— Nie mogę teraz rozmawiać! — Syknęłam do słuchawki zatykając sobie drugie ucho palcem, aby wyraźniej słyszeć brata.
Wracałam z łazienki. Tłum studentów przytłaczał mnie bardziej, niż zazwyczaj. Miałam wrażenie, że śmierdzę na kilometr podróbką śniadania, które wcisnęłam w siebie na siłę tuż przed wyjściem z domu, a które przed chwilą oddałam z całą finezją i gracją toalecie. Ledwo zdążyłam tam dobiec i cudem uniknęłam obrzygania sobie spodni do połowy strawionym, przeterminowanym batonikiem.
Wymiotowałam już trzeci dzień. Jedyne, co mój organizm potrafił przyjąć bez buntu to kawa. Przełykałam ją z taką samą zachłannością, jak wyrzuty sumienia i wciąż nie miałam dość.
— Za chwilę mam egzamin! — Dodałam czując nieprzyjemną suchość w gardle.
Korytarz pękał od podniesionych głosów moich kolegów i koleżanek z roku. Wszyscy rozmawiali o zbliżającej się apokalipsie. Przecisnęłam się między jakąś zwartą grupką by stanąć bliżej okna i zaparłam się o parapet walcząc z chęcią wspięcia się na niego, by zyskać dla siebie choć kawałek przestrzeni. Jednak o wiele bardziej obawiałam się tego, że mogłabym zwrócić na siebie uwagę, niż faktu, że stanęłam komuś na stopę i nie przeprosiłam.
Minął ponad tydzień.
Tydzień temu moje serce ostatni raz zatłukło o żebra. A potem stałam się pusta. Nie płakałam. Nie odpowiadałam na telefony. Nie odzywałam się do nikogo poza Blakiem. Wegetowałam przeżywając czas od jednego egzaminu do drugiego i udawałam, że taki właśnie miałam cel. Skupić się na nich, choć rzeczywistość w mojej głowie wyglądała nieco inaczej.
— Co się stało? — Zapytałam wciskając twarz w ścianę.
— Evangeline dzwoniła. — Odpowiedział chłodno i szybko. Przygryzłam obolałe od powtarzania tej czynności wargi. Od czasu awantury po imprezie nie rozmawialiśmy. Nie mieliśmy okazji, bo Andrew jako jedyny pobiegł za Stellą i od tego czasu nie znalazłam nic, co chciałabym mu powiedzieć. A potem zamieniłam się w rzygający kokon rozpaczy, tęsknoty i czarnych myśli. — Mówiła, że dziewczyny próbowały się z tobą skontaktować, ale miałaś wyłączony telefon.— Teraz jest włączony. — Przytuliłam czoło do zimnej ściany. Ktoś prześlizgnął mi się po plecach wywołując dreszcze. Egzaminator wydarł się, że za dziesięć minut zaczną wpuszczać na salę, a moje serce podskoczyło, jakby było na trampolinie.
— Oddzwoniłaś?
— Nie miałam żadnych powiadomień. — Skłamałam.W rzeczywistości dostałam milion powiadomień o próbach kontaktu, ale zignorowałam każdą z nich na rzecz gapienia się w sufit. Nie miałam pojęcia, jak zdam dzisiejszy egzamin. Myślami było mi bliżej do toalety, niż sali egzaminacyjnej, a w głowie miałam przejmujące nic. Ostatnie dni minęły mi jak sennny koszmar, a w sennych koszmarach równie mocno unikałam książek, jak wtedy, kiedy czułam się emocjonalnie stabilna.
Niestety. Nicole Casteel upadła i żadna siła nie potrafiła pomóc jej się podnieść.
— Lily chciała ci pokazać, co udało jej się uszyć. A Leone przypomina o jakiejś lekcji pieczenia.
— Kurwa... — Mój żołądek wywinął salto i zaklęłam tak głośno, że zwróciłam uwagę najbliżej stojących mi ludzi. Zrobiłam nieśmiały krok w bok i odwróciłam się do nich plecami. — Zupełnie o tym zapomniałam.— Oddzwoń do nich. — Poprosił odrobinę zbyt władczo. — Potwierdziłem również naszą obecność na festynie.
— Postanowiłam, że jednak zostanę w domu. — Rzekłam twardo, opierając ciężar ciała na ścianie. Zaczął pocić mi się kark.
CZYTASZ
Dissonance
Teen FictionJedna decyzja. Tylko jedna wystarczyła, aby moje pozornie poukładane życie znowu runęło. Jedno spojrzenie stalowych, zimnych oczu okazało się być początkiem. Gdybym wiedziała... Pewnie nigdy nie odważyłabym się patrzeć w te oczy z taką ciekawością...