Rozdział 10

168 19 0
                                    


Rozdział 10

Sara

- Ty głupia pindo!!- mamrotałam pod nosem idąc wkurzona -to mało powiedziane, w kierunku domku. 

- Dlaczego? Dlaczego natrafiam na samych pojebów? Uhhhhh- Co ja sobie myślałam? No, co!!??- Że spotkałam zajebistego normalnego faceta? Nic się nie nauczyłam po Davidzie, kurwa nic!!!

Kiedy zobaczyłam go przy barze, pomyślałam, że czeka na mnie. Euforia, którą poczułam za chwilę zmieniła się w zażenowanie. Boże, policzki płonęły mi czystym żarem. Och jak miło było poczuć jego ciało, ale kiedy się odwrócił, wyczułam jego zdenerwowanie. Był cały spięty. A kiedy zobaczyłam jak ta... ta... druga obejmuje go za ramię. Bał się, że go nakryłam, bo robił coś złego? Uhhhhh- furia wylewała się ze mnie. Złość zamroczyła mi obraz przed oczami. Szłam bardzo szybkim tempem, na tych swoich obcasach, jakbym została poparzona. 

Poniekąd tak właśnie się stało. 

Raz go przeklinałam, by za chwilę bronić. Po co mi te dramaty? No po co?

Przecież nie mogę zaangażować się w jakąkolwiek relację z Chrisem i to powoduje, że jestem beznadziejna..., że nie mogę mieć pretensji do niego o tą sytuację. Łączył nas tylko seks, a nie deklaracje miłości! Na miłość boską, przecież zaczyna mi na nim zależeć!! Jak to możliwe? Jakim beznadziejnym cudem, spotykam faceta i tak nagle jak grom z jasnego nieba, moje serce jest gotowe na kolejną miłość? Kurwa!!
Szamoczę się chwilę z zamkiem w drzwiach. Z tego zdenerwowania nie mogę opanować trzęsących się dłoni.
- Co jest do cholery...!!! -warczę, kiedy kluczyk nie chce się przekręcić. - Pomyliłam domki? - podnoszę wzrok na drzwi, na których widniejący numer zgadza się z tym, które zajmuję. 

- Otwierajcie się, no... !!
Schyliłam się nieco, żeby zajrzeć, czy w zamku nie było jakiegoś paprocha, który uniemożliwiał włożenie klucza. Dziś wszystko obraca się przeciw mnie!
- Pomogę....
Nagle zimny prąd przeszywa moje ciało. Ton głosu jest mi bardzo dobrze znany. Wszystkie włoski na ciele jeżą się od strachu, który opanowuje właśnie w tej chwili moje ciało.
Patrzę na dłoń, która zakrywa i ściska  moją, na co się krzywię.
Poznaję ją... Nadal nosi obrączkę.... Moje serce bije w zawrotnym tempie, jakby miało ochotę wyrwać się z piersi i spierdalać jak najdalej. Tętno szaleje w każdym możliwym miejscu. Słabo mi. Ogarnia mnie panika.
Podnoszę wzrok do góry i od razu całe życie ze mnie uchodzi.
- Da..David.. Co... co.... ty...? - jąkam się. 

Jezusie to niemożliwe!!!

- Co ja tu robię??? Pytasz co ja tu robię kochanie? - jego intensywny wzrok przenika mnie na wskroś. Leniwie wodzi swoimi mętnymi oczami po mojej twarzy. Próbuje uśmiechnąć się, ale jego uśmiech jest zbyt zbolały.
Wygląda fatalnie... ciemne wory pod oczami, wychudzony i zarośnięty. Wygląda jak wrak człowieka. Oczy ma przekrwione... a w nich coś niespokojnego...
- Otworzymy teraz drzwi, wejdziemy do środka i porozmawiamy... - przysuwa usta do mojego ucha i mówi głosem ociekającym lodowatym gniewem. Przestrzeń między nami wypełnia woń mocnego alkoholu. Nadal nie puszczając mojej dłoni obserwuje mnie z bliska i przejeżdża językiem po zębach. Czuję jego oddech na sobie i krzywię się z odrazą jaka się we mnie budzi. Jak szybko o nim zapomniałam? Jak szybko moje ciało przestało na niego reagować? 

Był jak robal, którym się brzydziłam.
Wiem, dlaczego tu jest... dlatego mój wewnętrzny głos daje mi do zrozumienia, że jeśli tam wejdę, cała nie wyjdę. Muszę zrobić wszystko, aby od niego uciec. Już! Teraz! Natychmiast! Zaczyna brakować mi powietrza z tych emocji, które nie niosą niczego dobrego.

Hawaii Love   #Zaufaj Mi. TOM 1| ZAKOŃCZONE| 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz