Pomóż mi zapiąć sukienkę, co?
Liczyłam, że zmądrzejesz po tym upadku. Ale zgłupiałaś. Powiedz mi jak mam to zrobić?
Instruuj, jak mam kierować ręką.
I tak to robisz na wyczucie.
Błagam... Oddaj mi tą racjonalność, już nie wytrzymuję! Idź tam i mów.
Eh... W lewo, do góry... Nie tak wysoko. No. Teraz chwyć ten materiał... Tak... I uważaj, żeby nie zaciąć niczego... Powoli, przecież słaby zamek. No. Idealnie.
Dzięki. Spodoba się mu?
Od kiedy Ci na tym zależy?
Odkąd mam iść z nim na wesele?
A spodoba mu się to? A będzie pasować? A jak to będzie razem wyglądać?
Naśladowanie mojego głosu średnio Ci wychodzi.
Tym bardziej, że to Twój głos.
Hmm... Może wyśłać mu zdjęcie?
Jasne, będzie miał się w co gapić całymi dniami.
Śmieszne.
Ślepa jesteś? Innych oskarżasz o ślepotę, a sama nie widzisz.
Dobrze, będzie się gapił i stwierdzi, że jestem za brzydka.
Ślepota. Głuchoniema.
Antykinetyczna!
...
...
...
Przepraszam... Ja nie chciałam.
Wiem, czuję to.
Jesteś bardzo zła?
Tak.
Przepraszam.
Nie ma za co. Zaraz się stopisz ze wstydu.
Naprawdę...
Nie chciałaś? Wiem. Ja też przepraszam.
Obie wyrzuciłyśmy...
...najgorsze obelgi.
Wiesz co?
Co?
Mam plan.
Mów.
Po całej tej bieganinie pojedziemy w trójkę nad jezioro. Na godzinę.
Pasuje mi.
Świetnie.Idę na dół i pokazuję się mamie i młodszej siostrze. Starsza wyjechała z chłopakiem do pracy na kilka miesiecy, ona jedynie miała minimalne pojęcie o Amelii i całej reszcie...
- Chyba odnalazłaś się w swoim żywiole? Piękna barwa - mówi zmęczona kobieta w farbowanych na blond włosach spiętych w kok.
Czemu ostatnio tak często jest wycieńczona?
- Piękna jesteś... - mówi moja mała siostrzyczka, Diana. - Też będę tak kiedyś wyglądać?
- Będziesz o wiele piękniejsza, z Twoimi włosami... - mówię.
Naprawdę. Ma piękne kasztanowe włosy, w których cały czas goszczą naturalne blond pasemka.
Mała przytulia się do mnie.
- A ten chłopak? Vin? Czy jak?
- Irvin, mamo.
- I tak po prostu Cię zaprosił? Od tak? - No błagam Cię! Kolejna osoba o to pyta.
- To mój przyjaciel.
A ona się uśmiecha 'dyskretnie', choć ja i tak widzę. W oczach chyba wirują jej wspomnienia.
Zapewne gdy wrócę do pokoju, czeka mnie podobna rzecz. Ale raczej dotycząca książek. Czy w moim życiu w ogóle coś się dzieje?*************
Weź się w garść.
Ciekawe jak...
Histeryzujesz.
Jak zwykle.
Uśmiechał się.
Histerycznie, koszmarnie. Biło od niego złem.
To tylko człowiek.
Rozalia go nie widziała.
Bo była zajęta pisaniem wiadomości?
Bo nie mogła go zobaczyć?
Jakoś go nie kojarzę.
Lalkę też musiałam Ci opisywać. I pojawił się tak samo. Znikąd.
Od Kerta.
Co?!
Nic. Histeryczko.
Skąd to wiesz?
Od Azalii.
Rozmawiała z Tobą?
Kiedy śpisz błądzę po Botasie...
Czyli on jest moją podświadomością?
Dobranoc...Wstaję z wysokiego snu.
Że co?!
Wszystko wydaje się przesłonione ścianą wody lub nie przezroczystego szkła. Staję na trawie. Moment, na dywanie. Nie trawie, ale... Zbliża się do mnie wysoki kształt, chyba upada, ale zaraz wstaje. Obraz nadal jest zamazany. Wszystko jest znane. Dziwna istota jest blisko, wygląda jak...człowiek, ale... ten granat... ta skóra...
Postać podnosi rękę na wysokość twarzy, jakby opierała się o ścianę.
Jak w transie powtarzam ten ruch i wyczuwam zimną... wodę? Ale moja ręka nie jest mokra...
- Kim... kim jesteś? - pytam.
- Jestem tu taki samotny... Cały ten zamek... Puste echo się roznosi... Tylko w tym lustrze mogę widzieć kogoś żywego... Mnie... - mówi ochrypłym, smutnym głosem. A może rozpaczliwym? - Może dziś, lustrzanko, powiesz mi kto będzie dzielił ze mną wieczność? Nie...?
Obraz zaczął się lekko wyostrzać.
- A może turystę? - ciągnie swój monolog. - Zbłąkanego wędrowca, na ścieżce marzeń? Może... Może będę mógł mu... pomóc?
Kontury istoty wyostrzają się, jestem w stanie dostrzec jego żółte oczy. Całe jego ciało, nawet twarz, opina elastyczny granatowy kombinezon, imitujący skórę gada... A może to nie jest sztuczne...? Jeśli on ma taką skórę?
- Witaj. - mówi. - Wiedziałem, że to już blisko.
- O...o czym Ty mówisz? Widzisz mnie?
- Moja lustrzanka... Ona jest granicą, niewielu może przez nią przejść.
- Dokąd prowadzi?
- Do zamku Bezdroży.
- Bezdroży czego?
- Marzeń.
Następuje chwila ciszy.
- Więc? - pyta moja kolejna urzeczywistniona imaginacja.
- Więc co?
- Chcesz zwiedzić mój zamek?
- A czy się dostanę do niego? I jeśli się dostanę, czy wrócę?
- Masz czas. Masz trzy tygodnie.
- A później co?
- Ja znów się pojawię.
- Nie rozumiem. Dlaczego miałabym tam pójść?
- To miejsce niespełnionych marzeń, bolesnych wspomnień, smutnych i zagubionych dusz...
- Wymieniasz wiele. Mówiłeś, że jesteś sam.
- Niewielu może przekroczyć granicę. I jedna osoba na pewno nie będzie mogła wrócić. Lecz... Tutaj dusza odnajdzie wytchnienie. Pozwolimy tu płakać, a jeśli zechcesz - pomożemy. Gdy będziesz walić głową w mur - podarujemy Ci kolce, abyś mogła poczuć ból fizyczny. Podarujemy Ci zapomnienie o przeszłości psychicznej. A gdy wreszcie poczujesz najgorsze z cierpień - pozwolimy Ci odejść. Oprócz jednej osoby, która czuć tego nie umie. I może z lekką duszą obserwować to wszystko i dzielić ze mną zamek. Jedyną zasadą dla Ciebie jest nie informowanie nikogo o mnie. Nie możesz. Nawet głębszemu ja.
- Czy wiesz kim jest ta osoba, która nie odejdzie? - pytam.
- Nie.
- Dobranoc - mówię.
- Mało kto rozumie tę ironię, co?
- Znikaj. Nie chcę rozpaczy.
- Powrócę. Ja, Saba, zawsze powracam.
I wszystko wróciło do normy, ale zdałam sobie sprawę, że wokół niego na ziemi rozsypane były świeże kwiaty. Ale tylko na początku. Później zgniły.*************
Co jest takiego w tym oknie, że się tam gapisz?
Zobacz.
Ale one...
One mają prawo. To nie jest nic złego.
W takim wypadku nie.
Bo?
Bo kłamią.
Oj, Amelia. Wszyscy kłamią. A one... Niech robią co chcą. Nie istnieję już dla nich.
Nie rozumiem z tego nic.
Jak to nie rozumiesz? Nie rozumiesz, że nie mogę zostać szczęśliwa? Że nie zasługuję... Ale kit z tym wszystkim, słyszałaś już to.
Prawda.
Cholera. Kochany internet. Wiesz dokąd idą? Na pociąg. Jadą na ten basen, o którym nawijał mam kiedyś dwa miesiące. I nie pojechałam, bo im się nie chciało. Tak oto wygląda życie Ivy. Wszystko to kłamstwo i obłuda. Nie ma już prawdy.
I co zrobisz z tym faktem?
To samo, co zrobiłam z tamtą kartką. Czasem mam wrażenie, że przewiduję przeszłość. Zrobię to samo co zrobiłam, gdy się dowiedziałam, że to Andrew dał Koralowskiej kartkę.
Nic?
Kompletnie nic.
Idę do Mikrów.
Dobranoc.Jestem sama. Jestem całkowicie sama. Czy dobrze robię, nie robiąc nic? Może Amelia ma rację? Może powinnam coś zrobić. Może powinnam porozmawiać... Jutro...
Ta... Jutro. Skąd ja to znam?
Ale nie to było najgorsze.
Najgorsze było to, jak ją spotkałam. Po co w ogóle pytałam dokąd idzie?
Jechałam spokojnie rowerem zobaczyłam ją. Moją niegdyś najlepszą przyjaciółkę. Wszystko pięknie. Ale co? Ale Iva musi zapytać dokąd tak pędzi!
A dokąd pędziła?
A, no z resztą. A dokładnie z dwoma innymi dziewczynami. Cała nasza paczka. Wszystko uległo powolnemu rozkładowi. Budowane latami, upadło.
Wiecie jak niewiele może zniszczyć aż tak wiele?
Nielogiczne zdanie? Przypatrz się mu. Tak wygląda życie. Każda sekunda wypełniona jest dziwnym tchnieniem irracjonalności.
Podchodzę do lustra. I patrzę w moje odbicie.
Widzę ból.
Widzę strach.
Tęsknotę.
Smutek.
Rozpacz...
Rozpacz jest blisko.
Prawda Sabo?
Już wiem co czujesz. Tylko Ty, sam.
A porozmawiać możesz tylko że swoim odbiciem.
Konwersację prowadzisz w umyśle.
Bo nikt oprócz Ciebie nie może odpowiedzieć.
Czekam. Czekam na Twój powrót.
Nie wiem, czemu chcę Ci zaufać.
Wiem, że chcę móc zapomnieć o mojej przeszłości. O czasie przeszłym moich uczuć.
Czy... mogłabym Cię odwiedzić?
CZYTASZ
Chora psychicznie.
ParanormalTypowa, nudna nastolatka. Marzy o prawdziwej przyjaźni i miłości. Pragnie zmian. Jedyne co ma do pokazania, to magia książek. Ukrywa swoje uczucia, zamyka się w sobie. Wszyscy uważają, że milczy. Podczas gdy w jej głowie odgrywają się dziwne zdarzen...