Saiyanka na słowa mężczyzny uśmiecha się pod nosem. Podniosła na niego swój wzrok mówiąc:
-Mam niezrównany saiyański honor i coś, co mnie napędza do dalszych działań. Ale to zobaczysz w swoim czasie. Nigdy nie dam nikomu nade mną górować zbyt długo. Nawet saiyanin bez boskiego ki, może być najsilniejszy. I ja jestem tego doskonałym dowodem! Zrobiłam to wszystko sama! Boskie ki może się gonić!- Karolin wykrzyczała z dumą a jej aura zwiększyła się kilkukrotnie oraz miała dziwne, kolorowe przebłyski.
Karolin jednak nim się obejrzała, miała staruszka tuż przed swoją twarzą, a po chwili poczuła mocne, brutalne uderzenie w szyję. Jakim cudem staruszek potrafił przewyższyć jej moc super saiyanina white? Staruszek stanął nad leżącą na ziemi kobietą i rzekł:
- Twoja postawa od razu ukazuje mi, dlaczego jesteś silna. Nie potrzebujesz trenera, by stać się potężna! Wystarczy ci wiara, honor i motywacja do działania! Lecz pamiętaj, że pomimo walki jak prawdziwy wojownik, twoje treningi nie powinny opierać się tylko i wyłącznie na wzmacnianiu sięw mocy! By opanować duchowego super saiyanina, musisz otworzyć swoją dusze w super saiyan white poprzez medytację.- Odparł wyczerpująco mężczyzna, po czym Saiyanka wstając, mogła poczuć potężne uderzenie w swoją pierś.
Karo zaskoczona jego szybkością padła na dwa kolana wydając z siebie jedynie stłumione odgłosy bólu. Oczy miała przymknięte a pot z czoła mieszał się z stróżką krwi, która leciała z jej ust.
- D.Dalej... Wstawaj..- Saiyanka motywowała sama siebie.
Mężczyzna odskoczył lekko do tyłu kilka metrów od niej. Spojrzał na nią dość poważnie po czym z jego ust wyszły właśnie te słowa:
- Dasz radę Karolin. Nie jestem z tych co poniżają, a w szczególności takie osoby jak ty. Od początku tej szybkiej, jeszcze nie zakończonej walki, czuje od ciebie determinację. Jesteś silną osobą, lecz nie chodzi mi o samą twoją moc. Chodzi mi o ciebie. Chcesz udowodnić wszystkim, iż boska moc jest niczym, w porównaniu z prawdziwą mocą saiyan. Inaczej mówiąc cieszę się, że Soel wybrał ciebie na swojego ucznia.
Karolin podniosła się w końcu ciężko dysząc. Ręką trzymała miejsce na klatce piersiowej, gdzie została uderzona. Spojrzała na Hertsa ocierając pot z czoła.
- Wujek mi mówił, że nie ważne kiedy, nie ważne gdzie, będzie ze mną. Dotrzymał słowa. Więc i ja muszę dotrzymać obietnicę i pokonać wszystko, co stanie mi na drodze.
Odchyla jedną z rąk do tyłu i kumuluje energię.. Można w niej wyczuć moc połączonych dusz a nad dziewczyną widać sylwetkę Bardocka.
-Pokażę na co stać saiyanina z niskim potencjałem.. SPIRIT CANON!
- Twój wujek miał rację. Wiedział, że będziesz i staniesz się silna. Ale kochał cię bardziej niż swoją rodzinę. Byłaś jego dumą, jego bratanicą, za którą zawsze oddałby życie. Gdybym nim był, powiedział bym, że jestem z ciebie dumny. Za to gdzie jesteś i kim jesteś.
Uśmiechnął się do niej i kumulował w dłoniach swoją własną energie.
- Jeśli musisz pokonać wszystko co stanie ci na drodze... TO POKONAJ TOO!!!
Mężczyzna nagle ułożył ręce na boki jak Vegeta do final flasha. Potem nagle napiął swoje ramiona! Przełożył ręce przez głowę i wystrzelił w stronę karo potężnym molekularnym promieniem - Fallen hilderi cannon!
Saiyanka przymknęła oczy siląc się, aby wygrać tą przepychankę. Napięła się cała po czym próbowała to przepchać daleko przed siebie. Jednak póki co czuła, że jego promień zbliża się coraz bardziej. Jakby dostając flashbacki do pierwszego buntu w stosunku do Freezy. Walka wyglądała podobnie ale była za słaba aby to wygrać.. Saiyanka zaglądając w głąb siebie poczuła tę moc co wyzwoliła gdy dowiedziała się od wuja, co o niej myślał.. Jakby wracając z powrotem na powierzchnię, w tym czasie na jej ciele pojawiały się dziwnie przebłyski aż w końcu.. Karolin wydała z siebie przenikliwy krzyk a ona sama otoczyła się słupem czystej energii. krzyk przypominał oozaru ale był wręcz przezywający!
Herts widział to. Czując, jak moc karo urosła, walczył w tej mocy co już utrzymał do końca! Lecz tak łatwo się nie poddawał!! Chciał dać saiyance potężne wyzwanie!! Lecz połączenie duchowe Karo i Bardocka, było mocarne! Karolin z hukiem przebiła się przez promień dziadka. CZekała aż powstały kurz opadnie.
Gdy nagle gdym opadł mogła go zobaczyć jak miał rozerwane co nie co górne ubrania i i lekkie rany od potęgi Spirit cannona Karo z super saiyanina white. Za nim była wielka potężna wyrwa stworzona przez promień. Hertys się uśmiechał w jej stronę.
- To było.. było... niezwykłe! wiedziałem, że masz w sobie moc. Że zatrzymasz jako pierwsza ten atak! żyje już wiele lat, i po raz pierwszy ujrzałem kogoś tak zdeterminowanego i zmotywowanego by zwyciężyć i pokonać wszystko co stanie na drodze.. podziwiam twoją wolę.
Uśmiechnął się mając zamknięte oczy. Nagle jednak, wybuchnął potężnym słupem energii, który wytarzał kolosalny wiatr i zakrył staruszka całkowicie! W Wielkim, jasnym, fioletowym słupie energii było widać, że jego ciało, zaczęło się zmieniać. Zaczął rosnąć a jego włosy zmieniały ułożenie. Energia wokół się oderwała ukazał się wysoki, dziwny meżczyzna, Wyglądem przypominał jej whisa jednak.. parę rzeczy się tu nie zgadzało.. Ubrania miał rozerwane i zmieniły się ich kolory.. włosy miały lawendowy blask.. jego karnacja stała się blada a na ciele wyłoniły się żyły, I nagle karo mogła wreszcie ujrzeć ukazaną prawdziwą formę Hertysa.. jego oczy błysły na Złoto Bursztynowo. Zaś w drugiej dłoni trzymał berło upodobnione do berła Whisa lecz.. jego wyglądało jak kosa. Nagle zakręcił swoją kosą i uderzył jej spodem w ziemie naprawiając wszystko co zostało zniszczone przez ich walkę.
- jednym słowem właśnie walczyłaś z pierwszym aniołem.. Aniołem śmierci..- Odparł spokojnym, ochrypłym głosem
Saiyanka nie mogła w to uwierzyć. Pomrugała kilka razy ze zdumienia nie mogąc zrozumieć co tu zaszło. Anioł podszedł do niej i ostrzem kosy dał jej pod spód brody i przekierował jej wzrok tak, by patrzyła w jego złote tęczówki. Lecz mogła zobaczyć, że Scyther się lekko uśmiechnął w jej stronę.
- Ludzie mówią mi na różne sposoby. Stworzyciel apokalipsy, duch śmierci, mocy zniszczenia, czy to formalnie Hertys. Ale.. pierwotne nadane mi imię to Scyther.._ uśmiechnął się do niej, i nagle powiedział patrząc prosto w jej oczy.
- tak jestem z ciebie dumny karolin.. dzięki tej walce dowiedziałem się dlaczego Soel wybrał ciebie na ucznia.. miło mi ciebie poznać
Saiyanka przełknęła ślinę i odpowiedziała szczerze:
-T.to dla mnie zaszczyt.. Dziękuję Scyther.-
Zabrał od niej ostrze kosy i trzymał swoje berło przy sobie.
- Nie musisz się stresować Karolin.. nie jestem typem osoby, co się wywyższa swoją pozycją i mocą, jedynie czego oczekuje jak każdy nad bóg, to szacunku. I widzę, że nie opanowałaś całej swojej mocy.. Potrafisz znacznie więcej.. By poznać siebie, musisz wejść w głąb siebie, ty znasz siebie fizyczną, lecz nie w duszy, Ja będę ruszał dalej a tobie karolino zalecam zacząć coś co nie jest treningiem fizycznym, a mentalnym i duchowym, wtedy poznasz duchową siebie, oraz odkryjesz pełnię swoich możliwości..- Odparł Scyther z uśmiechem.-Ja.. dziękuję za pojedynek i radę.. obiecuję, że nie zawiodę- Odparła dumnie
Anioł tylko się usmiechnął i wręczył jej czarną różę, po czym zniknął w słupie światła. Saiyanka przyjeła kwiat, po czym ruszyła do domu by opatrzeć rany...

CZYTASZ
Zamiana stron: Alternatywna historia
FanfictionJest to alternatywna historia do db inny świat. Karo została wysłana na Ziemię. Lecz w czasie lotu, Freeza zobaczył kapsułę w której można było wyczuć niezwykłą energię skrytą pod maską małego dziecka. Chcąc wykorzystać jej moc, wziął ją i kazał k...