Rozdział 14

199 5 0
                                    

POV; Emma

- Wiedzałam!- wydarła się Evie.

- Co to miało być?!- spytała Mal- A zresztą nie warzne czemu nie chcesz iść na to przyjęcie?

- Przemyślałam to i jednak ide- powiedziałam.

- To dobrze- powiedziała Lonni- to ja będe lecieć widzimy się na przyjęciu pa.

- Pa- powiedziałam- No musze się przygotować. Ile tak wogule zostało do tego przyjęcia?

- Z jakaś godzina- oznajmiła Evie- choć pomożemy ci i tak miałyśmy do ciebie przyjść.- Mal i ty będziecie wyglądać obłędnie!- pisneła z zachwytu- Po zatym Emi musisz oczarować tego przystojnego księcia, który cię przytulał przed chwilął.

- Co? Nie wiem o czym mówisz. Nathan to mój przyjaciel- oznajmiłam- po prostu się spytał co się stało i mu wszysto powiedzałam i wiesz co odrazu lżej na duszy mi jest.

- To świetnie, że komuś się wygadałaś- powiedziała nasza stylistka- to czas się przygotować.

Tuż przed rozpoczęciem zgarnełyśmy chłopaków oczywiście gotowe. Evie mała granatową sukienke, Mal jasno fioletową spudnice i tego samego koloru bluskę a aj ciemo fioletową spudnice i do tego biało-czarną koszulę, ułożone włosy tak żeby zasłaniały moją bliznę. Byliśmy na miejscu chłopcy jak to oni żucili się na fątanne z czegoladą ja tesz poszłam sprubować bo nie mogłam się opszeć ja po prostu uwielbiem czekolade i truskawki. Stanełam obok córki Złej Królowej i wpatrywaliśmy się w przectawienie, które się odgrywałona rozpoczęcie przyjęcia. Stałam tak zamyślona do puki Evie mnie nie szturchneła i nie pokazała idącego chłopka w moją strone w pierwszej chwili go nie rozpoznałam ale później wiedzałam, że to Nathan idący do mnie w garniturze w kolorze nieco jaśniejszego granatu.

POV; Nathan

Kiedy wyszedłem od dziewczyny poszłem do pokoju się przebrać kiedy to zrobiłem ruszyłem prosto na przyjęcie i czekałem na przybycie rodziców, kiedy ich zobaczyłem podszedłem do nich i się przywitałem.

- Och synku jak ja się stęskniłam za tobą- powiedzała mama przytuliła mnie i pocałowała w policzek.

- Mamo widzeliśmy się nie dawno poza tym może ktoś zobaczyć- oznajmiłem troche za żenowany.

- Och daj spokuj

- Cześć tato- powiedzałem i wyciągnołem dłoń do niego.

-Cześć synu- powiedzał i uścisną mi rękę.

- To gdzie ta dziewczyna?- spytała mama- Jak jej tam było Emma tak?

- Tak zaraz powinna być ale teraz chodźcie Ben ma dla wszystkich niespodziankę- poprowadziłem ich w strone sceny gdzie część osób zaśpiewało piosenkę pana Płomyka jak on śpiewał dla Pani Belli. Gdy się skąńczyła zobaczyłem Emme która stała obok Evie.

- Mamo ja zaraz przyjde bo zobaczyłem Emme- powiedzałem i zaczołem iść w jej strone stała tam i nie zwruciła uwagi zobaczyła mnie córka Złej Królowej i ją szturchneła pokazując w moją strone. Podeszłem do nich.

- Hej Evie mogę ją porwać?- spytałem a ta się uśmiechneła.

- Pewnie- oznajmiła i popchneła dziewczyne w moją strone.

- Choć Emma moi rodzice już tu sa i chcą cię poznać.

- No dobra to choć- chwyciłem ją za rękę i ruszyłem w strone rodziców.

- Nie stresuj się tak- powiedziałem  do niej.

- Jak ja mam się nie stresować skoro twoi rodzice ją wrogami mojego taty- oznajmiła- A jak uznają, że jestem taka jak on?

- Nie uznają tak- powiedziałem.

- Skąd wiesz?- spytała.

- Bo nie jesteś taka jak on- powiedziałem przez co się uśmiechneła i nieco uspokoiła- zaraz będziemy.

- Mamo, Tato to jest Emma córka Dr. Facilerra- przectawiłem ją- Emmo to są moi rodzice księżniczka Tiana i Książe Naveen.

- Miło mi- powiedziała i wyciągneła rękę.

- Nam tesz- powiedział mój ojciec i uśćisną dłoń nieco nie ufnie mama tak samo ale później zrobiła coś czego się nie spodziewałem.

- Ojej jak ty jesteś śliczna- oznajmiła mama i ją przytuliła czego się po niej nie spodziewała i zrobiła się czerwona.

- Ja... Dziękuje wasza wysokość też jest ładna- powiedziała nieco zakłopotana.

- Żadna pani czy wasza wysokość tylko mów mi po imieniu i dziękuje- uśmiechneła się do niej.

- Dobrze wa.. znaczy Tiano- powiedziała Emma jaka ona słodka jak się rumieni.

- A więc jesteś córką Dr. Facilera tak- zaczą mój ojciec był ostrożny- nie jesteś do niego podobna.

- Tak wasza Wysokoś, ponieważ jestem podobna do mamy a od ojca odzieczyłam kilka cech włączając w to jego magię.

- Rozumiem i mów mi po imieniu- ozanjmił i się uśmiechną po nim się tego nie spodziewałem chyba jej ufa.

- Dobrze- powiedziała nieco zakłopotana- A tak przy okazji to chciałam przeprosić za mojego ojca i jego czyny.

- Nie musisz przepraszać- powiedziła mama zdziwiona i zaskoczona tak samo jak tata.

- Owszem musze ponieważ na wyspie mój ojciec odkupił swoje grzechy i się bardzo zmienił- powiedziała nieco bardziej stanowczo- Od kąd poznał mamę zmienił się, bo miłość zmienia ludzi- oznajmiła- Ja przeprzszam troche się uniosłam.

- Nic nie szkodzi- powiedzała mama.

- Masz racje miłość zmienia i pozałem to na własnej skurze - powiedzał tata- jesteś stanowcza i uparta masz chyba po ojcu dobre serce- oznajmił teraz to jestem pewny że jej ufa.

- Naprawdę? I jeszcze raz przepraszam za niego.

- Już dobrze nie przepraszaj-powiedziała mama i tak staliśmy i rozmawialiśmy dobre kilka minut.

Następcy:córka cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz