Rozdział 1

9 0 0
                                    

Mirelle

Od samego ranka nie mogłam się na niczym skupić. Rano obudziłam się jak zwykle ze wrzaskami swoich rodziców na dole w salonie.

Nic nowego

Każdego ranka tak było, kłótnie moich rodziców, wrzaski na siebie nawzajem, i brak zrozumienia między sobą. Miałam serdecznie dość tego domu razem z moimi idealnymi rodzicami i ich idealną córeczką Mirelle Whitney, córką Josha Whitney'ego i Elizabeth Whitney. Idealna rodzinka jak z obrazka.

Ale ta rodzinka z obrazka wcale nie była taka idealna jak się wydawało. Zresztą sami zaraz się o tym przekonacie.

Wstałam z łóżka i włączyłam sobie muzykę aby nie słyszeć ich głupiego pierdolenia. Poszłam się ubrać w to co zwykle czyli mundurek mojej głupiej szkoły, której nienawidziłam od samego początku. Ubrałam na siebie rajstopy tego samego koloru co moja skóra, potem weszła szara spódnica i biała koszula a na to bluza z logiem naszej szkoły albo High School jak kto woli.

Zrobiłam moja poranną rutynę i nałożyłam tonę makijażu na twarz by ukryć siniaka, którego zrobił mi wczoraj mój ojciec. Ale jak zwykle to nic nie dało bo na mojej twarzy dalej było widać sinego siniaka. Wywróciłam na to oczami i udałam się do wyjścia z mojego pokoju. Wyszłam z  niego i udałam się na dół wciąż słuchając muzyki ale nawet ona mi nie pomogła uciszyć tych dźwięków. Moi rodzice tak się darli na siebie, że nawet nie zwrócili uwagi na to jak wyszłam z domu.

Przynajmniej nie musiałam słuchać ich komentarzy na temat o mój wygląd albo to jak bardzo gruba jestem.

Byłam niską ciemną blondynką o brązowych oczach, które odziedziczyłam po mojej matce natomiast co do mojej sylwetki też nie było się za bardzo o co czepiać gdyż byłam chuda. Miałam figurę klepsydry i delikatne wcięcie w talii. Jedyną moją zaletą było to że byłam dość niska.

Podeszłam pod bramę i zobaczyłam tam już czekającą na mnie Rię, była jedyną osobą, której tak ufałam to ona znała moje wszystkie sekrety i była przy mnie w moim najgorszym okresie. Kochałam ją za to jaka była miła dla innych. Zawsze wiedziała co ma powiedzieć nie zależnie od momentu w jakim się znajdywała. A poza tym była cholernie ładna. Była średniego wzrostu ciemną brunetką starszą ode mnie o rok, ja miałam 16 lat a ona miała 17, miała niebiskie oczy koloru po prostu identycznego co ocean. No i była grubsza ode mnie ale ze względu na jej sylwetkę nie wpływało to na jej wygląd bo miała figurę gruszki co tylko pogrubiało jej uda. Ale tylko dodawało to jej uroku bo wyglądała bardzo dobrze.

- Miri słoneczko ty moje gdzieś ty była do tej pory?- powiedziała Ria z uśmiechem na twarzy.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć podbiegła do mnie i przytuliła mnie tak bardzo jak tylko mogła a mnie zaczynało brakować aż przez to powietrza.

-Ria udusisz mnie zaraz.- Syknęłam lekko czując ból po obu stronach moich żeber spowodowanych jej nagłym uściskiem. 

- Sorki - zaśmiała się nerwowo i mnie puściła. - Po prostu tęskniłam za tobą Miri.

Uśmiechnęłam się do niej co ona odwzajemniła, potem poszłyśmy do jej auta i zaczęłyśmy jechać do szkoły. W radiu leciało Summertime Sadness od Lany Del Rey. Zaczęłam nucić sobie piosenkę pod nosem ale oczywiście nie mogłam jej już kontynuować bo byłyśmy już po szkołą.

-No to co gotowa na piekło?- zapytała mnie moja przyjaciółka.

- Miejmy to już za sobą Ria, chodźmy.- Odparłam w jej stronę wstając z siedzenia w jej czarnym Audi R8.

Przedstawienie czas zacząć...

*** 


Our Deadly LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz