~Jungkook~
Obudziło mnie rano ciche jęknięcie i próbujący wydostać się z mojego uścisku blondyn. Za cholerę nie chciałem, żeby gdziekolwiek szedł, więc mocniej oplotłem jego ciało, przyciągając go bliżej. Wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi, gdzie złożyłem krótki pocałunek.
-Musze iść-szepnął, ale po chwili zarzucił nogę na moje biodro, przez co mimowolnie jęknąłem, gdy jego kutas otarł się o mojego-Pozbądź się tych brudnych myśli, jestem cały obolały.
-Pocałować?- zapytałem odchylając głowę, przez co nie umknął mi moment, w którym młodszy wywrócił oczami-Gdzie idziesz?
-Spotkać się z twoim ojcem, a ty tutaj grzecznie poczekasz, aż wrócę- mówiąc to wplótł palce w moje roztrzepane włosy i przejechał paznokciami po skórze głowy, przez co wyrwał mi się kolejny jęk, bo to było cholernie przyjemne uczucie.
-Naprawdę chcesz mnie zamknąć w twierdzy?-dopytałem skubiąc zębami jego dolną wargę. Młodszy przymknął oczy pogłębiając pocałunek, ale już po chwili zwinnie wyplątał się z mojego uścisku i stanął przede mną nagusieńki, przez co tym razem przygryzłem swoją wargę, uważnie obserwując jak kieruje się do pobliskich drzwi. Nie zdążyłem jeszcze rozejrzeć się po domu, ale z tego co udało mi się cudem wczoraj zapamiętać, na pewno nie była to łazienka.
-Nie dramatyzuj, nie jesteś żadnym więźniem Jeon-krzyknął, żeby kilka minut później pojawić się w dobrze dopasowanych czarnych spodniach i rozpiętej koszuli-Chce żebyś dożył ślubu, a jak widać jeszcze druga droga przed nami, żebyś w końcu stał się bardziej świadomy swojego otoczenia.
-Jestem bardziej niż świadom, że w tym momencie powinieneś wciąż leżeć nagi obok mnie, albo najlepiej pode mną-odparłem siadając wygodniej, na co ten tylko pokręcił głową. Cóż mógł mieć rację, bo jedyne na czym potrafiłem się teraz skupić to jego krągłe pośladki, które uwydatniały te cholerne spodnie.
-Nie żartuje. Lepiej żebyś był tutaj, gdy wrócę- pogroził mi palcem, ale widziałem ten jego uśmieszek, zanim odwrócił się i zniknął za drzwiami łazienki- Hoseok powinien niedługo przyjść, podobno ma jakąś niecierpiącą zwłoki sprawę.
Uniosłem wysoko brwi, kompletnie nie wiedząc czego może ode mnie chcieć i w sumie wcale się za nim nie stęskniłem, bo po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, otaczała mnie cisza, a nie jego smętne pierdolenie na temat tego, że nie może być teraz przy młodszym Kimie. Jimin zgarnął z szafki telefon i broń, po czym ruszył w kierunku drzwi, ale po chwili się zatrzymał i podszedł do mnie. Patrzył przez moment, jakby bił się z jakimiś myślami, żeby po chwili kucnąć na brzegu łóżka i złożyć na moich ustach czuły pocałunek.
-Nie łaź po domu nagi, gosposia ma już swoje lata-szepnął wprost w moje wargi, na co prychnąłem. Nie miałem tego w planach i nie sądziłem, że ma mnie za takiego dzikusa- Zmień opatrunek i naładuj telefon.
Jeszcze chwilę wpatrywałem się w zamknięte drzwi, z burzą różnych emocji. Z jednej strony podobało mi się, że młodszy martwi się o mnie, ale z drugiej to przecież nie na mnie zasadziła się jego matka, a przynajmniej myślę, że nie. Spodziewałem się, że ochrona będzie poinformowania o moim zakazie opuszczenia posiadłości, ale nie sądziłem że dzieciak będzie wisiał nade mną jak cień .
-Witam panicza-wzdrygnąłem się słysząc entuzjastyczne powitanie przysadzistej kobiety, chociaż młodszy ostrzegał mnie wcześniej o obecności gosposi- Jakieś szczególne wymagania ?
Po uprzednim przywitaniu się z kobietą, zaprzeczyłem ruchem głowy, bo w zasadzie nie byłem zbyt wybredny, jeśli chodzi o jedzenie. Aczkolwiek nie spodziewałem się też, że rozłoży przede mną taką ilość jedzenia, która spokojnie starczyłaby dla kilku dorosłych mężczyzn. Zaproponowałem jej pomoc, jak i również dołączenie do mnie, ale ta tylko spojrzała jakbym urwał się z choinki i zniknęła w jakimś przyległym do jadalni pomieszczeniu. Sącząc kawę zastanawiałem się jak wielki rygor tutaj panuje, bo stający nieopodal chłopaczek, też nie zamierzał dołączyć i nawet nie patrzył w moją stronę. Nie byłem do końca pewny, jaką on ma funkcję przy mnie pełnić, bo trochę wyglądał jakby tu robił za jedzenie, co nie napawało mnie optymizmem. Uniosłem się, gdy do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka, ale mój towarzysz zatrzymał mnie gestem dłoni i trzymając rękę na kaburze ruszył do drzwi. Jeśli nie był jakimś jebanym ninja, to wątpiłem że jest w stanie zapewnić mi więcej bezpieczeństwa, niż ja sam. Zanim zdążyłem mrugnąć w progu stanął widocznie pobudzony Hoseok, który bez żadnej kurtuazji opadł na krzesło obok mnie i w jakimś dziwnym napadzie, zaczął żreć jak świnia.
-Przyszedłeś tutaj, żeby się najeść ?-zapytałem, gdy po kilku minutach wciąż nie odezwał się nawet słowem.
-Przyszedłem porozmawiać, ale jestem głodny i zdecydowanie potrzebujemy alkoholu- mruknął, na co zmarszczyłem brwi zerkając na zegarek. Nie było jeszcze południa, przez co nie potrafiłem ukryć , że zaskoczyły mnie jego słowa. Jung nie pił dużo, a już na pewno nie tak wcześnie, jednak zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, wymusił na przyglądającym nam się dzieciaku informacje, gdzie znajdziemy tutaj coś mocniejszego. Wypił duszkiem dwie szklanki whisky, po czym otarł usta i westchnął głośno.
-Przysięgam, że jeśli nie zaczniesz gadać, to stracę cierpliwość- warknąłem poddenerwowany. Nie lubiłem życia w niewiedzy, a on ewidentnie przeprawiał jakiś gruby temat.
-Joo jest w ciąży- zamrugałem kilkukrotnie i polałem sobie sowicie, żeby móc jakkolwiek przyswoić te informacje. Ojciec Joo nie był wysoko postawionym człowiekiem, ale w naszym świcie ciężarna panna była hańbą dla nazwiska i Joo doskonale o tym wiedziała. Poderwałem się z fotela i syknąłem zerkając na zaplamiony T-shirt.Wczorajsze zbliżenie z młodszym okazało się być zbyt intensywne na świeże szycie i zdecydowanie zostanie mi paskudna blizna po tych poszarpanych szwach. Rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiejś bluzy, ale w zasięgu mojego wzroku nie było nic poza kilkoma ozdobnymi poduszkami. Po ponownym zejściu do salonu, szarpnąłem przyjaciela za łokieć i skierowałem się do wyjścia, gdzie stał mój pożal się boże ochroniarz.
-Szef zabronił wypuszczać pana poza teren posesji- napiął te swoje małe ciałko, ale widziałem jak jego wzrok przenosi się ze mnie na Hoseoka. Zignorowałem pytanie Junga i zrobiłem kolejny krok w stronę dzieciaka.
-Powstrzymaj mnie, jeśli dasz radę- warknąłem uginając kolana, żeby znaleźć się z nim na jednej wysokości-Albo po prostu podstaw samochód i zawieź mnie tam gdzie tego chce. Jimin nie jest twoim jedynym szefem i radzę ci o tym nie zapomnieć.
Młody pokiwał głową i wylazł, jakby grunt palił mu się pod nogami i tak trochę było. Nie byłem niewolnikiem i choć wiedziałem, że Jimin nie będzie tym zachwycony, to nie mogłem pozwolić mu doszczętnie się zdominować i tak już robiłem co chciał i całe kurwa szczęście, że go tu teraz nie było, bo zapewne nie byłbym tak odważny, żeby podważać jego zdanie, gdyby stał przede mną.
Jak to się kurwa stało, że moim życiem i sercem zawładnął mały sadysta z zapędami masochistycznymi?
CZYTASZ
Mafia Princess /Jikook
FanfictionCzy ktokolwiek wyjdzie z tego układu wygrany? Dwie skrajnie różne osobowości, zmuszone stanąć po tej samej stronie barykady. Psychopatyczna księżniczka i naburmuszony rycerzyk, jak niebezpieczne może okazać się być takie połączenie? *W opowiadaniu...