Rozdział 47. Nevan

57 11 0
                                    

Obudziłem się gwałtownie, wyrwany ze snu głośną muzyką. Sapnąłem, przewracając się na brzuch i chowając głowę w poduszkę.

Dźwięk był zbyt głośny, by chociaż jedna szara komórka w mojej głowie odczytała co ten bodziec oznaczał. Zapach pomarańczy, potu i spermy unosił się w powietrzu, odurzając mnie i dusząc. Moje zmysły wariowały.

Moja dłoń dotknęła czyjegoś ciała, cofnąłem ją, czując bolesne mrowienie w palcach.

Przewróciłem się na bok, podciągając kolana pod klatkę piersiową. Nie mogłem złapać oddechu, a te które łapałem dusiły mnie.

Dłoń przeczesała moje włosy, wywołując napięcie mięśni. Słyszałem głos, ale był niewyraźny jakby dobiegał z innego pokoju. Zagłuszała go melodia, nadwyrężająca moje nerwy.

Gdzie byłem?

Z kim?

Nie potrafiłem otworzyć oczu, kiedy słońce raziło tak mocno.

Czułem się jak po przegranej walce.

Muzyka ucichła na sekundę, by po chwili wznowić tortury. Dźwięk był znajomy. Przeplatany znajomym głosem.

- Twój telefon...

Opal.

- Odbierz go - wychrypiałem w poduszkę.

Melodia była inna, głośniejsza niż zwykle. Zarezerwowana na połączenia od Nialla.

Dłoń Opala w moich włosach wprawiała mnie w nadpobudliwość, ale kiedy ją zabrał, tęskniłem za dotykiem.

Nie słyszałem jego słów, tak jak nie słyszałem odpowiedzi Nialla. Co się ze mną stało?

Podniosłem się gwałtownie, czując pod palcami zmiętą pościel i kawałki pomarańczy. Przynajmniej to mi się nie przyśniło i wiedziałem, jak i z kim spędziłem noc.

Wracały mi zmysły.

Opal złapał moje ramię, kiedy wstałem z łóżka i niemal się przewróciłem. Słońce wciąż mnie oślepiało, powietrze ciążyło moim płucom.

Czy tak do mnie przemawiał Księżyc?

Ciche stuknięcie sugerowało, że Opal odłożył telefon na szafkę. Odezwał się, ale nie potrafiłem go zrozumieć. Czekałem aż cokolwiek do mnie dotrze, albo przynajmniej odzyskam siły.

- Fortuna...

- Nie teraz!

Podniosłem na niego głos. Na Opala. Powinienem go przeprosić, ale moje usta nie chciały więcej współpracować.

Krzyczałem na niego, a tylko nie chciałem słyszeć ani słowa o Fortunie. Nie z jego ust. Nie, kiedy czułem się jakbym miał umierać.

Przetarłem twarz i odetchnąłem głęboko. Spojrzałem na Opala, jego twarz nabierała ostrości w moich oczach.

Pochyliłem się i pocałowałem go w usta, by go przeprosić.

Wyprostowałem się. Powoli stawałem się znowu sobą. Odzyskiwałem siły i zdrowy rozsądek.

Pociągnąłem Opala w stronę łazienki, ciesząc się, kiedy nie protestował. Milczał, ale wprowadził mnie pod prysznic i zaczął myć moje ciało.

Nienawidziłem zasypiać po seksie bez wcześniejszej kąpieli. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Spowalniało mnie to.

Dzwonił Niall i chodziło o Fortunę, a ja nie mogłem pójść od razu sprawdzić co się stało. Śmierdziałem i kleiłem się.

Cierpliwy (Wilcze kołysanki 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz