#78#

430 23 7
                                    

Pov Olivia Taylor:

Budzę się kilka minut przed siódmą, podnoszę się i ostrożnie wstaje aby nie obudzić śpiących dzieci. Biorę telefon do ręki i wybieram numer do Alexa, za trzy godziny musimy być na lotnisku a on postanowił udać się na małą przechadzke. Po wybraniu kontaktu, dokładam urządzenie do ucha. Gdy mija szósty sygnał włącza się automatyczna sekretarka. Rozłączam się po czym się ubieram a następnie zapieram się za przygotowanie śniadania.

Gdy posiłek jest gotowy, budzę małe urwisy. Jemy wspólny posiłek a następnie pomagam im się ubrać.
- Gdzie jest tatuś, jeszcze nie wrócił z pracy?- pyta Louis.
- Wrócił późnym wieczorem, tata zaraz do nas dołączy- odpowiadam chłopcu.
- Pojechał znów do pracy?
- Możliwe, taka kocha swoją pracę.
- Tak samo jak nas?
- Myślę, że Was kocha najbardziej, żadna praca nie ma z wami najmniejszych szans.
- A Ciebie też kocha?
- Ja jestem tylko dodatkiem w jego życiu.
- Co to znaczy?- dopytuje z ciekawością.
- Ja nie jestem potrzebna nikomu do szczęścia a tym bardziej tacie. Tata już wiele razy udowodnił, że świetnie sobie sam radzi.
- To prawda, bo nasz tatuś jest najlepszy. Ale nie martw się mamo, tatuś Cię kocha.
- Tak?
- Mhm. Gdyby tak nie było nie byłabyś naszą mamą, tatuś nie lubi kobiet.
- Nie lubi...
- Wszystkie się do niego kleją, uśmiechają ale on jest z nami. Wybrał nas nie te panie- objaśnia mi. Faktycznie jest to bardzo pocieszające, że tak przystojny mężczyzna codziennie wraca do swojej rodziny. Gdy kończę ubierać Mile odzywa się mój telefon. Z nadzieją, że to Alex sięgam po niego, na moim wyświetlaczu niestety widnieje napis " Mama". Wyciszam dźwięki i odkładam telefon na podłogę.
- Dlaczego dziś tak wczas wstajemy?- pyta Louis.
- Lecimy na wakacje, wiesz?
- Dzisiaj?
- Jak tylko tata wróci. Oho, wrócił i zapomniał kluczy- mówię podnosząc się. Biorę na ręce Mile i idę otworzyć. - Czemu mnie nie dziwi, że zapomniałeś kluczy?- pytam naciskając klamke lecz po drugiej stronie zamiast Alexa stoi pan Edward.
- Dzień dobry, chodź nie miej czy mogę użyć takich słów.
- Coś się stało?
- Nie. Chciałem porozmawiać chwilę z Alexem, zostałem go?
- Alexa nie ma, wyszedł bardzo wcześnie.
- Wiesz może gdzie go mogę spotkać?
- Niestety nie, Alex jest dorosły robi co chce i chodzi gdzie chce. Nie sprawdzam go.
- Rozumiem a więc przepraszam za najscie- mówi obracając się do mnie plecami. - Aha jeszcze jedno- ponownie na mnie spogląda. - Odejdź z życia mojego syna.
-Słucham?
- Jesteś taka sama jak swój ojciec, jednym wielkim nieszczęściem.
- Pan chyba sobie ze mnie żartuje?
- Mój syn jest zaślepiony ale my przetłumaczony mi do rozumu i znajdziemy mu odpowiednią kandydatkę na żonę. Zapłacimy Ci za milczenie i zniknięcie z tym całym przedszkolem, jego konto i przeszłość będzie czysta. Nikt nie dowie się o waszym koszmarnym związku ani że Alex ma dzieci.
- Pan jest bezczelny.
- Dbam o dobro i przyszłość mojej rodziny. Spakuj się i wyjadz z tym towarzystwem jak najdalej. Formalności i inne sprawy załatwię z Alexem- mówi bezczelnie patrząc mi prosto w oczy. Zamykam drzwi aby go więcej nie słuchać. Do moich oczu napływają łzy. Udaje się w głąb mieszkanie i podnoszę z ziemi mój telefon, wybieram ponownie numer do Alexa. Nie odbiera.

Zdołasz mi jeszcze wybaczyć?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz