Kolejny zwykły dzień, a za oknem umierająca natura. Przy życiu utrzymują się tylko moje czerwone róże. Lekko mienią się w słońcu, które powoli wstaje zza horyzontu. Pokój mieni się w złocie, a moje oczy w podkrążonych cieniach. Kolejny dzień wstaję nie wyspana, tylko po to, żeby przeżyć kolejny dzień w szkole i wyczekiwać piątku. W piątek będę wyczekiwała poniedziałku, natomiast w domu będę pragnęła pójść do szkoły i spotkać się ze znajomymi, jednak gdy ich spotkam będę myślała tylko o tym, aby wrócić już do domu. Moje niezdecydowanie czasem lekko mnie denerwuję, ale to już chyba taka moja natura. Wiecznie narzekającego i w ostatnim czasie również nie wyspanego człowieka.
Wyjrzałam jeszcze przez okno, żebym wiedziała, jak się ubrać. Jedni chodzili w kurtkach, drudzy w samych koszulkach. W sumie nic się nie dowiedziałam, więc postanowiłam, że założę po prostu bluzę, jak zmarznę, to najwyżej się przeziębię. Wyszłam z domu w kierunku szkoły, był wtorek, więc zapowiadały się całkiem luźne lekcje.
– siema stara! – usłyszałam wesoły krzyk dobiegający zza moich pleców z czarnego Audi.
– Sieema – próbowałam z entuzjazmem odpowiedzieć, ale moje zmęczenie niezbyt mi na to pozwalało.
– Wsiadaj, bo wyglądasz jak trup, podrzucę Cię.Jest to jedna z moich zaufanych osób. Nazywa się Ania, można nawet powiedzieć, że się przyjaźnimy. Aczkolwiek każda z nas ma swoje życie i sumie rzadko się widujemy i rozmawiamy. Jednak kiedy już dojdzie do naszego spotkania, możemy zarwać całą nockę, a tematy nigdy się nie kończą. Anka była w swoim żywiole, rozkręcała imprezę w samochodzie i wyzywała wszystkich innych kierowców i pieszych.
– JAK ON JEDZIE?! No nie wytrzymam, oni wszyscy chyba wygrali prawo jazdy w chipsach… To w sumie nie jest ważne, opowiadaj co tam u Ciebie?
– Całkiem dobrze, nie wyspałam się dzisiaj, ale ogólnie nic ciekawego się u mnie nie dzieje.
– Weź przestań, wyglądasz jakbyś miesiąc nie spała. Wyśpij się, bo Łysy robi imprezę w sobotę. Oczywiście jesteś zaproszona, musimy się w końcu napić razem.Ania, była zawsze szczera do bólu, ale lubiłam to w niej. Zawsze w jej obecności czułam się dobrze.
– dobra to daj mi znać jeszcze, co i jak. Może wpadnę jak będę miała wolny weekend. – odpowiedziałam spokojnie, ale w głębi duszy cieszyłam się na to wyjście.
– No raczej, że wpadniesz innej opcji nie widzę. W ogóle słyszałaś co się stało? Pamiętasz, ten nowy co Ci opowiadałam zamknęli go podobno za handel dragami.
– Który? Ten niski blondyn?
– Chyba o tym samym myślimy, wiesz który ten co spadł ma schodach rok temu w szkole.
– Aaa, no to trzeba było tak od początku. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że mógł sprzedawać narkotyki, prędzej ktoś mu podrzucił. Jak on się boi odezwać do innych, a co dopiero w takie bagno się mieszać.
– No stara, mówię Ci. Sama zobaczysz w szkole, każdy o tym gada podobno zwinęli jeszcze 5 osób, ale nie wiem nic więcej. – Anka przyciszyła muzykę, bo właśnie dotarłyśmy na miejsce.Przed szkołą stała karetka i trzy radiowozy.
W oddali zobaczyłam Antka idącego w naszą stronę, który z daleka świecił swoją łysą głową.– siema, podobno jakiś chłopak dosypał czegoś nauczycielce. Myślałem, że się przekręciła, ale na szczęście szybko przyjechali po nią.
W ogóle, zmieniając temat, to robię imprezę w Sobotę mam nadzieję, że przyjdziesz Blanka.
– Jeszcze dam Ci znać, ale pewnie przyjdę – Odpowiedziałam Łysemu, po czym rozeszliśmy się.Idąc na pierwszą lekcję, słyszałam jak każdy rozmawiał tylko o tym, co się stało. Ja się w sumie tym za bardzo nie przejęłam, bo nic mnie już w tej szkole nie zdziwi.
Dzień bardzo szybko mijał, aż była już trzecia lekcja, na której miałam sprawdzian z matematyki. Ja się z tym przedmiotem bardzo nie lubię, po prostu nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Siedziałam jednak przez 30 minut zdenerwowana i próbowałam obudzić swoje ostatnie szare komórki. Ściągać za bardzo nie mogłam, pomimo że siedziałam w bardzo dobrze strategicznym miejscu w sali. Niestety, byłam pod ostrzałem wzroku nauczycielki.
Co chwila słyszałam głos Litkiewicz skierowany do mnie:
– Blanka!
… Nie kręć się,
… Siedź prosto
… Daję ci ostatnie ostrzeżenie!Zostało 15 minut do końca i faktycznie przestałam się kręcić, bo zaczęło mi odcinać nogi, potem ręce, a następnie pamiętam, aby jak poczułam ból głowy, uderzając nią o posadzkę.
Nie wiem, ile leżałam na ziemi, ale karetka znów musiała przyjechać, tym razem po mnie. Lekko się przebudziłam w drodze do szpitala. Widziałam kątem oka moją jasną bluzę, która była poplamiona krwią. Nie wiem, skąd krwawiłam. Nade mną stała Litkiewicz, patrząc na mnie oczami, które były przepełnione strachem. Ja się nie bałam, w sumie nawet do końca nie kontaktowałam i nie wiedziałam, co się stało. Było mi wszystko jedno, nawet nie czułam żadnego bólu, nie miałam siły odezwać się słowem, zapytać o cokolwiek. Gdy ostatni raz zamknęłam oczy w karetce, zaczęłam mieć dziwne sny.Wstałam z łóżka. Byłam w ciemnym pokoju, a w ręce trzymałam zapaloną świeczkę, szłam przez korytarz, aż wyszłam na zewnątrz i spotkałam Paulinę i Weronikę, moje stare znajome. Z Weroniką, natomiast poznałam się dwa lata temu i do tej pory mogę powiedzieć, że jest to jedna z fajniejszych osób, jakie poznałam w swoim życiu. Mimo że nie mamy już kontaktu, bo nasze drogi się rozeszły, po tym, jak skończyła szkołę. Jest ode mnie starsza dwa lata.
Po wyjściu z korytarza, zgasiłam świeczkę i ujrzałam jak we dwie stoją w altanie, która należała do restauracji. Pracowały tam, mimo to, że stałam przed nimi, nie widziały mnie. Zaczęli przychodzić ludzie. Weszłam razem z nimi do środka lokalu. Wszystko było przystrojone w białe kolory, a w każdym kącie i na stołach stały czerwone róże. Chciałam jedną wziąć do ręki, ale okazało się, że mają kolce i zraniłam swoją dłoń. Spojrzałam, jak stróżka krwi plami rękaw mojej białej koszuli. Dostrzegłam wtedy, że jedna z kobiet wpatruje się we mnie. W podeszłym wieku, ubrana w elegancką, drogą sukienkę. Nikt inni mnie nie widział albo nie zwracali na mnie uwagi. Podeszła do mnie i wręczyła mi róże, tym razem bez kolców. Pochyliła się i wyszeptała:– Róże bez kolców są dla tych, którzy znaleźli siłę wśród ran. Twoja droga jest pełna wyborów, a kwiaty są znakiem odrodzenia. Niech cię prowadzą przez mroki do światła.
Następnie delikatnie się uśmiechnęła i zniknęła wśród tłumu. Na końcu sali zobaczyłam trumnę, a w środku leżało moje ciało, blade i wychudzone. Podeszłam bliżej, a wtedy postać z trumny przebudziła i się, i gwałtownie wstała.
Panie doktorze!!! Dziewczyna się obudziła – wykrzyczała jedna z pielęgniarek
– Dzień dobry, Blanka dobrze mówię? Jak się czujesz? – doktor z uśmiechem na twarzy czekał na moją odpowiedź.
Wzruszyłam tylko ramionami, po czym odparłam
– ile leżałam nieprzytomna?
– Dwa dni, odpocznij teraz, pielęgniarka przyniesie Ci zaraz coś do jedzenia, wieczorem pójdziesz na badania.Leżałam, więc i czekałam. Podpięta pod kroplówkę, z boląca głową.
– przyniosłam Ci jedzenie – odparła pielęgniarka i położyła je na stole.
Ja, natomiast zaczęłam patrzeć na swoją dłoń.
– Co do ręki, podobno uderzyłaś się o coś ostrego jak upadałaś, a głowę rozcięłaś o podłogę. -- dodała pielęgniarkaNadal pamiętałam swój sen, był strasznie realny, a ja do końca dnia miałam wrażenie, że nigdy się z niego nie wybudziłam.