45. A kysz duszo nieczysta!

150 20 4
                                    

Ku irytacji Caleba, weszła na boisko w stroju Gimnazjum Raimona. W ogóle, irytowało go że w drużynie mają mieć dziewczynę.

- Co ona tu robi?! No nie mówcie że serio będzie z nami grała!

- Nie, nie będę grała dla Akademii Królewskiej, aż tak nisko jeszcze nie upadłam - prychnęła, doprowadzając Stonewalla do furii.

- Chyba nie masz tak wysokiego poziomu blondi - warknął brunet, tym samym wkurwiając Naomi. David i Joe popatrzyli po sobie wiedząc jak to się zakończy.

- Skąd go Dark wytrzasnął? - zapytała z pozoru spokojnie. - Przecież to jest jakaś słaba podróba Sharpa! Nawet jest od niego brzydszy, chociaż nie sądziłam że to możliwe!

- Dobra paniusiu, daj sobie spokój, genów nie oszukasz, dziewczyny nie grają w piłkę, co najwyżej w siatkę.

- Ta?

Po piętnastu minutach kłótni, Caleb powiedział coś czego miał pożałować do końca życia.

- No to jak jesteś taka świetna to proponuję zakład! Jeden na jednego, kto pierwszy strzeli to wygrywa! - powiedział pewny swego. Naomi, Joe i David mieli lekkie deja vu, bo podobna sytuacja miała już kiedyś miejsce, a konkretniej z Sharpem. - Jeśli ja wygram, to... kupisz mi trzy gry na komputer! Takie jakie sobie wybiorę!

- Dobra! - warknęła Blaze, zła że następnemu już z kolei idiocie musi coś udowadniać. - Ale jak ja wygram, to na kolejny trening i mecz przyjdziesz w stroju teletubisia! Stoi? 

Caleb zamarł. To był zakład o bardzo wysoką stawkę. Bo co jeśli dziewczyna faktycznie byłaby tak dobra jak mówi Dark?

- Bo chyba się nie boisz?

- A czego? Bo nie widzę. Oczywiście że stoi!

<⚽>

"Czemu to Axel musiał się urodzić pierdolonym, matematycznym geniuszem?!" jęknęła Naomi w myślach, rozmasowując guza na ramieniu. Zerknęła z nadzieją na okno, i ponownie przeszła się po pokoju, chociaż bardziej pasowałoby określenie więzienie.

Bo od kiedy Ray Dark zorientował się że blondynka ni cholery nie zamierza ani trenować ani grać w jego drużynie (no kto by się spodziewał) to została zamknięta w jakimś pierwszym lepszym pokoju, wywlekana z niego dwa razy na tydzień, kiedy wstrzykiwali jej jakieś gówno, po którym czuła się zupełnie jak na matmie. I miała świadomość że jeszcze kilka razy jej coś podadzą, a to może nie skończyć się za dobrze.

Tak więc znowu zaczęła przeszukiwać pomieszczenie, a nadziei że znajdzie coś co pomoże jej się uwolnić. Niestety, nic się nie znalazło, więc tak jak wcześniej, znowu zaczęła walić w drzwi. Bez jakiegoś specjalnego zdziwienia, po chwili usiadła na podłodze, zmęczona, I zaczęła intensywnie myśleć nad jakimś sposobem na ucieczkę. Jej spojrzenie padło na okno. Było zamknięte na zamek którego nie potrafiła rozwalić.

- WIEM! - krzyknęła do siebie, I zaczęła gimnastykę, żeby dostać się pod łóżko gdzie znalazła jeden z dwóch elementów do stworzenia Mjolnira. Znaczy... jego bardziej współczesnej wersji. - Kurwa, kluczy w pokoju nie zostawili ale taśmę klejącą, trzonek od miotły i Nokię 3310 już tak - mruknęła do siebie. Z tak stworzoną bronią ruszyła na okno. Gdy przywaliła w klamkę, zamek pękł, a okno otworzyło się z hukiem. Wyjrzała przez nie, I zobaczyła ciemne fale.

"Aaaa, jebać" pomyślała, i zaczęła się wspinać na parapet. Usłyszała szczęk klucza w drzwiach, I zamarła. Stanął w nich Joe.

Gapili się na siebie ładne parę minut, bo jak zareagować na takie coś.

- Puka się niedojebie - powiedziała, wciąż nie zmieniając pozycji.

- Jak tak patrzę co odpierdalasz, to aż kusi żeby do Sharpa zadzwonić, I mu powiedzieć. Od tego to byś opiernicz dostała - pokręcił głową.

- Dobra, siedź cicho King, bo zaraz faktycznie będziesz królem, tylko że cosplayu Freddiego Cruggera - warknęła zeskakując na podłogę. - Jak ty w ogóle otworzyłeś te drzwi?

- Jak, jak? Kluczyk zajebaliśmy! - zza bruneta wychylił się David.

Naomi pokręciła głową z rozbawieniem, nie mogąc uwierzyć że tych dwóch sprzeciwiło się Darkowi.

- Dobra, zaraz tu będą Raimonowie. Wejdziesz na to drugie boisko, najlepiej od razu do chłopaków - powiedział David, wpuszczając ją do damskiej szatni.

- Jasne

- Ale jedna rzecz. - powiedział poważnie Joe. - Nie wtranżalaj nam się w mecz Blaze.

- O Jezu, dobra, dobra.. - mruknęła.

- Nie Blaze, poważnie. Nie wpierdalaj się w mecz.

<⚽>

- Co tam siła, uczciwość, uczciwość jest ważniejsza! - wkurzył się Jude, czując się jak Naomi I Mark na matmie. Nie rozumiał NIC.

- Co za wzruszający moment, łza się w oku kręci! - prychnął złośliwie Caleb, klaszcząc. Nie miał pojęcia jak wielki opieprz za to zbierze, za kilka miesięcy.

- Utkaj pizde Stonewall! - z wejścia wypadła Naomi, uciekająca przed jakimś ochroniarzem.

- Co do cholery?! - zawołał dredowaty.

- O hej Sharp, nie sądziłam że kiedyś tak się uciesze na Twój widok! - oznajmiła z uśmiechem, chowając się za chłopakiem. - A kysz duszo nieczysta! - zawołała odganiając się od ochroniarza.

Piłka służy do kopania kolegów ~ Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz