[14] Cięcie!

17.8K 1.7K 481
                                    

wiecie co robić, misiaki #ReputationSoe

co złego to nie ja

...

Blake

Ostatnie dni były cholerną katorgą, w której przewracałam głowę z prawa na lewo, próbując znaleźć komfortową pozycję do snu. Skutkowało to tym, że chodziłam niewyspana i zła. Dokumenty w pensjonacie zalegały, bo nie potrafiłam wypełniać ich ręcznie lewą ręką, a trzymając długopis w prawej, miałam wrażenie, że odpadnie mi całe ramię.

Dopiero po tych siedmiu dniach poczułam rzeczywistą poprawę. Mogłam ruszać ręką aż do łokcia, ale nadal nie było mowy o podnoszeniu jej do góry. To wciąż za mocno bolało. Zastrzyki pomagały na chwilę, sprawiając, że drętwiał mi cały bark i ramię, co było swoistym odpoczynkiem, ale mijało następnego dnia. Po pierwszych trzech dniach skończyły się one i zostały tylko maści, które nakładałam w kółko w jedno miejsce, do którego sięgałam.

Czasami miałam ochotę zadzwonić do Kiernana i poprosić o pomoc. Szybko jednak to wydawało mi się głupie i rezygnowałam z tego pomysłu. Jednak on pisał pierwszy, pytając o to, co skrupulatnie zbywałam. Przedwczoraj wróciła Lexy, która praktycznie u mnie zamieszkała, słuchając opowieści, plotek i mi pomagając, jednocześnie opowiadając o swoim wyjeździe.

Dopiero dzisiaj, gdy jadłyśmy słodkości z miejscowej piekarni i oglądałyśmy po raz setny odcinek Glee, przyznała się do tego, że poznała tam jakiegoś faceta.

To od razu sprawiło, że się obruszyłam, krusząc ciastko na swoją bluzkę.

– Jakiego faceta? – zapytałam z buzią wypchaną kruszonką, a ona zaśmiała się, dłonią zamykając mi szczękę. Parsknęłam śmiechem, prawie to wszystko wypluwając na kanapę.

– Wydawał się w porządku, więc zapewne jest jakimś oszustem – odpowiedziała rozbawiona. – Ma na imię Harry, jest starszy o dwa lata i pracuje dla konkurencyjnej firmy.

– Konkurencyjna firma? Będziecie ze sobą konkurować? Och, uwielbiasz to. Rywale, którzy zamieniają się w kochanków. Mówię twoim językiem, nie? – roześmiałam się, a ona walnęła mnie poduszką. – Moje ramię!

– Przepraszam, skarbie – powiedziała szybko, robiąc skwaszoną minę, na co roześmiałam się jeszcze głośniej, pokazując jej, że to przecież nie to ramię. – Jesteś walnięta.

– Bo zadaję się z tobą – rzuciłam pod nosem, szturchając ją żartobliwie. – No opowiadaj.

– Był bardzo miły, od razu złapaliśmy wspólny vibe, żartując i się śmiejąc. Dobrze się z nim rozmawiało, potrafił flirtować tak, że prawie umierałam z gorąca i od razu coś między nami... zaskoczyło.

– Osz kurwa...

– Mhm – dokończyła za mnie z ekscytacją w głosie. – Jest z Nowego Jorku, a właściwie mieszka niedaleko niego. Jest tylko jeden... aspekt, który trochę mnie przeraża.

– Oho, zaczyna się – mruknęłam pod nosem z zaciekawieniem. – Jaki?

– Ma dziecko – rzuciła, na co pokiwałam powolnie głową, zaciskając usta. – Trzyletnią córeczkę.

– Przynajmniej tego nie ukrywał.

– Nie – potwierdziła. – Był zupełnie szczery, stawiając sprawę jasno zanim w ogóle zaczęliśmy ze sobą flirtować. Więc...

– Duża, zielona flaga.

– Tak. – Uśmiechnęła się do siebie jak idiotka. – No i jesteśmy w kontakcie. Piszemy ze sobą praktycznie cały czas.

Christmas Reputation [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz