ulubionego napoju.

Wróciłem do salonu z dwoma gorącymi kubkami, jeden z nich podałem dziewczynie, a następnie razem rozsiedliśmy się na kanapie. Z racji iż lot mieliśmy o drugiej dwadzieścia za dwa dni, a lotnisko było oddalone od mojego domu dosyć daleko, mieliśmy chwilę by na spokojnie jeszcze porozmawiać.

Rose uprzedziła mnie, że będziemy sami z jej mamą, oraz że w domu jest dorosły doberman, ale jest wychowany, tak by być przyjaznym dla ludzi. Rozmawiając podziwiałem ile mała fretka dziewczyny ma energii by biegać po moim salonie tam i z powrotem.

Kiedy zbliżała się dwudziesta trzecia trzydzieści, postanowiliśmy udać się do taksówki, którą zamówiliśmy chwilę wcześniej. Miły pan pomógł nam włożyć walizki do bagażnika samochodu, następnie otworzyłem dziewczynie tylne drzwi po prawej by usiadła na miejscu pasażera, po chwili sam zająłem swoje miejsce po lewej stronie.

Podczas podróży, udało nam się porozmawiać z miłym taksówkarzem, po drodze zawieźliśmy też Sol pod opiekę do Jakoba. Po dosyć długiej podróży na lotnisko, wysiedliśmy z taksówki, zabraliśmy bagaże oraz sol i podziękowaliśmy taksówkarzowi płacąc za przejazd i życząc mu udanych świąt.

Kiedy weszliśmy na lotnisko, od razu udaliśmy się do odpowiedniego punktu oznaczonego napisem: sjekke inn/check in aby nadać bagaż.

Po odprawie dziewczyna udała się do toalety, a ja zająłem miejsce na wolnej ławce. Przeglądałem telefon kiedy przyszła mi dziwna wiadomość.

Od nieznany:
Niedługo się spotkamy ;)

Nie wiedziałem co to miało znaczyć, nie miałem pojęcia, kto mógłby do mnie pisać i z kim miałbym się niedługo spotkać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 16, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Following dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz