Następnego dnia po epickiej walce i chlaniu do nieprzytomności Wiktor czuł że coś jest nie tak.Otóż Karol przyjebał Grubemu z pięści w brzuch (z całej pety ofc) przez co w nocy co chwilę rzygał i co za tym idzie latał do łazienki i budził Maćka.
W końcu zebrał się w sobie i zlazł z łóżka, ubrał się, gdy w końcu przybył do kuchni niemal od razu został zauważony przez Maćka (instynkt mordercy robi swoje).
-O śpiąca królewna wreszcie wstała!-Zaśmiał się.
-Daj mi spokój, trochę wczoraj...(Gruby ma jednak mocną głowę, kto by się spodziewał).-Niedokończył bo przerwał mu śmiech Sekatora.
-A NO TAK! TY SIĘ BIŁEŚ Z KAROLEM! DAŁEŚ MU SIĘ! AHSHBSVSSGABBABSBBSBSBZB.-
Wykrzyczał między napadami śmiechu.-Spierdalaj, ty się biłeś z Olą i też ci coś nie wyszło.-Wypomniał Sekatorkowi.
-...Dobra już nie ważne...
-Tak wogóle to tak mi przyjebał że teraz czuję jakbym miał zaraz wyrzygać wątrobę...w nocy też rzygałem...
-No wiem ciężko cię było nie usłyszeć.-Powiedział.-Ale skoro aż TAK źle się czujesz to może pójdziemy do lekarza?-Zaproponował.
-Okej możemy pójść.-Niechętnie odpowiedział.
***
Gdy nadeszło już południe przyjaciele zaczęli się szykować.
-EJJJ GRUBYY JESTEŚ JUŻ GOTOWYYY?-Zawołał Maciek stojąc przed drzwiami wyjściowymi.
-NO PRZECIEŻ JA JUŻ PRZY AUCIE STOJEE.-Krzyknął.
-A, no to możemy jechać.-Zarządził.
***
Po dotarciu na parking i wejściu do budynku i po dłuższej chwili czekania na korytarzu wreszcie zostali poproszeni do wejścia do gabinetu.
-Dzień dobry.-Przywitał się grzecznie Wiktorek.
-Dobry.-Odpowiedział lekarz.-Proszę usiąść.-Mówiąc to wskazał dwa krzesła naprzeciw jego biurka.-A to jak mniemam pana chłopak?-Zapytał patrząc na Maćka.
-NIE.-Oboje zaprzeczyli w tym samym momencie.
-..W takim razie zacznijmy..Co panu dokładnie dolega?
-Spadłem ze schodów i uderzyłem brzuchem w poręcz.-Ciekawa wymówka.
-Rozumiem proszę wstać..-I zaczęły się badania po ich zakończeniu lekarz nie wyglądał na zadowolenego.
-A więc.-Zaczął.-Nie jestem w stanie powiedzieć na ten moment co dokładnie się z panem dzieje, aczkolwiek nie jestem pewien czy powinien pan wrócić do domu, w związku z tym skieruję pana do szpitala w którym zostanie pan najwyżej jakiś tydzień.
-Rozumiem...W takim razie niech pan prowadzi..
Po pożegnaniu się z Maćkiem Wiktor usiadł na łóżku szpitalnym i zaczął rozmyślać o sensie jego życia.
***
Następnego dnia Maćkowi naprawdę nudziło się samemu w zamku, wyszedł po coś do jedzenia dla Grubego jak wróci, wieczorem poszedł na spacerek i w końcu zasnął.
Gdy się obudził czuł się jakoś dziwnie...czy on tęsknił? Za Grubym? Nie to niemożliwe.
W ja razie tak mu się nudziło samemu że postanowił wykraść Wiktora że szpitala co z tego że to nielegalne, tak samo jak inne nielegalne rzeczy które robił.
A więc gdzieś koło południa zaczął się szykować.
Gdy wyszedł i znalazł się przed szpitalem postanowił obmyślić plan (bo oczywiście wcześniej mu się nie chciało). Wreszcie zdecydował że zażuci linę do okna i się do niego wdrapie.
Po randomowym wskakiwaniu do pokoi do jakiś randomowych ludzi wreszcie trafił na te do Wiktora.
-Co ty tu robisz?-Zapytał zdziwiony Gruby.
-Przyszedłem po ciebie!-Zawołał Maciek.
-Ahaa a jak zamierzasz to zrobić?
-No normalnie, chodź.
Po wyskoczeniu chłopaków z budynku zaczęli odjeżdżać a gdy w końcu wrócili do zamczyska Maciek pochwalił się przygotowaną niespodzianką dla Wiktora.
-Masz kolację Gruby.
CZYTASZ
Sator Morderca Bez Serca Tom l
HumorMaciek zabija swoich lubych. Imiona i nazwiska są przypadkowe, książka jest pisana w celach humorystycznych i nie ma na celu nikogo obrazić.