Rozdział 4 Płacz.

133 4 3
                                    

Rozdział „Płacz".
Po rozmowie z Księciem Światła I aniołami, po krzykach i placzach, rozpaczliwych błaganiach by go zostawić w spokoju. Dano mu odpocząć, dopiero jak stracił przytomność. 
Został wrzucony do celi znajdującej się na najwyższym piętrze cytadeli, piekielnego więzienia pilnie strzeżonego przez dwóch strażników. Właściwie to jednego, bo ten drugi spał snem wyjątkowo nadprzyrodzenie głębokim.

- Boże, nie dam rady być tutaj... - Nie dam rady!!! - rzekł i po raz pierwszy się rozpłakał. 

Nataniel gdy strażnik popchnął go mocno w stronę celi, upadając, uderzył plecami o jakąś obrzydliwie chropowatą ścianę. Na ścianach tańczyły cienie zmieszane z małym płomykiem ogni na krużgankach, palących się smętnie. Zapach dymu był niezwykle duszący, a ciemność bolesna...

- Niech twoje oczy przywykną do ciemności. - Dosłownie i w przenośni. - mruknął jeden ze strażników i roześmiał się złośliwie. - Nie zobaczysz światła chyba... nigdy - mruknął strażnik. 

Nataniel zazgrzytał lekko zębami.

-Do niczego nie będę przywykał! Uwolnię się. Nie zrobiłem nic ! Nikogo nie zabiłem! - wołał przez zamknięte potężne drzwi. - Nie zabiłem... Ja jestem niewinny.... Nie powinienem tu być!!! - wrzasnął i umilkł.

Powoli zaczęło ogarniać go przerażenie, że ta ciemność rzeczywiście może być jego źródłem wiecznego życia. Ze juz nic nie jest w stanie zrobić. Ze patrząc na potęgę Księcia Światła I aniołów on jest całkowicie bezbronny. Nie ma szans z nimi walczyć. Jest skończony. Poczuł paniczny lęk.

Bał się. Popatrzył się w stronę małego zakratowanego okna , które miał przed sobą na samej gorze chropowatej sciany i powoli zbliżył się do niego.
Podniósł głowę, ale od razu uderzył się o sufit.

Cela była zbyt mała nawet żeby stanąć na nogi .Nataniel był załamany. Wiedział, że w piekle jest piekielnie, ale żeby aż tak.

- Hej strażniku! Wiem, że mnie słyszysz! Powiedz proszę! Co to jest? - zawołał do strażnika. - Co jest za tym czarnym morzem, które widzę z okna ? Co to za wyspa?! Można się tam dostać?! 

- Człowieku jaka wyspa - odparł gardłowym głosem strażnik, dusząc się ze śmiechu. - To chmura pyłu. To co widzisz to teren przeklęty, tam odbywają się walki na Arenie Potępienia - miejscu, gdzie walczą dla uciechy Księcia niewolnicy z piekła. Prawdę mówiąc robią to też żeby przypodobać się Księciu. Może jak Książę cię doceni i będziesz mu posłuszny też będziesz brał udział w takich walkach. - dodał strażnik. - A na razie siedź cicho i nie odzywaj się. Nie chcę mieć kłopotów, że gadam z więźniem. - Jeszcze siedzący obok mnie Artis nas usłyszy. Chociaż nie, on akurat to ten tego odpłynął....

Nataniel słyszał kpinę w jego głosie.

- Opowiesz mi trochę o piekle... - Chyba to nie jest zabronione... - No co ci szkodzi trochę postraszyć więźnia...

Strażnikowi rzeczywiście przyszło na myśl, że mogłoby być nawet ciekawe opowiedzieć o piekle. Rozmawiać lubił. Trafił mu się więzień nie byle jaki, bo pochodzący z polecenia Testerosa, a jego opieka nazwana wyjątkowo bo „pod szczególnym nadzorem''. Widać, że ktoś tam na dole w królestwie go docenił powierzając mu opiekę nad kimś takim.

- Dobrze... ten tego... co chcesz wiedzieć. - rzekł. - Cholera nie mam za dużo czasu, bo będę musiał obejść kilka cel piętro niżej. - Ty jesteś zamknięty tutaj sam na tym piętrze. Mamy cię strzec jak oka w głowie. Tak jakby ktoś... próbować miałby cię niby ukraść... - Haha - rzekł i zaśmiał się.

Nataniel słuchał go przez drzwi.

- Mów o piekle. - rzekł trochę zagniewanym głosem, a po chwili żeby schlebić strażnikowi dodał: - Proszę, masz taki głos i tak mądrze mówisz... To ty mógłbyś być prawą ręką Księcia. A może jesteś....

Zakazane nielatanieWhere stories live. Discover now