-Gdzie jedziemy?-zapytałam, zapinając pas.
-Do jakiejś kawiarni-rzuciła przyglądając się drodze-Może do "Paradiso" na Manhattanie?
Pokiwałam głową i doszło do mnie, że mieszkam już w Nowym Yorku dwa miesiące, a nic jak do tej pory nie zwiedziłam. Muszę to nadrobić gdy zrobi się cieplej.
Po kilkunastu minutach byłyśmy już na miejscu. Weszłyśmy do małej, przytulnej knajpki. Większość stolików była wolna, więc usiadłyśmy przy tym który najbardziej nam odpowiadał. Zamówiłyśmy dwie kawy i kawałek ciasta dla każdej i przystąpiłyśmy do rozmowy.
-Okey, ja zaczynam-powiedziałam, ale się zawahałam. Doszłam do wniosku, że mówienie dla Cary wszystkiego jest jak na razie niepotrzebne- Byłam na wyścigach aut i układa mi się z Harrym coraz lepiej-rzuciłam, a przy tych ostatnich słowach, zaczerwieniłam się bo przypomniałam sobie co ostatnio robiliśmy.
-Też kiedyś byłam na wyścigach, ale motocyklowych-westchnęła- Teraz moje ploteczki. Pierwsza. Idę na operację. Chcę sobie powiększyć biust-rzuciła, a ja zaczęłam się nieopanowanie śmiać. Cara rzuciła w moją stronę oburzone spojrzenie, więc się uspokoiłam ale i tak wszyscy zebrani ludzie wpatrywali się w nasz stolik.
-Chcę zrobić sobie cycki, żeby w końcu poczuć się jak kobieta. Chcesz, żebym miała kompleksy, popadła w depresję i skończyła jako stara panna bez rodziny?-zapytała, oskarżycielsko wskazując na mnie widelcem.
-Okey, zrobisz co chcesz. Ale moim zdaniem wcale nie jest Ci to potrzebne, a operacje plastyczne to drogi szajs, który może spowodować że będziesz wyglądać jak Kim Kardashian-powiedziałam unosząc ręce w geście poddania się.
-I tak to zrobię. Już jestem umówiona na zabieg. Na sylwestra będę miała piękne, jędrne piersi- westchnęła marzycielsko- A teraz druga wiadomość. Ostatnio w parku widziałam twoją kuzyneczkę wraz z jakimś blondynem.
"To moja siostra"-poprawiłam ją w myślach.
-Jak wyglądał ten blondyn?-zapytałam z ciekawości niczego, ani nikogo nie podejrzewając.
-Przystojny. Bardzo przystojny. Wytatuowany. Wysoki. Mijałam ich i słyszałam jak ona powiedziała do niego "Niall"-rzuciła popijając łyk kawy.
Serce mi stanęło. Starałam się przed nią nie okazywać jak mną wstrząsnęła ta informacja.
-To pewnie jej kolega-rzuciłam niepewnie-Jeszcze coś?
-Tak. Widziałam Harrego w kawiarni z jakimś podejrzanym typkiem. Wyglądał jakby był na przepustce z więzienia-powiedziała kończąc ciasto.
Zakrztusiłam się napojem. Muszę się z nim spotkać. Koniecznie, teraz. Nie mogę dłużej odkładać tego tematu na bok.
-Podwieziesz mnie do Harrego?-zapytałam gdy płaciła za posiłek.
-Jasne.
Drogę przebyłyśmy w milczeniu, tylko od czasu do czasu podpowiadałam dziewczynie gdzie ma jechać. Przez cały czas modliłam się, żebym zastała go w domu. Nie zadzwoniłam do niego bo nie miałam telefonu przy sobie, a zresztą zrobię mu niespodziankę.
Gdy tylko byłyśmy na miejscu szybko pożegnałam się z Carą i ruszyłam w stronę klatki. Pokonałam schody i zapukałam do odpowiednich drzwi. Otworzył mi Niall. Nie miałam czasu go teraz opiepszać za spotykanie się z Chanel.
-Hej-rzucił, uśmiechając się do mnie miło.
-Cześć-odpowiedziałam wchodząc do mieszkania.
-Masz gościa!-krzyknął blondyn, idąc do swojego pokoju.
Zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni, skąd wydobywał się cudowny zapach kurczaka.
-Musimy pogadać-rzuciłam stając przy chłopaku.
Harry nie miał koszulki był ubrany w luźne, krótkie spodenki. Jedną ręką mieszał coś na patelni, a drugą przeczesywał swoje niesforne loki.
-Hej, słońce-szepnął, całując mnie w czoło-Zaraz skończę obiad. Poczekasz chwilę tutaj?-zapytał dodając jakichś przypraw. I właśnie w tym momencie wpadł mi świetny pomysł do głowy.
-Wychodzę-usłyszałam krzyk Nialla.
-Hej-rzuciłam i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi-To poczekam u Ciebie w pokoju. Pooglądam jeszcze jakieś Twoje prace- powiedziałam będąc już na korytarzu.
W pokoju Harrego panował jak zawsze porządek. Zamknęłam cicho za sobą drzwi i wzięłam się do roboty. Okłamałam Stylesa. Nie miałam zamiaru robić tego co mu powiedziałam. Miałam zamiar poszukać jakiegoś towaru. Oczywiście miałam nadzieję że niczego nie znajdę, ale chciałam się upewnić. Zaczęłam od półek z książkami i wszystkim innym. Te miejsca były najbardziej widoczne, więc nic nie znalazłam. Miałam mało czasu, więc robiłam to mało szczegółowo. Następna była szafa z ubraniami. Nic. Podeszłam do komody. Moje ręce zaczęły drżeć. Otworzyłam szufladę ze skarpetami i wsadziłam rękę na samo dno. Moje palce dotknęły zimnego, foliowego woreczka. Oddech uwiązał mi w piersi. Opadłam na łóżko w ręku trzymając woreczek z białym proszkiem. Nie mogłam na to patrzeć. Przeszedł mnie dreszcz na myśl o tym, że nie dość, że Harry to sprzedaje to jeszcze sam to bierze.
-Chodź, już jest gotowe-usłyszałam głos chłopaka, który tak wiele dla mnie znaczył.
Idąc w stronę kuchni, nogi miałam jak z waty. Dłoń w której trzymałam narkotyki cała się trzęsła, ale mój wyraz twarzy pozostawał neutralny.
Gdy weszłam do kuchni Harry właśnie nakrywał do stołu. Stanęłam przed nim. Worek z proszkiem podsunęłam mu pod samą twarz.
-Musimy pogadać-rzuciłam, pewnym głosem, który także mnie zdziwił.
Harry upuścił talerz, który miał w ręku.
-To nie tak jak myślisz-rzucił niepewnie dłońmi zakrywając twarz.
-Więc mi to wytłumacz-powiedziałam znowu głosem który brzmiał jakby nie był mój.
CZYTASZ
Cure ✔
Fanfiction"Jesteś światłem, jesteś nocą Jesteś kolorem mojej krwi Jesteś lekiem, jesteś bólem Jesteś jedyną rzeczą której pragnę dotknąć Nigdy nie sądziłam że to może znaczyć dla mnie tak wiele, tak wiele." -Ellie Goulding