Natalia
Wstałam z decyzją, że nie może być tak, jak zaplanował ojciec i matka Amelii. Po prostu nie może.
Zmiana planów, siostra. Impreza będzie u mnie, napisałam płucząc zęby. Ile osób będzie? Albo nie pisz. Wolę nie wiedzieć.
Ten marniutki żart to był szczyt moich możliwości i wydobyłam go z siebie, bo ona miała tak samo kiepski nastrój. Miałam jednak w rękach sposób, żeby to naprawić, w jej przypadku.
Amelia od razu zadzwoniła.
- Iiiii! – pisnęła prosto w moje ucho.
Odłożyłam komórkę i ustawiłam tryb głośnomówiący.
– Nie żartuj. Naprawdę? – cieszyła się dalej Amelia.
- Naprawdę. Podaj ludziom mój adres. I o czternastej jesteś u mnie. Weź od razu ciuchy, w których chcesz wystąpić na imprezie.
- Po co tak wcześnie? – zapytała, już pochłonięta tym planem.
- Obiecałaś kiedyś, że będziesz u mnie sprzątać.
Amelia sapnęła z niedowierzaniem, a potem błyskawicznie się zorientowała, że jej pozycja negocjacyjna jest co najmniej przeciętna.
- Eee, no... no dobra.
- Nie – zlitowałam się nad nią. – Posprzątacie po imprezie. Dzisiaj jest czysto.
- U ciebie zawsze jest czysto – podchwyciła Amelia. Potem odegrała teatralnie ulgę: - Już myślałam, że naprawdę będziesz mi kazała...
Przerwałam jej:
- Musimy zrobić zakupy i przygotować coś do jedzenia.
Temu przytaknęła z większym entuzjazmem i obiecała pomoc swoich znajomych przy robieniu sałatek, koreczków i kanapek na gorąco, w których byłam specjalistką.
- Ale sypialnia jest niedostępna - zastrzegłam. - Żadnego seksu w moim łóżku. Ani rzygania. W ogóle, nie możecie pić alkoholu ani palić.
Amelia zaniemówiła.
- Żartujesz, tak? To moja osiemnastka!
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Po prostu nie zniszcz mi mieszkania, okej? Jak narozrabiacie, to sami gadacie z policją.
Zaraz po tych słowach poczułam chłód w żołądku, bo skojarzenia z wybrykiem Antka były oczywiste.
- Jak będzie problem z policją, zadzwonię do taty – powiedziała beztrosko moja siostra.
Poczucie dyskomfortu jeszcze bardziej wzrosło.
- Mela, jeśli to będzie coś więcej, niż zbyt głośna muzyka, to nawet telefon do taty ci nie pomoże – zwróciłam jej uwagę.
- Nie wygłupiaj się. Myślisz, że nie wykorzystałby swoich wpływów?
Zmarszczyłam brwi i pozwoliłam tym dziwacznym słowom zagościć w moim umyśle.
– Ale fajnie, Tuta! Już myślałam, że dla nikogo moje urodziny nie są naprawdę ważne. Nic nie zepsujemy. Nie martw się. Ja w ogóle mogę przyjechać zaraz.
- „Zaraz" wychodzę do pracy – powiedziałam skupiona na malowaniu rzęs. – Muszę być do trzynastej trzydzieści, potem zmieni mnie mama.
- Mogę pożyczyć twoje złote buty?
Próbowałam sobie przypomnieć, czy się ich czasem nie pozbyłam.
- Jak je znajdziesz, są twoje.
- Tuuuuta... - jęknęła marudnie Amelia. – Jak tak mówisz, to znaczy, że już ich nie masz.
CZYTASZ
DRŻĄCE GWIAZDKI
Romance- Mam dwadzieścia osiem lat i na pewno jestem starsza od ciebie. Niedawno się rozwiodłam. To nie jest dobry pomysł. Uważne spojrzenie obiegło moją twarz, szyję, całą sylwetkę. - To tylko pięć lat więcej - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. - Cies...