Rozdział 17

148 14 4
                                    

*POV LEVI*

Nie byłem w stanie pojąć jakim cudem powrót mojej narzeczonej zmienił się w oficjalne negocjacje. Wciąż miotało się we mnie tyle emocji, że nie potrafiłem przetrawić niczego, miałem w swoim wnętrzu jeden wielki mętlik. Im dłużej słuchałem tym bardziej nie wierzyłem. Najwidoczniej potrzebowałem czasu by przyjąć to wszystko do siebie.

Hange szybko zaprowadziła Norę i Rina do naszego pokoju obrad. Był raczej mniejszym pomieszczeniem, bardziej przytulnym - z krzesłami, dwoma sofami naprzeciwko siebie i rozpalonym kominkiem, który przyjemnie suszył mokre ubrania na ciele.

Mój oddział i Calcium zajęli miejsca nieco bardziej z tyłu, na krzesłach, bądź też po prostu stali ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Hange usiadła na kanapie, wskazując dłonią żebym i ja również to zrobił.

Jednak najbardziej zależało mi chociaż na jeszcze chwili dotyku z Norą, więc stanęliśmy wraz z Rinem przy wieszakach, a ja pomogłem ściągnąć dziewczynie jej biały płaszcz, przy okazji odgarniając jej niesamowicie długie włosy. Musiała je przez te cztery lata zapuszczać i muszę przyznać, że bardzo mi się u niej podobały.

-Dziękuję. - szepnęła Nora, na co Rin cicho zachichotał, przyglądając się nam uważnie. Przypominał trochę młodszego brata, który podgląda swoją starszą siostrę i jej chłopaka, którzy chcą się zamknąć we dwoje w pokoju obok.

Chwyciłem Norę za dłoń, żeby ściągnąć jej przesiąkniętą wodą rękawiczkę, ale ta szybko cofnęła rękę i lekko się wzdrygnęła. Nie rozumiałem skąd ta reakcja, kochała mnie od zawsze trzymać za dłoń.

Dziewczyna odwróciła głowę w bok, unikając mojego pytającego spojrzenia. Wstydziła się. Widziałem to.

-Sama ściągnę. - powiedziała cicho, po czym zdjęła rękawiczkę z lewej ręki i wywiesiła ją na jednym z wieszaków. Miała nieco przemarznięte palce.

Mój oddział i Hange spoglądali zaciekawieni na Norę i Rina, a Sasha w tle zaparzała herbatę, żeby nieco ocieplić naszych gości.

Nora na chwilę się zawahała, widziałem jak jej kocie oczy przez chwilę uważnie lustrują moją twarz. Lewa dłoń jej się trzęsła, gdy trzymała palce na prawej rękawiczce.

-Ja... ja byłam... na wojnie. - powiedziała do mnie cicho, chociaż jej głos i tak potoczył się miękko po pokoju. Z początku nie rozumiałem dlaczego mówi o tym w tym momencie, ale po chwili do mnie dotarło - być może miała jakąś ogromną, szpecąca bliznę na prawej ręce i dlatego nosiła rękawiczki.

Położyłem jej dłoń na ramieniu i pokręciłem głową.

-Nora, najważniejsze, że wróciłaś. - odpowiedziałem, żeby dodać jej otuchy. Widziałem wiele blizn i ran w swoim życiu, żadna mnie nie odstraszy od osoby którą kocham.

Dziewczyna ostrożnie zdjęła rękawiczkę, a mnie kompletnie przytkało, bo nie spodziewałem się ujrzeć czegoś takiego. Cała metalowa dłoń, z detalicznie wykonanymi palcami i nadgarstkiem. Ruszała się bez najmniejszych problemów, chociaż gdy panowała cisza można było usłyszeć delikatne, metaliczne szczęknięcia. Jakby milion drobnych korbek i zapadni się w niej poruszało. Widziałem, że metalowa ręka ciągnie się znacznie dalej, ale suknia odsłaniała jedynie dłoń.

Nie umiałem nic wydusić ze swojego gardła. Ta niesamowita ręka... co to dokładnie jest?

-WAAAA!!! NORA, TO JEST NIESAMOWITE!!! - wypiszczała Hange, kompletnie odlatując. Przeskoczyła przez stolik i podbiegła do czarnowłosej, wyciągając łapska by jak najszybciej zobaczyć jej metalową rękę.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz