~2~

1.8K 106 11
                                    

 Obróciłem się i wtedy ją zobaczyłem. Miała ciemne, bardzo długie włosy, zaplecione w warkocz. Długie nogi, szczupła sylwetka i prześliczna twarz z rozkosznym uśmiechem. Przez wąskie ramiona miała przerzucony łuk i kołczan ze strzałami, co mnie lekko zdezorientowało, z resztą, po raz kolejny dzisiaj, bo nie widziałam nikogo tutaj z bronią. Miałem wrażenie, że skądś ją znam.

– May!-powiedział uradowany Alby i przywitał się, gdy ta do nas podbiegła. A raczej do mojego przewodnika, gdyż nic nie wskazywało, że mnie zauważyła.- Gdzie cię wywiało? Była dostawa.

– Wybacz ale.....- zaczęła się tłumaczyć, jednak chłopak jej przerwał, najwyraźniej domyślając się, co chciała powiedzieć.

– No tak.- oznajmił, tylko oczywiście nie racząc mi przedstawić faktów, a co gorsza nadal mnie ignorując.- To co tym razem robiłaś w lesie?- zapytał krzyżując ręce.

Nagle w mojej głowie coś zaświtało, jakby skojerzenie z tą osobą. Przezwisko?
Czerwony Kapturek.

   Wolała, z niezrozumiałych mi jeszcze powodów, beztrosko hasać wśród drzew, niż, jak zrobiła to cała reszta obywatelów, przywitać, jak to nazwał mnie Alby "Sztamaka". Jej zachowanie dało mi możliwość szybkiego przeanalizowania jej charakteru.

Z tego co mówił mi Alby, każdy powinien zajmować się jakąś pracą, inaczej panował by tu chaos, a rozmawiając z nią używał takiego tonu jakby wypomniał jej niesubordynacje. Na pewno nie lubiła, jak ktoś jej mówi co ma robić. Jest na pewno typem kobiety, która nie da się komuś bez prawnie podporządkować, co dawało jej fory w tak trudnym, w jej przypadku, otoczeniu.

Trochę mnie przeraziło, to jak łatwo mi przyszła analiza jej osoby. Jednak może coś pamiętam?

– Oczekiwałam trochę wdzięczności, wodzu.-przemówiła, przewracając oczyma.- Odwaliłam kawał dobrej roboty. Patelniak jest wniebowzięty i zdaje się, że, za moją sprawą oczywiście, przez najbliższe dni będzie faszerował nas grzybową. Niestety, Winston jest nie co mniej pocieszony, w końcu, przyszło mu obrabiać osiem wiewiórek.

– Pffff.... morderca- prychnął Alby.- A tak w ogóle... May, poznaj Świeżego, Świeży poznaj May.

No w końcu.

– Hej- podała mi rękę, którą natychmiast uścisnąłem.- Świeżynka, ma jakieś imię?

– Thomas- odparłem.

Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się.

– Słyszałam o tobie- kolejny zadziw tego dnia.- Podobno nieźle zaryłeś o ziemię, biegając jak opętany po Strefie- no i czar prysł. Mina mi zrzedła, a Alby wybuchnął śmiechem.

Jej bezpośredność to kolejna rzecz, która sprawiała, że moje przypuszczenia są prawdziwe.

Miałem już coś odpowiedzieć ale przerwał mi krzyk, a raczej wrzask.

– Purwa- oficjalny Pan i Władca tego Sanktuarium dla upośledzonych umysłowo, czytaj niewyżytych nastolatków, użył po raz setny, dnia dzisiejszego, żargonu, który zniekształcał piękno naszegi ojczystego języka.- Zajmij się Njubim, ja idę pomóc Plastrowi.

 Zauważyłem lekkie zakłopotanie i awersje, które ewidentnie był wymalowane na twarzy dziewczyny. Chciała zgłosić sprzeciw, niestety nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, czarnoskóry ruszył biegiem do lichego, drewnianego budynku z drewna, który na dzisiejszej wycieczce poznałem jako prowizoryczny szpital. Odwróciła się w moją stronę i westchnęła.

– Choć, pójdziemy na wieże, Tom.

Jak nowa postać? Podoba się? Przepraszam, że taki krótki, ale obiecuję poprawę, oczywiście nie tylko w długości rozdziałów jaki i w ogólnej jakości moich wypocin. Jeżeli się podoba to proszę o jakiś znak, to duża zachęta do dalszej pracy. Do następnego!!!

Więzień przyszłościWhere stories live. Discover now