Niedziela. Większość moich znajomych w ten cudowny dzień, leżało skacowanych, a niektórzy po prostu odpoczywali od świata. Ja należałam niestety do tej drugiej kategorii. W sumie trudno określić czy niestety czy stety. Czasem lepiej się upić i zapomnieć o wszystkim, ale wiadomo, to uczucie nie będzie towarzyszyło nam cały czas. Drugiego dnia będziemy leżeć, myśląc, że jesteśmy martwi. Tak też będziemy się czuli.
Niektórzy czują się tak, bez ani kropelki alkoholu. Do tej kategorii również można byłoby mnie wpisać.
Ale sęk w tym, że nikt by w to nie uwierzył.
Wszyscy łykali wszystkie moje kłamstwa, jak wygłodniałe wilki.
Każdy z nich myślał, że jestem idealna, mam idealne życie, kochającą rodzinę i wsparcie na każdym kroku.
Prawda była inna. Zupełnie inna.
Ale tylko ja o tym wiedziałam.
Trudno wracało mi się do domu, gdy wiedziałam, że jak tylko wrócę mama zacznie wyładowywać na mnie swoje emocje. Rozumiem, że każdy człowiek ma prawo do emocji, ale są granice.
Niektóre osoby nie wiedzą co to znaczy granica.
****Siedziałam w pokoju i uzupełniałam kolejny wpis w pamiętniku. Pisze w nim od momentu, w którym wszystko się zepsuło. Moja mamusia się zepsuła. Zepsuła również mnie i mojego brata Theo.
Wraz z Theo zawsze byliśmy dla siebie ratunkiem. Mój kochany brat rok temu wyjechał na wymianę do Bułgarii, lecz wracał za niecałe 2 tygodnie.
Oboje wiedzieliśmy, że będzie to dla nas trudne, bo nikt nigdy nas nie rozdzielał. Byliśmy jednością.
Wiadomo. On spełniał swoje marzenie, więc cieszył się z tego wyjazdu. Wiedziałam, że za mną tęsknił i się o mnie martwił. Wiedział, że nie mamy łatwo w domu. Codziennie około ósmej wieczorem dzwonił do mnie, pytając mnie jak się czuje i co dziś robiłam. Był moim kołem ratunkowym. Czasem były gorsze dni, w których rozmawiałam z nim prawie całą noc, a czasem gadaliśmy z 5 sekund, bo cały dzień spędzałam u przyjaciółki i było dobrze.
Jak wiadomo po powrocie do domu, już tak nie było.Czekam na niego, bardziej niż na prezent pod choinką. Chcę go już zobaczyć. Jeszcze tylko dwa tygodnie.
Skończyłam pisać dzisiejszą notatkę w pamiętniku i coś w środku mówiło mi, aby przeczytać pierwszy. Nie chciałam tego robić, bo nie chciałam wracać do tego, co wtedy czułam.2017.03.02
Zobaczyłam tą datę i coś we mnie pękło. Miałam wtedy urodziny. Tu się wszystko zaczęło. Kończyłam 13 lat. 3 lata temu zaczęło się piekło, w którym płonęłam do dziś.
Mam 13 urodziny. Dotychczas wszystko było idealne, ale nie dziś. Pierwszy raz pokłóciłam się z moja mamusią. Owszem, często miałam z nią jakieś spiny o to, że nie chodzę w bluzach i się przeziębie, o to, że nie sprzątam, ale dziś poszło o coś innego. Nie powinnam się tym przejmować, ponieważ każdy się ze sobą kłóci, ale tym razem to nie była wymiana obraźliwych słów. Ona mnie uderzyła. Pierwszy raz w życiu.
Poczułam wtedy nie tylko łzy na moich policzkach i pieczenie. Poczułam prawdziwą ją. Możliwe, że napiszę jutro.I nie napisałam.
Kolejny wpis jest z 2018 roku. Chciałbym przypomnieć sobie co się działo, że nie pisałam. Niestety tego nie pamiętam. Albo nie dopuszczałam do siebie myśli z tamtego okresu.Zamknęłam notatnik na kłódkę, która była już tak zepsuta, że ledwo się zamykała. Ale działa, to najważniejsze. Mały kluczyk, który otwiera ten spis tajemnic włożyłam w dziurę w podłodze.
Jak miałam 14 lat stwierdziłam, że podniosę jeden panel w pokoju i zrobię tam kryjówkę na moje tajne rzeczy. Skrytka okazała się bardzo mała, więc mój notatnik by się tam nie zmieścił. Zatem stwierdziłam, że będzie to idealne miejsce na kluczyk.
CZYTASZ
fire and silence
Romance16-letnia Rose Grayson ma trudne życie. W domu rodzinnym pomiędzy ją a jej matką dochodzi do przeróżnych kłótni, które zazwyczaj kończą się podbitym okiem u Rose. Dziewczyna dla znajomych i bliskich jest Son, z nazwiska. Nikt, oprócz jej brata, któ...